Już jutro będziemy świadkami piątego w XXI wieku starcia pomiędzy reprezentacjami Polski i Portugalii. Z wielu względów będzie ono wyjątkowe, oczywiście na czołową pozycję tej listy wysuwa się bardzo wysoka stawka rywalizacji. Ale chcielibyśmy zwrócić uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną rzecz – ćwierćfinał mistrzostw Europy będzie pierwszym od dawien dawna spotkaniem z Portugalią, do którego możemy przystąpić bez większych kompleksów.
Podział ról przed wspomnianymi meczami do tej pory zawsze był klarowny i stały – oni mają piłkarskie gwiazdy, wielkie indywidualności potrafiące wygrywać mecze, a my możemy im się przeciwstawić tylko i wyłącznie dzięki dobrej pracy kolektywu. Luis Figo, Manuel Rui Costa, Pedro Pauleta, Ricardo Carvalho, Cristiano Ronaldo, Deco Nani i kilku innych – no mogliśmy jedynie pomarzyć o takich zawodnikach. Ujmijmy to tak – większość reprezentantów Portugalii z tamtych lat bez problemów łapały się do naszego składu, a ruch przeciwnym kierunku byłby mocno ograniczony, być może jedynie do bramkarzy.
Ale najwyższa pora, by jasno to sobie powiedzieć: było, minęło.
My doczekaliśmy się piłkarzy znanych i szanowanych na całym Starym Kontynencie, Portugalczycy wciąż takich posiadają, ale trzeba również powiedzieć, że są – ujmijmy to – w fazie przejściowej. Kilku świetnych graczy już zakończyło albo zaraz zakończy swoje kariery, a zdolna młodzież – m.in. młodzieżowi wicemistrzowie Europy z zeszłego roku – w większości dopiero pracuje na swoje nazwiska i wielkie transfery.
Kwestia ta jest do tego stopnia interesująca, że postanowiliśmy zestawić ze sobą składy Polski i Portugalii, pozycja po pozycji porównać graczy obu ekip. Ostatni raz – ważne słowo – bawiliśmy się w to przed meczem z Niemcami i tam już przed startem zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie mamy szans. Tu jest zdecydowanie inaczej. Oczywiście – gwoli wyjaśnienia – piłkarzy porównywać można w różnej perspektywie czasowej – kariery, ostatniego sezonu czy samego Euro. Cztery mecze na mistrzostwach są oczywiście bardzo ważną sprawą, ale generalnie w tym zestawieniu staramy się patrzeć szerzej.
ŁUKASZ FABIAŃSKI > RUI PATRICIO
Z jednej strony bramkarz, który zapracował sobie na uznanie w Premier League, z drugiej – golkiper, który jest/będzie legendą na własnym podwórku. Nie nam oceniać życiowe wybory zawodnika przez całą karierę związanego ze Sportingiem Lizbona (szanujemy lojalność), ale wydaje się, że trochę więcej w świecie poważnej piłki znaczy jednak Łukasz Fabiański. To on był w klubie z absolutnego topu, to on co tydzień stara się zatrzymać plejadę gwiazd, a nie zawodników Rio Ave czy Tondeli. Nie zrozumcie nas źle – Rui Patricio świetnym fachowcem jest i koniec kropka. Ale powiedzmy, że trochę niezweryfikowanym. Punkt dla nas.
ŁUKASZ PISZCZEK > CEDRIC SOARES
Zero kontrowersji, prawda? Piszczek to najlepszy prawy obrońca Bundesligi, w dodatku towarzyszy nam graniczące z pewnością uczucie, że drużynie narodowej jeszcze nigdy do tej pory nie dawał tak wiele co ostatnio. 24-letni Cedric rok temu przeniósł się ze Sportingu Lizbona na Wyspy (za 5,5 miliona euro do Southampton), ale w swoim pierwszym sezonie w Premier League nikogo na kolana nie rzucił. 24 mecze i 2 asysty, solidnie łamane na przeciętnie. W końcówce rozgrywek stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Cuco Martiny – akcje Holender na początku stały zdecydowanie niżej.
KAMIL GLIK > PEPE
Jedno jest pewne – zarówno z Polakiem, jak i Portugalczykiem nie chcielibyśmy stawiać jakiejkolwiek sprawy na ostrzu noża, spory z nimi mogłyby się nie skończyć dobrze. No a – gdy trzeba wybrać lepszego – zaczynają się schody. Pepe to bez dwóch zdań marka. Jeden z najdroższych obrońców w historii, gość, który dwa razy w ciągu ostatnich trzech sezonów wygrywał Ligę Mistrzów. Ale również nie da się ukryć, że najlepsze lata są za nim, podczas gdy Glik – mimo słabszego sezonu – właśnie takie przeżywa. 28-letni Polak przenosi się do AS Monaco, a pięć wiosen straszy Portugalczyk zapewne również niedługo zamieni Real na klub o porównywalnym statusie. Na korzyść Glika przemawia również to, że na tych mistrzostwach wygląda zdecydowanie lepiej niż przeciwnik. Poza tym Polak jest w swej twardości, agresji bardziej przewidywalny, więc jeśli pytacie się nas którego wolelibyśmy mieć jutro w składzie, no to odpowiadamy – kontrowersyjnie – że podopiecznego Nawałki.
MICHAŁ PAZDAN < JOSE FONTE
32-letni Portugalczyk to naprawdę solidny, niedoceniany piłkarz. W reprezentacji ważniejszy od niego jest Pepe, a w Southampton za lidera obrony uznaje się Virgila van Dijka, choć to na ramieniu Fonte znajduje się kapitańska opaska. W klubie ma niepodważalną pozycję, ale w kadrze ciągle ściga się z legendą Ricardo Carvalho, nie potrafi wysłać 38-letniego stopera na reprezentacyjną emeryturę. Na Euro zagrał tylko w meczu 1/8 z Chorwacją, ale pokazał się z przyzwoitej strony, więc zdziwimy się, jeśli teraz Fernando Santos nie postawi na niego. A za Pazdanem cztery mecze na turnieju, z czego trzy bardzo udane, a jeden wręcz wybitny. Doceniamy, gdybyśmy uwzględniali tylko Euro, nie ma dyskusji. Jednak tak jak wspomnieliśmy na wstępie – patrzymy szerzej. Fonte to – przynajmniej na razie – lepszy wybór.
ARTUR JĘDRZEJCZYK < RAPHAEL GUERREIRO
Lewy obrońca reprezentacji Portugalii to jeden ze wspomnianych młodzieżowych wicemistrzów Europy. Jego kariera wyraźnie nabiera rozpędu – zagrał bardzo dobry sezon w Lorient (34 mecze, 3 gole i 2 asysty), w tym roku wskoczył do pierwszego składu kadry i nie zawodzi (również na Euro), a także zapracował na przenosiny do Borussii Dortmund za 12 milionów. Gorące nazwisko. Jaki jest casus Jędrzejczyka wszyscy wiedzą – gra na nie swojej pozycji, bez szału w ofensywie, ale bardzo przyzwoicie w defensywie. Stawiamy jednak na kogoś bardziej kompletnego na tej pozycji.
JAKUB BŁASZCZYKOWSKI > JOAO MARIO
Pierwszy ma swoje problemy w piłce klubowej (bilans 20 meczów, 2 gole i 4 asysty w Fiorentinie), ale w tej reprezentacyjnej – po prostu wymiata, z reguły staje na wysokości zadania. Z drugim jest – hm – troszeczkę odwrotnie. Za skrzydłowym Sportingu bardzo dobry sezon w klubie (7 goli i 12 asyst we wszystkich rozgrywkach), ale w reprezentacji 23-latek wciąż nie wysyłał jasnego sygnału, że należy mu się miejsce w podstawowym składzie. W 15 meczach nie wpisał się na listę strzelecką, bilans ratują mu cztery asysty. Tym razem stawiamy na doświadczenie.
GRZEGORZ KRYCHOWIAK > WILLIAM CARVALHO
Portugalczyk, który wciąż jest zawodnikiem Sportingu Lizbona, ale zapewne za chwilę wyfrunie stamtąd za grube miliony, to jeden z najciekawszych defensywnych pomocników na Starym Kontynencie. Z kolei Krychowiak to jeden z najlepszych tego typu zawodników. Materiał kontra gotowy produkt – bez cienia wątpliwości, punkt dla nas.
KRZYSZTOF MĄCZYŃSKI < ADRIEN SILVA
Doceniamy robotę odwalaną przez pomocnika Wisły Kraków, ale ten pojedynek ze środkowym pomocnikiem Sportingu Lizbona musi przegrać. Podobnie byłoby zresztą, gdybyśmy zestawili go z zawodnikami z większości innych reprezentacji, ale wiadomo – taki jego urok, nie liczymy, że pociągnie drużynę do przodu jako indywidualność.
KAMIL GROSICKI = ANDRE GOMES
Ciekawy pojedynek. To oczywiście piłkarze innego typu. Gomes jest zawodnikiem środka pola, który od czasu do czasu bywa ustawiany bliżej lewej strony, z kolei “Grosik” uwielbia rajdy wzdłuż bocznej linii, z tego żyje. Bez dwóch zdań większa kariera jest przed 22-letnim Portugalczykiem, ale ofensywne statystyki obu piłkarzy z zeszłego sezonu minimalnie przemawiają na korzyść Polaka, który wypracował 13 bramek (9 goli i 4 asysty) dla Rennes przy 11 Gomesa (4 gole i 7 asyst). Koniec końców nie możemy się zdecydować na jednego.
ARKADIUSZ MILIK < NANI
Milik jest na wznoszącej, Nani – mimo że żaden z niego emeryt – chyba nie do końca, ale naszym zdaniem wciąż bardziej wartościowym graczem jest Portugalczyk. Dla Fenerbahce w zeszłym sezonie strzelił 12 bramek i zanotował 13 asyst, przyzwoity wynik. Polak rzecz jasna trafia częściej w barwach Ajaksu, ale mówimy o nominalnym skrzydłowym i napastniku. Nani, który w kadrze jest ustawiony bliżej bramki niż w klubie, na francuskich boiskach ustrzelił dwa gole. Szkoda, że Milik przegrywa z nim w tej klasyfikacji.
ROBERT LEWANDOWSKI < CRISTIANO RONALDO
Pojedynek gigantów. Dwóch bardzo poważnych kandydatów do zgarnięcia Złotej Piłki za zeszły rok – jeden wylądował na podium, drugi zaraz obok niego. Wyższe miejsce zajął ostatecznie Portugalczyk i na razie nic nie wskazuje na to, by w 2016 roku panowie mieli zamienić się miejscami. Ronaldo przyklepał zdobycie korony króla strzelców Champions League, strzelił więcej goli w La Liga niż Lewandowski w Bundeslidze, na Euro też wypada na razie korzystniej, choć oczywiście nie błyszczy aż tak, jak wielu by tego oczekiwało. Akurat w tym pojedynku punkt dla Portugalii.
***
Wyszedł nam z tego idealny remis. A prawda jest taka, że nawet gdybyście nie zgadzali się z rozstrzygnięciami w tych najbardziej wyrównanych parach i troszeczkę je pozmieniali, to również ciężko byłoby jednoznacznie wskazać zwycięzcę. Raczej nie można w indywidualnościach upatrywać przewagi którejś z drużyn w jutrzejszym meczu. Kiedyś nie do pomyślenia.
Fot. FotoPyK