Wczoraj Bogdan Zając przekonywał, że czas gra na korzyść Kamila Grosickiego i szansa, że pomocnik Rennes wystąpi z Irlandią Północną jest coraz większa, ale sytuacja jeszcze różowo nie wygląda. Do meczu zostały ledwie dwa dni, a „Grosik” póki co nie trenuje na pełnych obrotach. Dziś co prawda wyszedł na boisko i wreszcie wznowił treningi, ale do stuprocentowej dyspozycji jeszcze trochę brakuje. Kamil ćwiczył indywidualnie, przy mniejszych obciążeniach. Kluczowe w kontekście niedzielnego występu będą najbliższe dni.
– Euro 2016 to nie tylko jeden mecz. Jeżeli nie będę gotowy na sto procent, to nie zagram. Mogę już biegać, ale wciąż odczuwam ból przy kopaniu piłki i – co normalne – brakuje precyzji. Z drugiej strony medycyna tak się rozwija, że jest szansa na występ w niedzielę. Ojciec radził mi, żebym nie myślał, że coś mnie boli i że wierzy we mnie cały kraj – powiedział najbardziej oblegany kadrowicz po dzisiejszych zajęciach. – Panowie, mnie dajcie dziś spokój, byłem wczoraj na konferencji – rzucił Sławek Peszko zbiegając z treningu, a stoicką cierpliwość wykazał choćby Kamil Glik, który nikomu nie odmówił rozmowy. Z soku wyciśniętego z wszystkich deklaracji dało się wyłapać, że stoper Torino jeszcze nie wie, z kim stworzy duet obrońców z Irlandią Północną. Dowie się prawdopodobnie w dniu meczu.
Pełen spokój zachowuje też Robert Lewandowski. – Nie ma sensu siedzieć 24 godziny w pokoju hotelowym – stwierdził napastnik Bayernu, który wypowiada się na temat meczu z takim luzem, jakby chodziło o gierkę pod blokiem z kumplami z Delty. Dziś „Lewy” udał się na partyjkę golfa, a wcześniej razem z pozostałymi kadrowiczami wziął udział w specjalnej sesji dla UEFA. W sobotę reprezentanci polecą do Nicei.
Fot. FotoPyK