Polska pierwszym zespołem w ćwierćfinale Euro 2016, Walia – drugim. Jeżeli ktoś choć przez chwilę w trakcie meczu Bale’a i spółki pomyślał „to taki poziom reprezentuje najlepsza ósemka Starego Kontynentu?”, od razu prostujemy: nie, nie i jeszcze raz nie. Walijczycy wspólnie z Irlandczykami z północy zrobili najgorszą możliwą reklamę poważnemu futbolowi. To chyba najsłabszy mecz tego turnieju, jaki widzieliśmy…
Teoretycznie taki mecz był nam potrzebny. Nam, Polakom, którzy potrzebowali złapać chwilę oddechu po tym popieprzonym rollercoasterze ze Szwajcarami. Kto potrzebował w trakcie drugiego spotkania powycierać kurze – mógł wysprzątać od razu całą chałupę. Kto chciał wyprasować koszulę na wieczór – mógł poprasować na cały tydzień. A komu przyszło do głowy, by w pośpiechu, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, odpalić papierosa i uzupełnić zapasy alkoholowe – bez obaw, nie było podstaw, by się spieszyć. Wręcz przeciwnie.
Bo mecz Walii z Irlandią Północną był jedną, potężną dawką łagodzącą napięcie. Poczuliśmy się tak, jakby zafundowano nam melisę na sen, zaparzono wiaderko ziółek, posadzono przed telewizorem z jasnym przesłaniem „Teraz pora ochłonąć”.
No cóż, musielibyście zobaczyć miny gości w studio pomeczowym. Wymowne. Prowadzący od razu zaznaczył: Ze scenariusza wynika, że musimy pomówić przez kilka minut o tym spotkaniu. Ale szczerze mówiąc, nie za bardzo jest o czym… Wspominamy o tym w tekście, bo wierzymy, że nikt do tego momentu przed ekranem nie dotrwał (w przeciwnym wypadku: zastanówcie się nad swoim życiem). Sygnał wyjścia zabrzmiał bowiem równo o godz. 18, trzeba go tylko było właściwie zinterpretować.
Chętnie napisalibyśmy wam, co się działo na boisku, ale szkoda czasu – naszego i waszego. Po trzy strzały celne, ale naprawdę niegroźne, zero rzutów rożnych Walijczyków i bramka samobójcza. Wszyscy oczekiwali, aż Gareth Bale zrobi różnicę, no więc w końcu dośrodkował piłkę (wcześniej np. fatalnie uderzał), a tę do własnej bramki wbił Gareth McAuley. Obie drużyny chciały dziś zagrać z kontry, liczyły, że to przeciwnik się otworzy i wyszło… takie coś. Pasowałby w tym momencie mocno dezinformujący komunikat Franza Smudy w stylu: „Wy macie tą taką Weszło”.
Walijczycy mają za to ćwierćfinał. Po tym, co dziś zaprezentowali, kusi, by uznać ich za najsłabszy zespół w najsilniejszej ósemce Europy. Warto jednak pamiętać, że swoją grupę – z Anglikami, Słowakami i Rosjanami – wygrał. I to dzięki tamtym trzem spotkań mógł dostać los na loterii, którym byli Irlandczycy z północy.