Chwalił się, że strzelił tysiąc bramek w karierze, bijąc na głowę nawet Pele. I mniejsza, że zliczał sparingi, gole w futsalu, a także te strzelone podczas meczów z psem na plaży – legendą jest tak czy siak i basta. Ale trzeba mu przyznać, że to definicyjny przykład mordercy z pola karnego, który przede wszystkim chce strzelić, a efektowność zostawia innym.
To co w golach Romario zazwyczaj było najpiękniejszego, to jego zimna krew. Przechytrzenie rywala, perfekcyjne wykorzystanie nawet takiej sobie sytuacji, natomiast nie estetyka w klasycznym rozumieniu tego słowa. Romario się nie bawił – po prostu wygrywał drużynie mecz.
Uosobieniem tego stylu jest ten gol dla Brazylii. Przede wszystkim zaskoczyć, okazać się sprytniejszym – to są umiejętności rasowego snajpera, a nie siła strzału.