Miejsca w składzie nie może być pewny Błaszczykowski. Pomocnik Borussii Dortmund podobał się w meczu z Irlandczykami, był aktywny w ofensywie, dobrze współpracował z ustawionym za nim Łukaszem Piszczkiem. Przed wylotem do Francji doświadczony pomocnik narzekał jednak na ból w kolanie. Polacy zagrają cztery dni po meczu w Nicei, trener musi ostrożnie dysponować jego siłami. I właśnie tym kryterium Nawałka może kierować się przy wyborze składu – czytamy w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Grosicki czy Kapustka? Oto jest pytanie.
Jego były menedżer Mariusz Piekarski (41 l.), charakteryzując Grosickiego, mówi: „Zdarza się, że nikt nie wie, co zrobi na boisku. Trener nie wie, on nie wie, ale co najważniejsze przeciwnik nie wie”. Jakby nie patrzeć, może to być atut. Kapustka lepiej czuje się w grze kombinacyjnej, potrafi zejść do środka boiska, co często pokazywał w meczu z Irlandią Północną, rozgrywając piłkę z Robertem Lewandowskim. Po udanym spotkaniu złapał wiatr w żagle, można się zastanawiać, czy w takiej sytuacji powinien usiąść na ławce rezerwowych. Z każdej strony spłynęły na niego pochwały, teraz musi odciąć się od medialnej zawieruchy. – Bartek wypracował już takie mechanizmy, że spokojnie sobie z tym poradzi – uspokaja Konrad Gołoś (34 l.), jego agent.
Cokolwiek dotknie, zamienia w złoto. Lista dziesięciu piłkarzy, którzy u Nawałki wcale nie musieli odpalić. Ale odpalili.
1. Arkadiusz Milik – piłkarz przyznaje, ze trener jest jego futbolowym „ojcem”. Ukształtował go w Górniku, a później nie bał się postawić w reprezentacji obok „Lewego”. Milik zaliczył najwięcej asyst w eliminacjach Euro 2016 i strzelił gola Irlandii Północnej.
4. Krzysztof Mączyński – Nawałka nie bał się powoływać go z ligi chińskiej, choć wielu kwestionowało ten wybór. W eliminacjach przebijał się do podstawowego składu, w meczu ze Szkocją w Warszawie (2:2) zagrał od początku, ponieważ kontuzję leczył Tomasz Jodłowiec (30 l.). Efekt? Znakomity.
„Fakt” pisząc o Euro obiera dziś bardzo januszową drogę. Mecz Węgrów zapowiada „40-latkiem w dresach”, o spotkaniu Hiszpanów pisze „Facet Shakiry dał wygraną!”. Znalazło się miejsce także na coś ekstraklasowego: czas ucieka, a w Śląsku Wrocław dziura niezałatana. W miejsce Hateleya i Hołoty włodarze próbowali pozyskać Cezarego Wilka i Dominika Furmana, ale nic z tego nie wyszło.
Jak na złość i Hateley, i Hołota w drużynie pełnili szczególnie ważną rolę, bo nie tylko bardzo odpowiedzialnie grali w defensywie, ale chętnie włączali się w akcje na połowie rywala. – Dlatego bardzo trudno będzie ich zastąpić – przyznaje. – Furman i Wilk? To daje wyobrażenie, do jakiej klasy zawodników przymierzają się w Śląsku. Nie chodzi jednak o zamiary, tylko o faktyczne transfery – zaznacza Prusik.
GAZETA WYBORCZA
Kibole trafili na okładkę. „Wyborcza”, wiadomo.
Byli zauważeni w pociągach jadących z południa do Lille – tam w środę Sborna zagra ze Słowacją. 40 kilometrów od Lille jest Lens, gdzie Anglia gra z Walią. Co to oznacza? Już sobotni mecz Anglia – Rosja w Marsylii miał podwyższone ryzyko, ale nie aż tak, aby 35 osób znalazło się w szpitalu, jedna dotąd walczy o życie. Francuska policja dopiero teraz wychwyciła pewną anomalię i usiłuje się przystosować. Po pierwsze, to są kibole, a nie terroryści. Po drugie, normalni chuligani z Zachodu – jak bogaci Anglicy – przylatują samolotami, okupują rynki, puby, żłopią piwo po pięć euro sztuka litrami i rozrabiają. Są grubi, pijani, niesprawni. Ci są inni: przyjechali pociągami wraz z 12 tysiącami rosyjskich kibiców, fanów kolei, czym zmylili policję. Są zaopatrzeni w gumowe ochraniacze na zęby, w teleskopowe pałki do bicia. Zakładają koszulki angielskich klubów, aby zaatakować wroga od tyłu. Są sprawni jak Bruce Lee, trzeźwi jak szkło. Piją colę.
Z rzeczy bardziej piłkarskich: wyrósł z pchły, czyli tekst o Bartoszu Kapustce.
Wystarczy pójść na jakikolwiek mecz trampkarzy, aby zobaczyć drobnych chłopców pałętających się między nogami wyrośniętych kolegów z drużyny. Sięgają im do pasa, ale uparcie próbują dryblować. W zderzeniu z większymi rywalami nie mają jednak szans. Tylko mądry trener pozwoli im przetrwać, poczeka aż urosną. To właśnie przydarzyło się Bartkowi Kapustce. – Byłem taką pchłą. Moje łydki zawsze były jak przecinki i tak zostało. I trudno będzie to zmienić – mówi nastolatek. Urodził się w grudniu 1996 r. Aby zrozumieć, co to oznacza, trzeba przejrzeć składy wszystkich drużyn ligowych, reprezentacji juniorskich, a nawet seniorskiej kadry. I się okaże, że piłkarz z końca roku ma mniejszą szansę na zrobienie kariery. W rozgrywkach młodzieżowych wyróżniają się urodzeni na początku roku. To oni są wystawiani do gry przez trenerów, to oni przechodzą kolejne etapy selekcji. Polski futbol nie umie zagospodarować Kapustków. Dojrzewających później, więc tłamszonych fizycznie. Ale za to z wysokimi umiejętnościami technicznymi, bo tylko dzięki szlifowaniu kontroli nad piłką mogą rywalizować w młodym wieku. Do nich trzeba cierpliwości, a często jej brakuje.
Bramka znów się chwieje. Szczęsny może nie wyleczyć się na mecz z Niemcami.
Gdyby 26-letni golkiper nie zdołał wyleczyć się do czwartku, polska bramka przeszłaby kolejne tąpnięcie. U Nawałki było tak: w sparingach rywalizowali Artur Boruc i Szczęsny, eliminacje Euro 2016 zaczął ten drugi. Był bohaterem zwycięstwa z Niemcami na Stadionie Narodowym, ale później wylądował na ławce rezerwowych Arsenalu i po czterech meczach ustąpił miejsca w reprezentacji Łukaszowi Fabiańskiemu. Zawodnik Swansea dokończył eliminacje, wszystko wskazywało, że stanie między słupkami także we Francji. Nawałka w przededniu mistrzostw Europy postanowił jednak przywrócić do pierwszej jedenastki Szczęsnego. To była bardzo trudna decyzja, Fabiański nie popełnił w kadrze ani jednego błędu, nie dał powodu, by wylądować w rezerwie. Różnice między nimi są zresztą minimalne. Gdy rozmawiałem z Fabiańskim na zgrupowaniu w Arłamowie, był bardzo przygnębiony, wydawał się rozczarowany tym, że nie jest już pewniakiem, tylko znów musi walczyć o miejsce w składzie. – Nie widzę powodów, dla których miałbym stracić miejsce w bramce reprezentacji, ale mogę być nieobiektywny. Zrobię wszystko, by grać, rozstrzygająca jest jednak opinia trenera. On bierze odpowiedzialność – mówił 31-letni Fabiański.
SUPER EXPRESS
Okładka nieco nas zaskoczyła:
Loewowi „Superak” poświęca także całą ostatnią stronę. Z rzeczy piłkarskich: Kapustka wart już 10 milionów euro.
Jeszcze na długo przed Euro o Kapustkę pytało pół Europy. Bartek do szumu wokół siebie podchodził z chłodną głową i we wrześniu ubiegłego roku przedłużył kontrakt z Cracovią do końca czerwca 2018 roku. Po pierwszym meczu na mistrzostwach Europy już praktycznie wiadomo, że nie wypełni umowy, a krakowski klub zarobi na nim krocie. – Decyzja o ewentualnym wyjeździe będzie oczywiście należała do syna, ale powtarzam Bartkowi, by był ostrożny w wyborze klubu. Musi pamiętać o tym, ilu utalentowanych piłkarzy przepadło za granicą. Po Euro siądziemy i będziemy myśleć, co dalej – mówi “SE” ojciec i pierwszy trener Bartka, Kazimierz Kapustka (51 l.).
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
„PS” zastanawia się, kogo wystawić na skrzydłach. Na straconej pozycji wydaje się być Kuba Błaszczykowski.
Miejsca w składzie nie może być pewny Błaszczykowski. Pomocnik Borussii Dortmund podobał się w meczu z Irlandczykami, był aktywny w ofensywie, dobrze współpracował z ustawionym za nim Łukaszem Piszczkiem. Przed wylotem do Francji doświadczony pomocnik narzekał jednak na ból w kolanie. Polacy zagrają cztery dni po meczu w Nicei, trener musi ostrożnie dysponować jego siłami. I właśnie tym kryterium Nawałka może kierować się przy wyborze składu i brać pod uwagę, którzy z jego skrzydłowych będą najlepiej przygotowani do spotkania z Niemcami. Grosicki jest wypoczęty, pod nieobecność Błaszczykowskiego w kadrze trener lubił ustawiać go na prawej stronie. W ostatnich dniach możliwości Polaków na skrzydłach mocno się zwiększyły.
Nie zapominajmy, że Kapustka doskonale sprawdza się także w środku pola.
Podobnie jak w „Fakcie”, mamy wyliczankę dziesięciu złotych strzałów Nawałki.
6. Kapuska czyli szlifowanie diamentu. Zachwytom nad młodym piłkarzem Cracovii nie widać końca, ani umiaru. U Nawałki zagrał dopiero w ośmiu meczach, ale aż na… czterech pozycjach! Na żadnej nie zawiódł. Był prawym obrońcą, środkowym pomocnikiem, zwiedził oba skrzydła. Wielki talent, którego odkrył Nawałka. Selekcjoner dalej szlifuje ten diament!
7. Jędrzejczyk, czyli lewy obrońca nr 2. Kiedy urazu doznał Rybus, selekcjoner nie spanikował i miał przygotowany wariant B. wypożyczony z Krasnodaru do Legii prawonożny Jędrzejczyk blado spisał się w pojedynku z twardymi Irlandczykami. Na EURO był w swoim żywiole. Spełnił zadanie wyznaczone przez selekcjonera. Przed meczem z Niemcami nie musimy się zastanawiać, kto zagra na lewej obronie.
Dziennik wylicza, którzy polscy reprezentanci są gorącymi towarami na rynku transferowym. Za takich uznaje Milika, Kapustkę, Krychowiaka, Zielińskiego, Glika.
Bartosz Kapustka: Jeden z największych talentów w Polsce zachwycił w meczu z Irlandią Północną. Komplementy ze strony największych światowych ekspertów m.in. Gary’ego Linekera i Rio Ferdinanda już podbiły jego rynkową wartość. Jasne jest, że sezon 2015/2016 był ostatnim skrzydłowego w ekstraklasie. Pytanie, do jak dużego klubu trafi. Przed ME Kapustka zwrócił uwagę 1.FC Koeln i Southampton, ale to może być za mały rozmiar kapelusza. Teraz do gry wkroczą poważni gracze. Wielce prawdopodobne, że do tego lata zostanie pobity rekord transferowy zawodnika sprzedanego z polskiej ligi. Adrian Mierzejewski przeszedł z Polonii Warszawa do Trabzonsporu za 5,25 mln euro.
Co zrobić, żeby wygrać z Niemcami? Odpowiada Andrzej Iwan.
1. Doprowadzić Wojciecha Szczęsnego do sprawności
2. Odnaleźć zagubiony luz Michała Pazdana
3. Zaangażować środkowych pomocników w defensywę
4. Robert Lewandowski musi zacząć pracować na siebie
5. Lepsza postawa Arkadiusza Milika
Pierwszy warunek komentuje tak:
Sztab medyczny musi postawić Wojciecha Szczęsnego na nogi. Wojtek potrafi grać z Niemcami, co udowodnił już dwukrotnie, najpierw w zremisowanym 2:2 meczu towarzyskim w 2011 roku, potem w wygranym 2:0 spotkaniu w eliminacjach EURO 2016. Adam Nawałka jest przesądny i na pewno pamięta, że Szczęsny w reprezentacji ciągle nie przegrał z naszymi zachodnimi sąsiadami.
Zbigniew Boniek tonuje nastroje. Trzeźwo przyznaje: jeszcze nic nie wygraliśmy.
Teraz Niemcy.
Spokojnie, misja Niemcy jest opanowana. Jej powodzenie zależy od trenera i piłkarzy. Ja się do tego nie wtrącam. Jestem zadowolony, jak to wyglądało w Nicei. Było dobrze, graliśmy z głową i pomysłem. To napawa optymizmem. Stawiamy grubą kreskę, odcinamy się od tego, co było i patrzymy w przyszłość.
Największe plusy meczu?
Przyjemnie się patrzyło, jak nasi zawodnicy rozgrywali piłkę, poruszają się, kreują okazję. Pamiętajmy, że Irlandia Północna to jest drużyna, która od wielu miesięcy nie przegrała meczu, traciła bardzo mało bramek. Może nie ma wielkich piłkarzy, ale ten zespół został kompletnie zdominowany przez naszych piłkarzy. Większość meczu biegali bez pomysłu za piłką. Oczywiście mieli więcej miejsca w ostatnich dziesięciu minutach spotkania, ale to już trochę reżyseria piłkarska. Kto prowadzi, ten naturalnie cofa się o te kilka metrów na własną połowę. Ciężar gry przeniósł się pod bramkę Wojtka Szczęsnego, ale zagrożenie było prawie żadne.
Fot. FotoPyk