Reklama

Liga+Sextra i czepki na głowach. Canal Plusie, nie idź tą drogą!

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2016, 16:38 • 4 min czytania 0 komentarzy

Odświeżona formuła, nowe pomysły, publiczność w studiu – przyznamy się bez bicia, byliśmy bardzo zajarani nową Ligą+Extra. Program – nie bójmy się tego słowa – kultowy, wyznaczający trendy, synonim wysokiego poziomu, a próbujący wskoczyć jeszcze wyżej? To trzeba zobaczyć. Niestety, pierwszy skok okazał się skokiem na bulę.

Liga+Sextra i czepki na głowach. Canal Plusie, nie idź tą drogą!

Naprawdę nie mamy problemu z tym, że za Pazdanem siedzi zajebista laska. Naprawdę nie męczy nas, że za Wieszczem siedzi jeszcze lepsza. Trochę może i rozpraszało, bo że Pazdan jest w studiu zorientowaliśmy się tak po godzinie, ale niech tam. Problem jest inny:

Sztuczność.

Gdy pierwszy raz usłyszeliśmy o widowni w studiu Ligi+Extra, pomyśleliśmy: o, ci ludzie będą umieli wycisnąć widzów jak cytrynę. Będzie fajna interakcja, będą żarty na poziomie, a widzowie coś wniosą.

Niestety wnieść nie mogą, bo to widownia z MaxModels. Widownia zdegradowana do roli tapety w tle – równie dobrze można by postawić tam ściankę z gołymi dupami, wyszłoby na to samo. Do tego wymuszone śmiechy, oklaski po skrótach, choćby i to jakieś ligowe badziewie trzeciego sortu… Przeciwieństwo kojarzącej nam się ze spontanicznym humorem Ligi+Extra.

Reklama

A przecież chyba można by znaleźć widzów zajaranych Ekstraklasą, takich, dla których obejrzenie programu z bliska i na żywo byłaby gratką. Taką, że ledwie usiedzieliby na fotelu. Taką, która umiałaby coś dodać, którą można by w odpowiednich ramach w program zaangażować. Niech to nawet będą laski, przecież coraz więcej ogląda ligę! Tymczasem zamiast tego mamy fajną brunetkę nad Wieszczem, która mało co się nie przewraca z nudów w drugiej godzinie trwania programu.

Jeśli ona wie co to spalony, to my wiemy co to lakier akrylowy do paznokci.

Screen Shot 07-18-16 at 12.29 PM

A tak w ogóle sonda: Luiza czy ta za panem Sławkiem/Wieszczem?

Screen Shot 07-18-16 at 12.29 PM 001

Twitter zesłał program do piekła podczas Turbokozaka Extra, autorskiej propozycji Ignacika. Dalecy jesteśmy od określania Ignacika królem sucharów, bo w wielu momentach jest niepodrabialny i doskonały, ale jednak facet potrafi tragicznie przestrzelić. Tym razem przestrzelił niesłychanie. Pan Sławek w jakiejś czapce ala łysol to nie jest to, czego oczekiwalibyśmy po programie. Chyba nawet prowadzący odczuwali niezręczność, bo nie pamiętamy, czy Smok czy Twaro, ale jeden z nich zapytał, czy może w tej kuriozalnej łysinie nie siedzieć – Ignacik zaprotestował. Maglowany Pazdan to już w ogóle inna historia: wił się na krzesełku, uciekał oczami, wyglądał na autentycznie zażenowanego. Ale może dobrze, że gościem był akurat on – człowiek, ujmijmy delikatnie, niezbyt natarczywy – bo gdyby w całym tym jarmarku wylądował np. Zbigniew Boniek, chcący gadać i gadać, to efekt byłby kuriozalny.

Reklama

Najgorzej było jak wjechały memy. Zapachniało studiem Salaka. Chryste Panie, mówiliśmy o marce spontaniczności, jaką ma Liga+Extra, a tu takie odgrzewane kotlety. Nawet najśmieszniejszy, najbardziej trafiony i inteligentny mem, będzie dobrze funkcjonował tylko w świeżym kontekście netowym, na ekranie TV jest zwyczajnie przestarzały, dawno przeżuty.

Nie przekonuje nas też nieustanne przenoszenie się do studia analiz. Wiadomo, że naszym zdaniem Przytuła ma charyzmę telewizyjną puszki z paprykarzem, a jego kompetencje by oceniać pracę innych w piłce skompromitowały się wielokrotnie. Ale przede wszystkim tu już całkiem rozsypywała się tonacja: w pięć minut lecimy od mimowolnego gapienia się na Luizę, przez merytoryczną wypowiedź Wieszcza, przez jakiś remizowy dowcip, do próby fachowej analizy trzeciorzędnego zagrania boiskowego. To nie gra. Tonacja zbyt szarpana. Niespójna. Na nic dość czasu, by się wgryźć.

Nie jesteśmy za tym, by o Ekstraklasie rozmawiać pod krawatem. Nie jesteśmy za tym, by w lidze takiej jak nasza, pełnej kuriozów, samopiszących się żartów, należało wyłącznie rozważać prognozę budżetową Arki Gdynia, a także kąt spadania wyrzucanej przez Fryca piłki z autu. Trzeba tu humoru i polotu, trzeba żartów, i to wszystko Liga+Extra zawsze miała, w optymalnych proporcjach. Teraz spróbowano przedobrzyć i wyszło jak wyszło.

Może za dużo obejmował narzucony z góry scenariusz, który zabierał wolność Smokowi i Twaro, którzy są sercem i duszą programu? Nie wiemy. Ale wiemy, że w Dogrywce+Extra program znowu działał, znowu przypominał sam siebie. Rozmowy się kleiły i miały sens. Humor nie był wymuszony, a reprezentował go choćby świetny Pomidor, niewiele gorsza Trzecia Połowa. Dostaliśmy kulisy w “Lidze od kuchni” z Rumak Show… i wtedy refleksja: jak to możliwe, że tak znakomite elementy straciły miejsce w podstawowej jedenastce, czyli w podstawie programu, wyleciały na margines?

Traktujemy ten odcinek jako mocno przestrzelony, rozczarowujący, ale z drugiej strony – eksperymentować trzeba. Kto nie próbuje, ten się nie rozwija. Grunt, żeby nie iść w zaparte po błędzie, a Smokowski i Twarowski już nawet na twitterze zbierali opinie o programie, chcą go ulepszyć. Było śmieszno-strasznie, ale wątpimy, by w kolejnych było tak źle, szczególnie, że dogrywka wypadła tak obiecująco.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...