Reklama

Nowy dzień to nowy transfer Polaka – Tytoń wraca do Hiszpanii

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2016, 14:08 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Drągowski zamienia Białystok na Florencję, dziś kolejny news związany z polskim bramkarzem – Przemysław Tytoń odchodzi ze Stuttgartu. Jego nowym klubem będzie Deportivo La Coruna, czyli można śmiało powiedzieć, że podobnie jak młodszy kolega, zaliczy awans sportowy. Nie tak duży i spektakularny, ale zawsze.

Nowy dzień to nowy transfer Polaka – Tytoń wraca do Hiszpanii

Stuttgart spadł przecież z Bundesligi i choć na jej zaplecze też nie biorą pierwszych lepszych gamoni, to naprawdę potrafimy sobie wyobrazić poważniejsze miejsce dla bramkarza reprezentacji Polski. Takim już z pewnością jest La Liga i mimo że Deportivo zalicza się tam do dolnej połówki tabeli – 15. lokata w ostatnim sezonie – to ten transfer trzeba docenić. Zawsze lepiej sprawdzać się przeciwko Messiemu i Ronaldo, niż łapać strzały Soboty.

Zresztą, Tytoń ma już doświadczenie z gry w hiszpańskim przeciętniaku, gdyż przed przeprowadzką do naszych zachodnich sąsiadów, nosił koszulkę Elche. Wiodło mu się tam różnie, bo albo puszczał strzały, których puścić po prostu nie wypada, albo bronił wszystko. Dobrze oddają to liczby – z jednej strony zachował aż 10 czystych kont (na taki zespół to świetny wynik), z drugiej, w 32 meczach stracił 47 goli. Może by tam nawet został, ale Elche zostało z ligi wyproszone, bo sorry – nie macie kasy, to nie gracie.

Polak wywalczył sobie wtedy skład, z kim przyjdzie mu rywalizować tutaj? Podstawowym bramkarzem w ostatnim sezonie był German Lux, grający dla Deportivo ze zmiennym szczęściem. Nie jest to gość, który od stu lat nosi tam bluzę z numerem jeden – w tym sezonie grał w podstawie, w poprzednim już nie, w 13/14 znów tak. Fachowcem jest co najwyżej solidnym, kiedyś Real zapakował mu osiem bramek, końcówkę minionych rozgrywek stracił na kontuzję. Paradoksalnie, sam wcześniej zyskał na urazie kolegi, bo pewnie siedziałby na ławie, gdyby nie pech innego bramkarza, Fabriego. On zerwał więzadła krzyżowe i przepadł mu calutki sezon, a raczej to on byłby pierwszym wyborem trenera. Teraz pewnie Deportivo nie przedłuży z nim nawet kontraktu.

Czyli dla Tytonia wygląda to bardzo komfortowo – rywalem jest przeciętniak wracający po kontuzji, a drugi bramkarz w hierarchii zostanie pożegnany. Numer jeden do zrobienia na luzie.

Reklama

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Czas na debiut Amorima. Najważniejsze wyzwania przed nowym trenerem Manchesteru United

Michał Kołkowski
3
Czas na debiut Amorima. Najważniejsze wyzwania przed nowym trenerem Manchesteru United

Hiszpania

Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
15
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

0 komentarzy

Loading...