Życie pisze zaskakujące scenariusze. Ileż razy Adam Godlewski z piłki nożnej się jeżył: Zbigniew Boniek reklamuje nielegalnego bukmachera! Szok, skandal, niedowierzanie! Tak nie może być, to się nie godzi! Gdyby napisał to raz – pół biedy! Dwa razy – no dobra, zdarzyło się!
Ale on to pisał ciągle. Był faktycznie wzburzony faktem, że promowany jest „nielegalny” (cudzysłów niezbędny, bo tak naprawdę to przecież legalny) bukmacher. Jakoś nam się to łączyło z faktem, że obok w gazecie reklamował się ten „legalny”, ale to może tylko nasze skrzywione spojrzenie.
W każdym razie odświeżmy pamięć na przykład takim cytacikiem…
„Temat (nie)obecności bukmacherów w polskim futbolu przez kilkanaście ostatnich dni urósł do miana poważnej dyskusji. Zarówno o wadliwości ustawy hazardowej, ale też bezkarności cwaniaczków działających w szarej strefie, czyli nielegalnych buków, którym wizerunek oddał – i nadal aktywnie wspiera – Zbigniew Boniek”.
Banda cwaniaczków z szarej strefy… Hmm. Albo to…
Och, ile emocji. Trzepanie bezkarnie kasy, okradanie, nabijanie kabzy. Adam, Adam, nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie!
Ale cóż się nagle stało? Oto firma Betsafe – wedle definicji Godlewskiego ewidentnie podpadająca pod „nielegalną”, która „bezkarnie trzepie kasę”, „nabija kabzę”, po prostu „cwaniaczki z szarej strefy” – zgłosiła się do dziennikarzy sportowych, by promowali ją podczas Euro. Oczywiście za kasę. Większość dziennikarzy z różnych przyczyn odmówiła, natomiast szef „Piłki Nożnej”… Jakby wam to powiedzieć… No nie uwierzycie…
Hej Adam Kali, to naprawdę piękna historia. Gratulujemy ci, że zrewidowałeś poglądy na temat rynku bukmacherskiego. Oczywiście nie wiążemy tego w żaden sposób z obiecanymi ci pieniędzmi, bo to by cię przecież obrażało. Po prostu zmądrzałeś, na co nigdy nie jest za późno.