Kontrakt podpiszę w ciągu kilku dni. Pozostało kilka szczegółów, ale najważniejsze sprawy są już uzgodnione. Dostanę dużą podwyżkę, w porównaniu z moimi poprzednimi zarobkami. Ale nie będzie to 300 tysięcy euro – mówi “Przeglądowi Sportowemu” napastnik Wisły Kraków Paweł Brożek.
Ze zdrowiem snajpera Białej Gwiazdy jest już wszystko w porządku. Nie narzeka na mięśnie brzucha, z którymi miał przewlekłe problemy. W tym sezonie będzie to szczególnie ważne, ponieważ oprócz meczów ligowych i pucharowych w lidze, drużynę z ulicy Reymonta czeka jeszcze walka w europejskich pucharach.
– Zeszły rok pod tym względem zupełnie odpuściliśmy. Teraz będziemy chcieli się pokazać w Europie. Ale nie będę ukrywał, że wiele zależy od losowania, na kogo trafimy w tych eliminacjach do Ligi Mistrzów. Po tym na pewno będziemy o wiele mądrzejsi. Jeśli trafimy na Barcelonę czy Arsenal, to mogę powiedzieć, że powalczymy. Wiadomo, że wszystko może się zdarzyć, ale trafiając na zespoły z górnej półki, nie będziemy faworytem. Chcielibyśmy wylosować drużynę pokroju FC Basel, bo oni są w naszym zasięgu – opowiada król strzelców polskiej ekstraklasy.
Jeśli jednak Wisła odpadnie z walki o Champions League i będzie grać w Pucharze UEFA, kibice obawiają się, że skończy się to tak samo, jak po porażce z Panathinaikosem Ateny. Zespół z Krakowa łatwo polegli wtedy z Vitorią Guimaraes.
– Priorytetem jest Liga Mistrzów. Jeśli by się nie powiodło, to musimy awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA. Myślę, że to powinniśmy spokojnie osiągnąć – przekonuje napastnik.
Wraz z eliminacjami do mistrzostw świata, wracać będzie temat powołania Brożka do reprezentacji. EURO 2008 śledził w telewizji. – Czy brakowało z przodu osoby, która potrafiłaby strzelać bramki? Pewnie, że brakowało – uśmiecha się strzelec Wisły.