Znakomita reprezentacja Holandii – a przecież jeszcze gospodarz – robiła w turnieju demolkę. Cztery mecze, cztery zwycięstwa, trzynaście strzelonych goli, trzy stracone. Francję, która dzień wcześniej awansowała do finału, już sprali w grupie. Ćwierćfinał? 6:1 z Jugosławią. Włosi mieli się czego bać.
Ale rozbili się o mur zwany Francesco Toldo. To jeden z najlepszych bramkarskich popisów, jakie pamiętamy. Skoro Andrzej Woźniak był księciem Paryża, to Toldo jest księciem Amsterdamu. Przypominamy: Holandia miała DWA KARNE W REGULARNYM CZASIE GRY – jednego obronił włoski golkiper, drugi raz Kluivert nie trafił. Holandia od 34 minuty grała w przewadze jednego zawodnika. A jednak włoska defensywa, dowodzona przez Toldo, nie złamała się. W karnych przepuścił jednego z czterech, więcej strzelać nie było trzeba – kapitalną panenką w kluczowym momencie popisał się Totti i Italia przeszła dalej.
Od 3:40.