Reklama

Przyjaciel Leo Beenhakkera przetrenował Polaków?

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2008, 15:41 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kto poza Leo Beenhakkerem jest winny słabego przygotowania Polaków do EURO? Mike Lindemann, czyli fizjolog reprezentacji. Nasz selekcjoner nazywał go wielkim fachowcem, co niezmiernie dziwi Włodzimierza Lubańskiego. Legendarny napastnik, zamieszkały w Belgii, mówi: – W krajach Beneluksu nikt nigdy nie słyszał o Lindemannie. Czyżby więc Don Leo wziął go tylko dlatego, że jest jego kumplem?
Beenhakker przedstawił Lindemanna kadrowiczom w marcu. Z jego opisu wynikało, że to człowiek, który sprawi, że nasi będa wytrzymali jak najlepsi maratończycy i szybcy niczym jamajscy sprinterzy. Sam Holender także bardzo dbał o swój wizerunek, na każdym kroku potwierdzał słowa Don Leo.

Przyjaciel Leo Beenhakkera przetrenował Polaków?

Opowiadał, że jest “znawcą futbolu”, który sprawi, że nasi “osiągną wyżyny”. Dodatkowo plótł farmazony o tym, że ma specjalny program z centrum kosmicznego NASA, dzięki któremu nasi piłkarze będa jeszcze lepsi.

Dziennikarze i kibice łykali te słowa bez zastanowienia. I to był błąd. Rzut oka na CV Lindemanna kazał bowiem zadać Leo proste pytanie: kim u licha jest ten człowiek?. Przed Polską pracował przecież z takimi “potęgami”, jak FC Luzern, Grasshoppers Zurych (szwajcarskie kluby), a także reprezentacja… Libii. Teraz wiadomo dlaczego poważne kluby nie chciały zatrudnić holenderskiego fizjologa – on po prostu nie zna się na swojej robocie.

Owszem, ciężko wymagać, by po treningach Holendra Mariusz Lewandowski nauczył się celnie podawać, a Maciej Ł»urawski strzelać. Ale mogliśmy mieć chociaż nadzieję, że dzięki niemu nasi będą równie wybiegani, co Holendrzy i Portugalczycy. Tymczasem nic z tego! Polacy człapali po boisku, przegrali wszystkie drugie połowy na turnieju 0:1.

Mowa oczywiście o tych zawodnikach, którzy byli w stanie grać. Tomasz Kuszczak, Jakub Błaszczykowski czy Grzegorz Bronowicki pożegnali się z EURO jeszcze przed imprezą. Z obozu Polaków dochodziły nas informacje, że kontuzje to efekt zbyt mocnych treningów Lindemanna. Przemęczeni ciężkim sezonem piłkarze po prostu nie wytrzymali katorżniczych ćwiczeń.

Reklama

O marnych umiejętnościach Lindemanna świadczy też jeszcze jeden fakt – przed EURO przekonywał, że naszymi najlepszymi zawodnikami będa Ł»urawski i Mariusz Jop, a więc piłkarze, którzy totalnie się skompromitowali! Naszym zdaniem Lindemanna powinno się odesłać do centrum NASA, o którym tak dużo opowiada. Niech PZPN zafunduje mu nawet bilet do USA, pod warunkiem, że przysięgnie już nigdy nie wracać do Polski.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...