Szokujący artykuł przeczytaliśmy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym. Otóż wyobraźcie sobie, że Jakub Świerczok, zawodnik Górnik Łęczna, gwiazdorzy. No niewiele jest dziwniejszych/śmieszniejszych sytuacji w naszym futbolu, niż ta, w której pół-piłkarzowi wydaje się, że jest Panem Piłkarzem.
Na początek cytacik ze wspomnianego tytułu.
(…) Wiosną jeszcze tylko raz trafia do siatki, coraz bardziej irytuje za to bardzo niefrasobliwym podejściem do zawodu. Spóźnia się na kolejne treningi, aż w końcu przekracza granicę i znajduje się poza kadrą w meczu z Koroną Kielce. To było tylko ostrzeżenie, wrócił na kolejne spotkanie i zdobył bramkę. Dzisiaj wygląda na to, że było to jego ostatnie trafienie dla Górnika. Latem jego zachowanie zirytowało sztab szkoleniowy. Narzekał, nie przykładał się do zajęć, aż w końcu nie pojechał na letni obóz z pierwszym zespołem. Teraz trenuje z drugą drużyną i mimo że Górnik ma problem z uzbieraniem meczowej osiemnastki, działacze nawet nie zgłosili go do rozgrywek.
Akurat Świerczok to gość, po którym można się spodziewać wiele, ale na chwilę zapomnijmy, że chodzi właśnie o niego. Żeby uświadomić sobie skalę absurdu tej sytuacji, spróbujmy przenieść ją na inne dziedziny życia. O, na przykład aktorstwo. To trochę tak jakby gwiazdorskich nawyków nabrał odtwórca drugoplanowej roli w serialu “Barwy szczęścia”. Muzyka? Wyobraźcie sobie, że zespół będący gwiazdą Dni Radomia odlatuje do tego stopnia, że życzy sobie przemalowania garderoby na różowo i tego, by z kranów leciał Johnnie Walker.
Ktoś tu chyba w dzieciństwie nosił za ciasne czapki, a ucisk spowodował nieodwracalne zmiany. Jakub Świerczok jest postacią groteskową. Gdyby nie istniał, trzeba byłoby go dla beki wymyślić. Gdy przeczytaliśmy tekst z PS, spróbowaliśmy sobie przypomnieć sytuacje od jego powrotu do Polski, w których dał nam pretekst, by o nim napisać. Wygląda to mniej więcej tak:
– gwiazdorzenie,
– cała masa banialuków w wywiadach (np. w Kaiserslautern nie grał, bo się nie uśmiechał i bo był lepszy od swoich konkurentów),
– brutalna weryfikacja jego stwierdzenia, że w Ekstraklasie czuje się jak w juniorach,
– gwiazdorzenie,
– nieudolne próby powtórzenia tricków Neymara,
– trzy bramki z Koroną Kielce,
– kontuzja.
Osobliwy zestaw. Przypomniała nam się jednocześnie opinia na jego temat, którą wygłosił u nas Arkadiusz Onyszko.
Kuba Świerczok. Chłopak, który nie ma polskiej mentalności. Młody, a tak sobie ustawił całą szatnię, że wszyscy robią to, co on chce. Jedyny, który wychodzi poza ramy i – jeżeli będzie podchodził profesjonalnie do piłki – może jeszcze zrobić karierę za granicę. On ma po prostu wyjebane. Niczym się nie przejmuje. Przychodzi na trening i uważa, że jest najlepszy. Że drużyna bez niego sobie nie poradzi.
I wydaje nam się, że były bramkarz znacząco się pomylił. Taki a nie inny charakter Świerczoka nie spowoduje, że zrobi on karierę za granicą. Taki a nie inny charakter Świerczoka spowoduje, że nie zrobi on żadnej kariery i będzie obiektem drwin. Z dobrego serca przypominamy – ciężko będzie w Ekstraklasie znaleźć bardziej tolerancyjny klub od Górnika Łęczna.
Fot. FotoPyK