Reklama

Cichy bohater Euro 2016? Turbogrosik!

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2016, 09:47 • 4 min czytania 0 komentarzy

Tuż przed Euro 2016 trzech piłkarzy z podstawowego składu reprezentacji zmagało się z urazami – Rybus, Krychowiak i Grosicki. Analizując nastroje społeczne w Polsce można było odnieść wrażenie, że najmniejszy problem stanowiłby brak tego ostatniego. Maciek – wiadomo – ogromna dziura na lewej obronie, a bez Grześka nawet nie było co jechać na turniej. Natomiast przy “Grosiku” wielu machało ręką i podsuwało gotowe rozwiązania – na przykład zagęszczony środek pola i Milik na boku lub Piotr Zieliński jako fałszywy skrzydłowy. Swoje zrobił też inauguracyjny występ Bartosza Kapustki, po którym wydawało się, że nastolatek z Cracovii może nie oddać miejsca w składzie niemal dziesięć lat starszemu koledze.

Cichy bohater Euro 2016? Turbogrosik!

Kiedy jednak Grosicki w pełni się wyleczył, pokazał wszystkim, jak niesprawiedliwe były to opinie. Pokazał, że zasługuje na zdecydowanie większe zaufanie. Tak naprawdę mamy wrażenie, że wielu wciąż postrzega Kamila przez pryzmat błędów przeszłości. Że traktują go jak lekkiego wariata, u którego głowa wciąż nie nadąża za umiejętnościami piłkarskimi. Wymowne, że “Grosik” zdaje się mieć lepszą reputację zagranicą, niż w rodzimym środowisku. Kiedy przed meczem z Niemcami w wielu miejscach – w tym u nas – pojawiły się porównanie podstawowych jedenastek obu drużyn, Grosicki wszędzie przegrywał z Draxlerem. Ale już dziennikarze “Die Welt” widzieli sprawy odwrotnie i kto wie, czy w kontekście całego turnieju we Francji nasi zachodni sąsiedzi jednak nie mieli racji.

W sezonie 2015/16 Kami dał się poznać jako cholernie efektowny skrzydłowy, który – często wchodząc na boisko z ławki – potrafił wypracować drużynie wiele goli. I na Euro było podobnie. Dużo się mówiło o Jakubie Błaszczykowskim, który poza trafieniem z Portugalią miał udział przy wszystkich golach naszej drużyny na turnieju, ale – jeżeli odniesiemy punkty klasyfikacji kanadyjskiej do czasu gry – Grosik wcale nie wypada tu dużo gorzej. Przeciwnie, efektywność obu skrzydłowych była praktycznie jednakowa.

Błaszczykowski – gol lub asysta raz na 148 minut gry
Grosicki – gol lub asysta raz na 151 minut gry

A nasi napastnicy wypadli tu o wiele gorzej. Innymi słowy, Grosik – podobnie jak Kuba – był motorem napędowym całej drużyny. I miał o tyle utrudnione zadanie, że nie mógł liczyć na porównywalną płynność w grze. Z Irlandią Północną wszedł tylko na końcówkę, bo jeszcze nie był gotowy na sto procent po urazie, natomiast z Ukrainą był oszczędzany ze względu na żółtą kartkę, jaką obejrzał w meczu z Niemcami za taktyczny faul, którym ratował skórę kolegów. Co więcej, Grosicki uaktywnił się dopiero w najważniejszych starciach, notując asysty w meczach ze Szwajcarią i Portugalią. Zarówno Lewandowski, jak i Błaszczykowski, dostali od niego takie podania, że ich obowiązkiem było zapakowanie piłki do siatki.

Reklama

U Kamila na Euro rzucało się w oczy, że potrafił wziąć odpowiedzialność za grę na własne barki. W każdym meczu, w którym grał od początku, stanowił duże zagrożenie dla bramki przeciwnika. Jedynym spotkaniem w wyjściowym składzie, w którym “Grosik” nie poprawił sobie statystyk, było starcie z Niemcami. Ale i tam potrafił błysnąć, i wcale nie mamy tu na myśli jego ogromnej pracy w defensywie. Gdyby Lewandowski i Milik mieli swój dzień, Grosicki zakończyłby to spotkanie z trzema asystami. Zobaczcie zresztą sami:

Zwróćcie uwagę na tę różnorodność – kluczowe dogranie prawą nogą, głową i lewą nogą. Wrażenie robi także inteligencja tych zagrań, bo za każdym razem Kamil doskonale wiedział, co robi. Kiedyś przylgnęła do niego łatka jeźdźca bez głowy, z którą na tym turnieju udało mu się ostatecznie zerwać. We Francji Grosicki nie dośrodkowywał w pole karne, ale podawał do partnerów znajdujących się w polu karnym. Druga setka Milika z Niemcami czy gol Lewego z Portugalią to pochodna podniesionej głowy Kamila i jego precyzyjnego podania do najlepiej ustawionego napastnika.

Dużo się mówiło, że Grosicki był jedynym piłkarzem, który dawał drużynie Nawałki element szaleństwa i potrafił pójść w drybling z kilkoma obrońcami (np. przed golem Kuby ze Szwajcarią) lub zupełnie niespodziewanie przemieścić się i zdublować pozycję prawoskrzydłowego (np. przy pierwszej setce Milika z Niemcami). Warto jednak zwrócić uwagę, że to szaleństwo było w pewnym sensie kontrolowane, a w kluczowym momencie Grosicki często potrafił zachować zimną krew, podnieść głowę i podjąć najlepszą możliwą decyzję.

Jakkolwiek spojrzeć, w reprezentacji Nawałki wyrósł kolejny piłkarz robiący różnicę. Na mistrzostwach Europy Grosicki tylko potwierdził, że na wielkim turnieju potrafi pokazać dokładnie to samo, co w klubie. Wymowne, że jeszcze pół roku temu Kamil był naprawdę bliski przejścia do Legii, gdzie najpierw mowa była o wypożyczeniu, a później o transferze definitywnym. A dziś trafił do notesów menedżerów i dyrektorów sportowych wielu czołowych europejskich klubów. I wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby nagroda za świetny sezon i bardzo dobre Euro przyszła jeszcze w tym okienku transferowym.

MICHAŁ SADOMSKI

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...