Reklama

Ładuje bramę za bramą i… pali mosty. Cibicki wraca na tapet

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2016, 18:38 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ciszej jedziesz – dalej zajedziesz. Jakiś czas temu wokół Pawła Cibickiego nagle zrobił się spory szum, bo Szwedzi i Polacy jednocześnie liczyli na to, że wybierze ich reprezentację, a w barwach Malmoe debiutował w Champions League asystą z Olympiakosem. Coś się jednak zacięło, a jego pozycja w klubie, w którym karierę zaczynał Zlatan Ibrahimović zamiast z roku na rok się wzmacniać, znacząco się osłabiła. W efekcie trafił do znacznie mniejszego Joenkoeping i… wreszcie zaczął dorastać do miana talentu, jakim obwieszczono go te dwa sezony temu.

Ładuje bramę za bramą i… pali mosty. Cibicki wraca na tapet

– Przed tym sezonem był uważany za gracza ze sporym potencjałem, ale cały czas bez większego pokrycia w liczbach. Teraz jest wśród najlepszych strzelców ligi, więc powoli ta jego gwiazda zaczyna świecić. Wciąż jednak jest pewnie około dziesięciu napastników w lidze, którzy przewyższają go klasą, umiejętnościami. Ale to cały czas młody chłopak, wydaje mi się, że jego droga w górę dopiero się zaczyna – charakteryzuje Cibickiego Anton Zetterman, dziennikarz szwedzkiego FotbollDirekt.

W klasyfikacji kanadyjskiej w tej chwili tylko dwaj gracze mają w Allsvenskan lepszy bilans – Marcus Antonsson z Kalmar i Magnus Wolff Eikrem z Malmoe. Żaden z nich nie ma jednak aż takiego udziału w bramkach strzelonych przez całą drużynę. Cibicki maczał bowiem palce w dziesięciu z czternastu goli Joenkopeing, w zasadzie w pojedynkę trzymając swoich kolegów ponad strefą spadkową.

Siedem bramek, trzy asysty, to wszystko w zaledwie jedenastu spotkaniach. Ostatnie cztery mecze? Cztery bramki, po jednej w każdym, plus asysta. Najbardziej słodko musiały oczywiście smakować te dwie strzelone w drugiej kolejce Malmoe, dające skazywanemu na pożarcie Joenkoeping trzy cenne punkty.

Reklama

Swojej radości nawet nie próbował ukrywać, co jak na wychowanka Malmoe mogło wydawać się dziwne. Parę dni temu na łamach FotbollDirekt rozwiał jednak wszelkie wątpliwości, pod dużym znakiem zapytania stawiając powrót do klubu, z którego do Joenkoeping jest jedynie wypożyczony. Wyznał bowiem: – Nie byłem w Malmoe dobrze traktowany, szczególnie przez trenera Age Hareide. Jest wiele złych rzeczy, które siedzą mi teraz z tyłu głowy z tamtego okresu i których nie zapomnę. Co dalej, po zakończeniu wypożyczenia? Później będę się nad tym zastanawiał.

Czy dobrze robi paląc za sobą mosty, zwłaszcza że przecież Hareide już w Malmoe nie pracuje i nie miałby z nim więcej styczności? Absolutnie nie. Szczególnie, że umowa wiąże go z Malmoe do końca 2017 roku. Cóż, przynajmniej zaczekał ze swoim wyznaniem do momentu, w którym jego pozycja negocjacyjna z ewentualnym kolejnym pracodawcą jest niezwykle mocna i w którym zgłoszą się po niego raczej kluby z czołówki Allsvenskan, a może nawet z lepszych piłkarsko lig, a nie średniaki o ograniczonych perspektywach – jak choćby Joenkoeping, w którym z pewnością nie chciałby utknąć na dłużej.

Przed Cibickim jeszcze jedna ważna decyzja. Wybór reprezentacji. Na ten moment zawodnik trzyma wszystkich w pacie. Z jednej strony dostał swego czasu powołanie od Marcina Dorny do naszej kadry U-21, jednak nie przyjechał na zgrupowanie z powodu kontuzji. Z drugiej – ostatnio na zjazd szwedzkiej młodzieżówki zabrał go Hackan Erikson, ale zgodnie z zapowiedziami, nie wpisał go nawet do kadry meczowej, dając tym samym jeszcze nieco czasu do namysłu. Coś nam się jednak wydaje, że wobec prezentowanej w tym sezonie formy, raczej prędzej niż później na tapet znów wróci dyskusja na temat jego narodowej przynależności.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...