Jeśli przypomnieć sobie Łukasza Trałkę w trakcie jakichś wywiadów, to wypada wtedy naprawdę pozytywnie – ma dystans do siebie, umie zażartować i gada w miarę składnie. Niestety, gdy gasną światła kamer, albo gdy jej oko nie jest skierowane tylko na niego, pomocnikowi odbija kompletnie. Coraz bardziej jesteśmy przekonani, a właściwie już pewni, że brakuje mu piątej klepki. A może nawet trzeciej i czwartej.
Nie trzeba przecież sięgać daleko pamięcią, żeby przypomnieć sobie jego wyczyny. Nie wal w ten autokar, pało jebana to już jest klasyka, która dawno prześcignęła trałkowanie. A marcowy mecz Lecha z Legią? Do dziś nie wiadomo jakim cudem, ale tamto spotkanie dokończył, choć brutalnie faulował i zupełnie nie radził sobie z frustracją. Można było pomyśleć – okej, za Lechem słabiutki sezon i pomocnik jest wściekły na cały świat, traci nad sobą kontrolę. Niestety dla niego, ta teoria wczoraj legła w gruzach.
Nowe rozdanie, mecz o Superpuchar, w którym można się pozytywnie pokazać, a Trałka i tak głupieje. Nie, nie głupieje – jemu po prostu regularnie odpierdala. Tutaj chce skończyć karierę Masłowskiemu:
Nieprawdopodobne. Żółta kartka. Nieprawdopodobne. pic.twitter.com/8cGwzcYPyY
— Marcin Dobosz (@Marcin_Dobosz) 8 lipca 2016
A tutaj pluje na Guilherme:
Kretyn Trałka opluł Guilherme #Superpuchar #Legia @LegiaNet @LegiaWarszawa pic.twitter.com/QqlvQET3gh
— Filip (@Filippo778) 7 lipca 2016
Znów trudno powiedzieć jakim cudem, ale i ten mecz dokończył. Nie wiemy, może Trałka chce odzyskać w ten niezbyt wysublimowany sposób zaufanie swoich kibiców, ale jeśli tak, to robi to w najgorszy z możliwych sposóbów. To nie jest boiskowy bandytyzm, tylko bandytyzm po prostu – facet niczym nie różni się od dresa, który łapie kogoś pod blokiem, rzuca na ziemię i bezlitośnie kopie.
Łukasz, wielkim piłkarzem nigdy nie byłeś, ale potrafiłeś oddać na boisku serce. Szkoda, że po drodze zgubiłeś gdzieś inny organ – mózg.