Wiecznie nękany kontuzjami i urazami kilka lat temu opuścił AC Milan. Powrócił do ojczyzny, postanowił się spokojnie odbudować, wrócić do wysokiej dyspozycji i znów przypuścić szturm na Europę. Póki co odbił się tylko od ściany – londyńska Chelsea, która zimą wypożyczyła Alexandre Pato, właśnie zrezygnowała z jego usług.
Biorąc pod uwagę to, jak bardzo szklanym zawodnikiem jest Brazylijczyk, byliśmy nieco zaskoczeni, że postawił akurat na ligę angielską. Fakt faktem wyspiarski futbol, to już nie jest tylko ta stereotypowa rąbanka, kopanie po nogach i brutale, którzy tylko patrzą jakby cię tu skasować wślizgiem, ale wciąż fizyczność jest jej nieodłącznym elementem. Z drugiej strony – The Blues byli zimą w takim momencie rozgrywek, że Pato mógł trafić na niezwykle podatny grunt. Sezon uznawano już powoli za stracony, a w samym ataku – mizeria jakich mało. Diego Costa w niezbyt optymalnej formie, Falcao ze znaczącą nadwagą, reszta nawet bez podjazdu. Klarowała się zatem całkiem interesująca perspektywa do tego, by wskoczyć na szpicę i przypomnieć o sobie kibicom.
26-latek, czego można było się spodziewać, zaczął na ławce – oczywiście kontuzjowany. Gdy już jednak doszedł do siebie i doprowadził się do odpowiedniej dyspozycji, to w wyjazdowym spotkaniu z Aston Villą otrzymał szansę zmieniając Loica Remy’ego. Zagrał dobry mecz, strzelił gola z rzutu karnego, mógł trafić do siatki również drugi raz.
Swoje miunty otrzymał również tydzień później, gdy Chelsea mierzyła się ze Swansea. No i niestety – na tym jego przygoda z klubem ze Stamford Bridge się skończyła. Do końca sezonu nie podniósł już tyłka z ławki rezerwowych, a zdarzały się też mecze, które obserwował z loży VIP na stadionie.
131 minut i 1 gol w ciągu pół roku – ewidentnie nie jest to bilans, który mógł skłonić włodarzy klubu do tego, by wykupić kartę zawodniczą Pato. Zwłaszcza, że klub ma w planach – o czym mówi sie coraz głośniej – zakup piekielnie utalentowanego Michy’ego Batshuayia z Marsylii.
Co więc dalej z Pato? Na razie powróci do Brazylii, do Corinthians. Zgarnąć chciało go Sao Paulo, gdzie również grał na wypożyczeniu, ale zbyt wygórowana okazała się cena za zawodnika. Wygląda więc na to, że będzie też musiał poczekać na kolejną możliwość powrotu do Europy, bo po niemal straconym pół roku nikt nie pali się do tego, by brać kota w worku.