Reklama

Tytuł i co dalej? Jędrzejczyk, skrzydłowi, Stępiński

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2016, 08:49 • 9 min czytania 0 komentarzy

Legia postara się wykupić z Krasnodaru Artura Jędrzejczyka, na pewno będzie chciała sprowadzić skrzydłowych. Niewykluczone są też zmiany w ataku, jeśli z Warszawy wyjedzie Nemanja Nikolić. Najlepszy strzelec ligi zimą odrzucił ofertę z Chin, ale obiecano mu, że jeśli latem otrzyma ciekawą propozycję, nikt na siłę zatrzymywać go nie będzie. Pierwszym kandydatem do zastąpienia reprezentanta Węgier jest ponoć Mariusz Stępiński z Ruchu. Na gwiazdy pokroju Danijela Ljuboi w kasie pieniędzy nie ma – czytamy w dzisiejszej “Gazecie Wyborczej”.

Tytuł i co dalej? Jędrzejczyk, skrzydłowi, Stępiński

GAZETA WYBORCZA

Mistrzostwo Legii załapało się dziś nawet na okładkę:

61

W dodatku sportowym dość dużo miejsca poświęcone jest wczorajszemu sukcesowi Legii. Na start felieton Rafała Steca.

Reklama

Nadyma się i puszy, ambicje teoretycznie potwierdza – trzecim ligowym triumfem w ostatnich czterech sezonach – chce być onieśmielająco przepotężna. Ale wciąż nie jest. Tytuł mistrzowski nie tyle zdobyła, ile go wydusiła, do wczoraj Piastowi Gliwice nie zdołała uciec w tabeli na choćby punkcik, gdyby nawet oddać jej punkty ukradzione w wyniku kuriozalnego regulaminu, to miałaby właśnie skromny punkcik przewagi. Przewagi nad klubem finansującym się pięcio-, może nawet sześciokrotnie niższym budżetem, pozbawionym europejskiego doświadczenia (wyjątek to przegrany dwumecz z azerskim Qarabag Agdam), klubem, który nigdy dotąd nie dotknął ligowego podium. Legijną przeciętność uzmysławia rzut oka na inne rozgrywki, w których ekonomiczna władza czołowej firmy nakazuje spodziewać się także jej władzy sportowej, i to absolutnej – piłkarze panującego od czterech lat we Francji Paris Saint–Germain unoszą się 33 punkty nad Lyonem; panujący od pięciu lat we Włoszech Juventus potrafił znokautować konkurencję passą złożoną z 25 zwycięstw i jednego remisu; panujący w Niemczech od czterech sezonów Bayern odskakuje kolejnym wicemistrzom na średnio kilkanaście punktów. Wielu kibiców w tamtych krajach pojękuje, że przewidywalność “rywalizacji” o tytuł ich nuży, a fani paryscy, turyńscy i monachijscy otrzymują przeżycia inne niż wszyscy, rzadko się bowiem stresują i satysfakcję czerpią niekoniecznie z samych zwycięstw, oni delektują się raczej stylem, w jakim ich drużyny rozprawiają się z przeciwnikami. Czekanie na mistrzostwo do ostatniej kolejki? Brr, nie do pomyślenia.

62

Legia mistrzem. I co dalej?

Legia postara się wykupić z Krasnodaru Artura Jędrzejczyka, na pewno będzie chciała sprowadzić skrzydłowych. Niewykluczone są też zmiany w ataku, jeśli z Warszawy wyjedzie Nemanja Nikolić. Najlepszy strzelec ligi zimą odrzucił ofertę z Chin, ale obiecano mu, że jeśli latem otrzyma ciekawą propozycję, nikt na siłę zatrzymywać go nie będzie. Pierwszym kandydatem do zastąpienia reprezentanta Węgier jest ponoć Mariusz Stępiński z Ruchu. Na gwiazdy pokroju Danijela Ljuboi w kasie pieniędzy nie ma. – Możemy pozwolić sobie na piłkarzy, którzy różnicę będą robić za dwa-trzy lata. Nie mamy środków na zawodników z doświadczeniem. Takich, którzy od dwóch-trzech lat grają w europejskich pucharach i są znani na rynku. Ilość wzmocnień będzie uzależniona od liczby zawodników, którzy od nas odejdą – powiedział Leśnodorski w „Cafe Futbol”.

Jest też tekst o Piaście Gliwice. Sukces znaleziony na wyprzedażach.

Zwycięstwa przyszły, kiedy tylko Czech mógł ułożyć drużynę z wybranych przez siebie graczy, a nie tych, których zastał. Odkurzył trochę zapomnianego już Kamila Vacka (mimo że swego czasu Sparta Praga dostała za niego od Chievo Verona dwa miliony euro) i Martina Nespora, który wcześniej przez wiele miesięcy borykał się z takimi problemami ze zdrowiem, że wspominał o zakończeniu kariery. Do tego Mateusz Mak (od roku bez meczu o stawkę) czy niepotrzebny w Lechii Gdańsk Marcin Pietrowski. Można by więc napisać, że Latal szukał po wyprzedażach, ale – jak się okazywało – potrafił wytropić świetne okazje. Był przy tym naprawdę zdeterminowany, co świetnie pokazuje przypadek Martina Bukaty. Słowak miał trafić do Gliwic już na początku sezonu, po rozwiązaniu kontraktu z FC VSS Koszyce. Słowacki klub Bukacie nie płacił, ale odejść mu nie pozwalał. – Najpierw ktoś uznaje, że Martin jest już „wolnym” zawodnikiem, później tę decyzję podważa. Koszyce wysyłają jakieś pisma… Takiego bur…, jaki jest na Słowacji, jeszcze nie widziałem – denerwował się trener Piasta, ale odpuścić transferu Bukaty nie chciał. Opłaciło się, bo Słowak w końcu do Gliwic przyjechał, a na finiszu rozgrywek był kluczowym zawodnikiem drużyny.

Reklama

63

Dalej mamy sympatyczny tekst podsumowujący ligę – alfabet.

Cud w Kielcach: Rok temu tylko decyzja radnych o dofinansowaniu 2,8 mln złotych uratowała klubowi ekstraklasę. Latem i tak odeszli jednak trener Ryszard Tarasiewicz i liderzy (m. in. Piotr Malarczyk), którzy dali drużynie utrzymanie. Skład zapełniano graczami wypożyczonymi (m. in. Maciej Wilusz, Łukasz Sekulski), odrzutkami (Bartosz Rymaniak) i mało znanymi obcokrajowcami (Airam Cabrera, Elhadji Diaw). Marcin Brosz złożył zespół, który bronił się mądrze, z poświęceniem, efektywny w ataku. Na wyjeździe Korona pierwszy raz przegrała dopiero w 16. kolejce, pokonując m. in. Legię w Warszawie. Chociaż kielczanie grali w grupie spadkowej, to utrzymali się bez problemów. Kłopot w tym, że historia zatacza koło – latem odejść ma Brosz i nawet jedenastu zawodników. Mówi się o przejęciu klubu przez nowego inwestora, ale w Koronie znów zapowiada się spadek.

Fajna taktyka: Jak mówili m. in. Jan Urban i Maciej Skorża, jeszcze dziesięć lat temu wszystkie polskie drużyny grały niemal identycznie. Ten sezon był jednak pełen różnorodności. Można zacząć od Piasta, który kilka razy w meczu zmieniał ustawienie, a trener Radoslav Latal umiejętnie żonglował rolami piłkarzy. Stanosław Czerczesow nauczył zawodników Legii grać wysokim pressingiem, jakiego w lidze jeszcze nie widziano. Jesienią Cracovia Jacka Zielińskiego, a wiosną Lechia Piotra Nowaka zachwycały ofensywnym i kombinacyjnym futbolem na wysokim poziomie. Zagłębie Lubin i Pogoń imponowały organizacją gry oraz przemyślanymi kontratakami, Termalica budowaniem akcji krótkimi podaniami od własnej bramki. (…)

SUPER EXPRESS

64

W „Superaku” dziś dużo zdjęć, mało czytania. Zacytujemy tekst o Górniku Zabrze, któremu pozostał już tylko płacz i zgrzytanie zębów.

Najpierw była bezradność na boisku, potem łzy i rozpacz piłkarzy oraz wściekłość kibiców, którzy rozebrali zawodników z koszulek i… zdemolowali stadion w Niecieczy. – Kiedyś śp. Bolek Niesyto mówił, że Górnik to świątynia, do której wchodząc, trzeba zdejmować buty. I co z tego zostało? – denerwuje się Tomasz Hajto, który z Górnika startował do międzynarodowej kariery. – Spadek z ligi to wina ludzi, którzy decydują o zatrudnieniu prezesów i trenerów. W sytuacji podbramkowej, w jakiej znalazł się klub, stanowisko szefa Górnika powierzono jakiemuś anonimowemu człowiekowi z innej dyscypliny, którego nikt w środowisku nie znał. Jak się przychodzi do firmy, to trzeba się orientować, czym się zarządza – dodaje Hajto. A potem mamy transfery kukułki, jak Macieja Korzyma, którego nigdy w Zabrzu nie powinno być. Teraz miasto nie może się wycofać. Za dużo pieniędzy wpompowano w klub. Górnik za rok musi wrócić do ekstraklasy – dodaje były kapitan reprezentacji Polski.

6665

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce zero zaskoczenia:

67

Tekst pomeczowy:

Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego, kibice przy Łazienkowskiej rozpoczęli fetowanie odzyskania mistrzostwa Polski. Piękne oprawy, ale i denerwująca pirotechnika, arbiter w drugiej połowie musiał przerwać mecz na kilka minut, tak duże było zadymienie. Obok boiska treningowego stał specjalnie przygotowany odkryty autobus, którym drużyna później miała ruszyć w kierunku rynku Starego Miasta. Pojazd został przykryty, aby nie zapeszać, ale elementy dekoracji były dobrze widoczne. Na boisku wszystko szło zgodnie z planem legionistów. Koncentrowali się na obronie, oddawali Pogoni inicjatywę, przy minimalnym prowadzeniu najważniejsze było nie stracić bramki. Portowcy starali się atakować, ale większość prób była nieudana. Poza jedną, gdzie do szczęścia zabrakło niewiele. Wladimer Dwaliszwili zapewne widział już piłkę w bramce, kiedy główkował po dobrej centrze Mateusza Lewandowskiego, ale fantastyczną interwencją popisał się Arkadiusz Malarz, zdołał odbić futbolówkę. Bramkarz legionistów w kolejnym spotkaniu nie zawodził, dokładał cegiełkę do odzyskania mistrzostwa Polski.

Dalej „Przegląd” osobno traktuje każdego z autorów mistrzostwa Polski.

69

Legia zdobyła tytuł, bo…

Zbigniew Boniek: Zatrudniła trenera Czerczesowa. Okazuje się, że to była dobra zmiana, która wpłynęła pozytywnie na styl gry tego zespołu. Poza tym ma po prostu najsilniejszy skład z kilkoma reprezentantami Polski. Inne miejsce byłoby dla Legii katastrofą.

Tomasz Frankowski: Legia miała najliczniejszą i najmocniejszą kadrę, więc jeśli by nie zdobyła mistrzostwa doszłoby do kompromitacji. A rola trenera Stanisława Czerczesowa? Z rozmów, z ludźmi dobrze zorientowanymi w sytuacji z Legii wynika, że mistrzostwo nie jest żadną jego zasługą, choć trudno powiedzieć, co by było, gdyby Legię nadal prowadził Berg.

Dariusz Dziekanowski: Miała najlepszego zawodnika sezonu Nemanję Nikolicia, który nie tylko został królem strzelców, ale przede wszystkim zdobył kilka bardzo ważnych bramek, dających spokój i punkty. Koncepcja była dobra, czego dowodem jest dominacja na krajowym podwórku.

70

Gazeta krytykuje Legię za to, że pozwoliła wejść kibicom cieszyć się na murawę. Nie stało się nic wielkiego, ale mogło.

Kiedy służby techniczne rozkładały podium dla złotych medalistów, na murawie było już kilka tysięcy kibiców. Nie wytrzymali. Mimo próśb, każdy chciał chwycić za rękę idola. Ochrona miała dużo pracy, próbowała opanować sytuację, zrobić przejście dla wychodzących w stronę miejsca wręczania pucharu. Ucierpiał Michał Kucharczyk, którego ktoś tak mocno złapał za rękę, że zwichnął kciuk. Musiał iść do szatni, gdzie ręka została opatrzona. Ominął go moment, w którym legioniści odebrali trofeum za zdobycie mistrzostwa Polski. Skrzydłowy Legii był wściekły.

71

Dalej czytamy sąd nad Górnikiem. Analiza, dlaczego Ślązacy w tak fatalnym stylu zlecieli z ligi.

Pałus zna się, ale na baskecie, nie zatrudniono nikogo na miejsce niespodziewanie zmarłego dyrektora Krzysztofa Maja, a wiceprezesi, dyrektor szkoły i osoba odpowiedzialna za marketing nie wtrącali się. Superstrzelcem miał być Jose Kante. Lepszy bilans od Hiszpana ma… Sebastian Nowak, bo bramkarz Termaliki strzelił gola. Przy Roosevelta nie potrafiono nawet zorganizować porządnego zgrupowania zagranicznego. Zespół poleciał do hiszpańskiego Lloret de Mar. Obóz w kurorcie dobitnie podsumował Ołeksandr Szeweluchin: – Byliśmy w dobrym miejscu na wczasy dla emerytów, ale nie dla drużyny piłkarskiej. Nikt nie był zaskoczony tym, że drużyna Ojrzyńskiego wiosną nie odpaliła. Atmosfera w klubie była fatalna. Trener nie potrafił dojść do porozumienia z niektórymi piłkarzami, w tym z Radosławem Sobolewskim, a fani Górnika wyzywali szkoleniowca. Jego zastępcą został Jan Żurek, którego niektórzy określili człowiekiem minionej epoki. Górnik trochę podniósł się z kolan, ale na ostatniej prostej padł. Blisko 60-letni szkoleniowiec nie potrafił dostatecznie wstrząsnąć drużyną, chociaż odsunął od zespołu Łukasza Madeja, Pawła Golańskiego i Macieja Korzyma. Niektórzy z piłkarzy go nie szanowali, mówiąc czasami: „Co to za żurek, jak bez jaj”.

72

Maciej Szczęsny wymienia hity i kity minionego sezonu.

Hity:

1. Polskie Leicester City
2. Nikolić jak Frankowski
3. Ferajna Stokowca
4. Stawiali na młodzież
5. Niesamowity gol Nowaka

Kity:

1. Probierz kontra kibice
2. Zamieszanie po 30. Kolejce
3. Górale w grupie spadkowej
4. Zwolnienia w Wiśle
5. Henning Berg

Fragment o Michale Probierzu:

Mam wielką sympatię dla Michała Probierza. Kibicuję mu, bo lubię ludzi z charakterem. Często jako trener broni on swoich zawodników, czy to w dyskusjach z mediami czy z kibicami. Po porażce Jagiellonii z Podbeskidziem 0:3 Michał jednak przesadził. Niewiele brakowało, żeby zaczął się przepychać z kibolem. Czego by nie powiedział jakiś człowiek z trybun, to trener powinien zachować zimną krew. Nie możemy zezwolić na dyktat kibiców, ale żadnemu szkoleniowcowi nie wolno podburzać tłumu! Do walki z chamstwem na trybunach są inne środki. Trener swoje zdanie powinien wyrazić na konferencji prasowej. Można też było za pomocą ochrony albo monitoringu namierzyć delikwenta i odpowiednio ukarać. Michał się zagotował, a do czegoś takiego nie powinien dopuścić. Gdyby sytuacja miała miejsce w Anglii, Komisja Ligi zawiesiłaby go na kilka tygodni. U nas przeszło to bez konsekwencji. Oczywiście jako były zawodnik staram się trochę zrozumieć postępowanie trenera Probierza – chciał odwrócić uwagę od zawodników. To stara psychologiczna sztuczka dobrych fachowców. W tym kontrowersyjnym przypadku powinien zachować się jednak inaczej.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...