Reklama

Mamy drużynę, po której meczach zostaje niedosyt, że nie pokonała mistrzów świata

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 czerwca 2016, 08:11 • 10 min czytania 0 komentarzy

Takie mecze są po to, żeby pisać historię. Tym razem nie zapełnimy dziesiątek stron w księdze wielkich meczów polskiej piłki, ale przy wspomnieniu spotkania ze Stade de France, na marginesie koniecznie trzeba umieścić trzy słowa: heroizm, poświęcenie i wiara. Dzięki tym cechom Polacy przeciwstawili się Niemcom. Doczekaliśmy się drużyny, po której meczach czujemy niedosyt, że mogła pokonać mistrzów świata. W Paryżu nasi piłkarze bezbramkowo zremisowali z topowym rywalem. Pokazali, że są groźni dla najlepszych – czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym. Ponadto, dwie ciekawe informacje transferowe: Rybus do Lyonu, Drągowski do Fiorentiny.

Mamy drużynę, po której meczach zostaje niedosyt, że nie pokonała mistrzów świata

FAKT

Już na okładce natrafiamy na hasło: „Nasz cel to finał”.

f1

Polacy zatrzymali dumnych Niemców. Kilka zdjęć, w tym jedno na całą stronę, obszerna relacja – dawno tego w tabloidzie nie widzieliśmy.

Reklama

Brawo Polacy! Biało-czerwoni po zaciętym meczu zremisowali bezbramkowo z Niemcami i są o krok od awansu do 1/8 finału mistrzostw Europy we Francji. (…) W niedzielę w Nicei Polska cierpiała w meczu przeciwko topornym Irlandczykom z północy, kiedy do znudzenia musiała grać atakiem pozycyjnym i cierpliwie czekać na okazję do zdobycia zwycięskiego gola. Umęczyła się również na Stade de France – tyle, że na największej arenie mistrzostw Europy role się zamieniły. To Polacy oddali piłkę rywalom i czekali na okazje do kontrataków. Próbowali też dalekich przerzutów, gdzie o górne piłki z niemieckimi obrońcami walczyli Robert Lewandowski (28 l.) i Milik. – Co prawda Niemcy kontrolowali grę, ale nasze sytuacje były lepsze. Cieszymy się z remisu, należał się nam. Chwała naszym chłopakom, którzy wzorowo wykonali swoją pracę – powiedział tuż po meczu „Lewy”.

f2

Rybus przejdzie testy w Lyonie.

Szykuje się transfer reprezentanta Polski. Jak ustalił Fakt, Maciej Rybus (27 l.) najprawdopodobniej w poniedziałek zostanie piłkarzem Olympique Lyon. Piłkarz jedzie do Francji na badania i podpisze trzyletni kontrakt z szefami nowego klubu. (…) Rybus ustalił także warunki indywidualnego kontraktu z przedstawicielami Besiktasu Stambuł. Turcy dawali mu nawet lepsze warunki finansowe. Ostatecznie „Ryba” zdecydował się jednak na Lyon.

f3

Dalej:
– Sebastian Mila opisuje dzień meczowy kadry
– Angielscy piłkarze z pola uratowali tyłek bramkarzowi
– Ukraińcy piją, palą i jeszcze przegrywają
– Srna wyleciał z Francji, by pożegnać zmarłego ojca, ale zdążył już wrócić
– Szwedzi potrzebują z Włochami geniuszu Zlatana

Reklama

GAZETA WYBORCZA

O wielkim meczu Polaków Wyborcza informuje już na okładce.

gw

Najpierw mniej istotne sprawy. Copa America, czyli broda Leo Messiego.

Czy Copa America Centenario została zorganizowana tylko po to, by pięciokrotny laureat Złotej Piłki zdobył w końcu trofeum z reprezentacją Argentyny? Jako jedyni wygrali wszystkie mecze grupowe, uzyskując bilans bramkowy 10:1. Z tych dziesięciu bramek Messi zdobył zaledwie trzy, ale spędził na boisku łącznie tylko 74 minuty. Ale do hat tricka z Panamą wystarczyło mu 29 minut. Jest liderem strzelców turnieju. Brakuje mu już tylko trzech bramek do rekordu Gabriela Batistuty (56 goli dla Argentyny). Ale nie o indywidualne rekordy Messiego chodzi. Argentyna czeka na tytuł swoich piłkarzy od 23 lat. Leo reprezentacyjny zna tylko rozczarowania: dwa lata temu przegrał finał mundialu w Brazylii, przed rokiem – finał Copa America. Pierwszy po dogrywce z Niemcami, drugi po serii rzutów karnych z Chile. Poza wspaniałymi występami Argentyny, faza grupowa była gehenną dla jej najbardziej utytułowanych rywali. Odpadły Urugwaj (15 zwycięstw w Copa America) i Brazylia (8). W ćwierćfinale Argentyna gra w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego z Wenezuelą, w razie wygranej zmierzy się ze zwycięzcą pary USA – Ekwador. Z pozoru droga do finału na MetLife Stadium w New Jersey jest łatwa. W drugiej połówce drabinki Peru gra z Kolumbią (w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu), a Meksyk – z Chile (w nocy z soboty na niedzielę). Zwycięzcy spotkają się w półfinale. Messi pojawia się w grze z coraz bardziej okazałą brodą. Nie goli się na szczęście. Dla Argentyńczyka sukces z kadrą jest ponad wszystko, wielkim, wciąż niespełnionym marzeniem. Tylko tak może zdobyć serca fanów w ojczyźnie. Niedawno przeżył kolejny przykry moment: Diego Maradona w rozmowie z Pelé powiedział, że Messi nie ma charakteru przywódcy i nie powinien być kapitanem drużyny narodowej. Zapytany o to Leo powiedział tylko skromnie, że uwagi boskiego Diego są dla niego bodźcem do pracy nad sobą.

Hiszpański topór zakopany.

Czy jest na świecie druga taka para stoperów? Zapewne nie. Gerard Piqué i Sergio Ramos grają razem w reprezentacji Hiszpanii już ósmy rok, ale dopiero teraz zwalają mur, który ich dzielił. Po zwycięskiej bramce z Czechami obrońca Barcelony zamieścił na Twitterze zdjęcie, jak cieszy się z Ramosem, podpisując je słowami: “Przypuszczam, że nie trzeba nic mówić, jesteśmy wspaniałą drużyną, to wielki dzień dla wszystkich”. Ramos odpowiedział: “Wielki zespół”. Po czym obaj zaczęli obserwować się na Twitterze. To był publiczny akt zawarcia pokoju – między dwoma środkowymi obrońcami tej samej drużyny i dwoma symbolami Hiszpanii. Różnych Hiszpanii. Piqué czasem wypowiadał się jak separatysta, czyli zwolennik odłączenia się Katalonii. Nigdy nie stronił od słownych utarczek z kibicami i piłkarzami Realu Madryt. Ramos to z kolei kapitan “Królewskich”, jeden z ich największych symboli. Różnice między tą dwójką pulsowały raz w rytmie sporu, raz konfliktu. Podgrzewane przez rzesze fanów obu wielkich klubów, a nawet zwolenników dwóch sprzecznych koncepcji przyszłości kraju. Wiadomo, jak futbol jest dziś nośny.

gw2

Rafał Stec pisze o tym, jak zatrzymaliśmy Niemców.

To już oficjalne. Drużyna, która była najstraszliwszym tabu polskiego futbolu, stała się rywalem jak każdy. Tym razem Polacy bezbramkowo zremisowali i niemal dotykają już 1/8 finału Euro 2016. Najbardziej niezwykłe jest to, że właściwie znaleźlibyśmy powody, by czuć lekki niedosyt. Tak, Niemcy naciskali, przeważali, zademonstrowali więcej jakości w grze. Ale ich starania były na tyle jałowe, niedokończone – ich, mistrzów konkretu! – że nie mieliby prawa jęczeć o pechu, gdyby to Polacy swoje okazje strzeleckie wykorzystali. To zwycięstwo miałoby zupełnie inny wymiar niż eliminacyjne, odniesione na Stadionie Narodowym. Wtedy przylecieli do nas Niemcy zrelaksowani, zaspokojeni złotem mundialu, w nastroju raczej defiladowym niż wojennym. A teraz trwają mistrzostwa, o żadnym nazbyt swobodnym stosunku do obowiązków nie ma mowy. Od tamtej pory – cudu z jesieni 2014 roku – wielokrotnie powtarzaliśmy sobie, że dystans do drużyny Joachima Löwa redukujemy. Powoli, bo powoli, ale redukujemy. Po czwartkowym wieczorze w Paryżu można tylko zawołać, że tendencja wznosząca trwa, Polacy znów wykonali znaczący postęp. Wciąż nie umieją zabrać faworytom piłki (tej umiejętności nie nabędą prawdopodobnie nigdy), pocyzelować dłuższego natarcia pozycyjnego, niekoniecznie poddusić ich pressingiem. (…) Polacy umieją jednak na tyle zorganizować się defensywnie, by Niemcy nie zdołali notorycznie wrzynać się w pole karne. I na tyle powściągnąć emocje, by interweniować odpowiedzialnie, bez podarowywania przeciwnikom bezliku rzutów wolnych i rożnych. Choć zatem rywale oddawali strzały, to okolice bramki Łukasza Fabiańskiego nawet na moment nie stanęły w ogniu.

gw3

5 rzeczy, które zobaczyliśmy na Stade de France.

1. Niemcy nie czuli się pewnie
2. Nowa turniejowa Polska
3. Trudne Euro napastników
4. Porządek Nawałki
5. Ile brakuje do awansu

Pewne jest to, że Ukraina straciła szansę na awans. A to oznacza, że we wtorek tylko Polska zagra o stawkę. Ale zakładając, że Niemcy pokonają Irlandię Płn., piłkarze Nawałki nawet przy remisie z Ukraińcami zajmą drugie miejsce w grupie i w 1/8 finału zmierzą się z wiceliderem grupy A (prawdopodobnie Szwajcarią, szanse ma też Rumunia). Wariantów jest jednak więcej, jeśli i Polska, i Niemcy zdobędą po trzy punkty, o zwycięstwie w grupie zdecyduje bilans bramkowy. Tak czy inaczej, piłkarze Nawałki są o krok od awansu. Na mundialu w 1994 r. – obowiązywał na nim taki sam system jak we Francji – w 1/8 finału zagrały wszystkie drużyny, które po dwóch kolejkach uzbierały cztery punkty.

SUPER EXPRESS

Okładka.

se

Polacy krok od wpadki. Ale wcale nie chodzi o mecz z Niemcami.

Przed meczem z Niemcami sztab reprezentacji dostał od UEFA specjalną rozpiskę, w której wyłuszczono zakazy i regulacje. – Te zakazy obowiązują od momentu wjazdu na stadion. Piłkarze i członkowie sztabu nie mogą wrzucać jakichkolwiek materiałów wideo na swoje kanały społecznościowe. Również kanał PZPN Łączy nas Piłka nie może nagrywać żadnych filmów. Można za to wrzucać zdjęcia statyczne. Zakazy dotyczą także dziennikarzy. Jeżeli ktoś zostanie przyłapany na nagrywaniu wideo, z miejsca traci akredytację – wyjaśnia Kwiatkowski i wyjawia, że reprezentacja Polski również była o krok od wpadki. – Była śmieszna sytuacja w Nicei przed spotkaniem z Irlandią Północną. Francuscy ochroniarze, którzy przyjechali z nami na mecz, byli ubrani w stroje reprezentacji z logo Lotosu. Znalazłem szybko dwie bluzy bez żadnych emblematów i dałem im do przebrania. Z czym się wiąże złamanie regulaminu? Oczywiście z karą finansową. Nie wiem, jaką i powiem szczerze, że nie chcę wiedzieć (śmiech). Zapewne jest duża – twierdzi Kwiatkowski.

se2

Liczy się serce, wiara w Boga i człowiek. Historia Bartka Kapustki.

Pierwszym boiskiem, na którym nowy idol kibiców reprezentacji Polski Bartek Kapustka (20 l.) trenował strzały i “kiwkę”, było rodzinne podwórko w Pogórskiej Woli, małej miejscowości pod Tarnowem. – Z jednej strony był trzepak, nasza bramka, na której stałem, gdy synowie mi strzelali. Z drugiej siatka odgradzająca nasz dom od domu mojej mamy. Bartuś tak w nią walił, że do dziś jest wygięta. Nie naprawiliśmy jej. Na pamiątkę – śmieje się Kazimierz Kapustka (51 l.), ojciec i pierwszy trener najmłodszego piłkarza Biało-Czerwonych na Euro we Francji. (…) Z Tarnovii Bartek trafił do Hutnika Kraków, ale nie podobało mu się i po roku wrócił do Tarnowa. W 2012 roku był krótko w juniorach Legii Warszawa, grał w turnieju Michalovice Cup na Słowacji. – Strzelił wtedy bramkę Juventusowi. Namawiałem go, żeby został w Warszawie. Ale nie chciał. Uparł się, aby go przenieść do Cracovii. Pewnie przypadły mu do gustu barwy “Pasów”, niemal identyczne jak Tarnovii – żartuje pan Kazimierz, na co dzień kibic właśnie Cracovii i Termaliki Nieciecza. W dzieciństwie był fanem Ronaldinho, Brazylijczyka czarującego w Barcelonie. Po treningach lubił odpoczywać, oglądając serial “Miodowe lata”. – Nic się nie zmienił. No, może poza tym, że teraz rzadziej przyjeżdża do domu, bo nie ma czasu. Wciąż uwielbia. “pychotkę”. – To ciasto z masą budyniową i orzechami, specjał żony – wyjawia “Super Expressowi” tata piłkarza.

se3

Na kolejnej stronie Superak pisze o wczorajszym meczu – że nie daliśmy się Niemcom. Ale tego tekstu już nie cytujemy.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Waleczni.

ps

Może mają lepszych piłkarzy, ale my drużynę – brzmi tytuł relacji.

Takie mecze są po to, żeby pisać historię. Tym razem nie zapełnimy dziesiątek stron w księdze wielkich meczów polskiej piłki, ale przy wspomnieniu spotkania ze Stade de France, na marginesie koniecznie trzeba umieścić trzy słowa: heroizm, poświęcenie i wiara. Dzięki tym cechom Polacy przeciwstawili się Niemcom. Doczekaliśmy się drużyny, po której meczach czujemy niedosyt, że mogła pokonać mistrzów świata. W Paryżu nasi piłkarze bezbramkowo zremisowali z topowym rywalem. Pokazali, że są groźni dla najlepszych.

ps2

Noty:
Fabiański 6 – Piszczek 6, Glik 7, Pazdan 8, Jędrzejczyk 6 – Błaszczykowski 6, Krychowiak 6, Mączyński 6, Grosicki 6 – Milik 5, Lewandowski 7.

Antoni Bugajski w pięciu punktach komentuje wczorajsze spotkanie:

1. Bez agresji ani rusz
Polacy byli groźni wtedy, gdy twardo doskakiwali do rywali, już na ich połowie. Jeśli tylko trochę poluzowali uścisk, Niemcy momentalnie przejmowali inicjatywę, spychając naszą drużynę do obrony. Z mistrzami świata nie da się skutecznie grać bez agresji.

5. Gotowi na duże wyzwania
Z pięciu ostatnich meczów przeciwko Niemcom Polska przegrała tylko jeden. To znak, że opowieści o niewygodnym i niewdzięcznym rywalu są już historią. Czwartkowy mecz natomiast pokazał, że biało-czerwoni mają prawo liczyć we Francji na coś więcej niż tylko wyjście z grupy.

ps3

Tak się zdobywa uznanie – pisze z kolei Przemysław Rudzki.

Jak wielki kompleks niemiecki miał polski kibic, niech świadczy fakt, że przez lata nasi ojcowie i bracia żyli porażką w bitwie na wodzie. A wiecie dlaczego? Ponieważ w ich pamięci została odwaga, wynik zszedł na drugi plan. Za taką odwagą tęskniliśmy przez długie lata. Być może dlatego, że mieliśmy świadomość prostej zależności – kiedy unosisz głowę, rany bolą mniej. Widziałem wczoraj w Paryżu drużynę taką, jak w eliminacjach, w Warszawie, a nawet bardziej we Frankfurcie. Zwycięstwo zrzuciło klątwy, odwaga w rewanżu wzmocniła psychikę. Zatem nawet mając w pamięci sieczkę, jaką Niemcy zrobili z Brazylii w Belo Horizonte, od pierwszego gwizdka nie odczuwałem strachu. Wiedziałem po prostu, że ta reprezentacja może przegrać, ale nie przyniesie nam wstydu. Że nie będzie wybijać piłki, tylko spróbuje ją wyprowadzić. Bo mamy dzisiaj zawodników, którzy spokojnie mieściliby się w reprezentacji Niemiec. Mamy piłkarzy, których oni mogą nam zazdrościć. Już nie musimy się więcej bać.

ps4

Przerzucamy kolejne strony o innych reprezentacjach, bo ciekawie jest również w Ekstraklasie:
– Drągowski blisko Fiorentiny, jedzie na testy medyczne. Cena? Około 4 milionów euro
– Lechia bierze reprezentanta Bułgarii
– Jovanović w Termalice
– Kombinacje Hasiego w sparingu z Larnaką

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
0
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

0 komentarzy

Loading...