Michał Probierz to w tym sezonie trenerski Max Kolonko. Nie licząc sprawy z Modelskim – mówi jak jest. Coś mu się nie podoba – natychmiast to wygarnia. Ktoś kopie się w czoło – niech lepiej nie odpala pomeczowej konferencji. Tak też było dzisiaj – Jagiellonia planowała godnie, bez presji pożegnać się z własną publicznością, a zakończyło się taką mizerią, że żal w ogóle to komentować. I najlepiej tę kichę spuentował właśnie Probierz.
– Apeluję publicznie, by nasi młodzi przestali czytać bzdury i zeszli na ziemię, bo jeszcze nie są wielkimi piłkarzami. Kiedy czytam, kto dokąd ma jechać, to ogarnia ma śmiech. Po co mają tam jechać? Żeby jeść obiady? Narzekano na Cernycha, dzisiaj postawiliśmy na Świderskiego i efekt był taki sam. Nie wiem, czy wystawianie młodzieży i zebranie cięgów w Kielcach będzie miało jakikolwiek sens – to najciekawsze wypowiedzi z pomeczowego performance’u – bo nie była to jak widać zwykła konferencja – Michała Probierza.
I trudno się facetowi dziwić, bo dziś ci młodzi – łączeni z klubami Serie A (Świderski) czy Bundesligi (Mystkowski) – kompletnie nie radzili sobie z Frycem, Plevą czy Ziajką. Czy to w ogóle wymaga jakiegokolwiek komentarza? Nie chcemy się tu rzecz jasna pastwić ani nad jednym, ani nad drugim, bo chłopaki stawiają pierwsze kroki w Ekstraklasie i potencjał mają znacznie większy niż ten, jaki dziś pokazali, ale kiedy tylko któryś z nich zacznie delikatnie lewitować, warto po prostu pokazać im ten skrót. Warto też zapytać Frankowskiego, co miał na myśli, gdy dostał w głowę przy idealnym dośrodkowaniu Mackiewicza. Stuprocentowa sytuacja, a gość zachował się tak, jakby powalił go jakiś headshot na poligonie paintballowym.
Jak mawia Tomek Hajto – panowie, bądźmy szczerzy, to jest abecadło, tak?
Niecieczy, żeby wywieźć trzy punkty z Białegostoku, wystarczyła jedna akcja i jeden strzał na bramkę Drągowskiego. Kiedy tylko pojawił się Plizga, zaczął się szum w ofensywie. Wystarczył jeden rajd, wrzutka w chaos na pole karne i Tarasovs kapitalnym wślizgiem pokonał Drągowskiego, dając utrzymanie Termalice. – Nie ja odpowiadam za zmiany Jagiellonii. Nie ja wpuściłem Tarasovsa, który był zamieszany w stratę 11 goli – wbił szpilkę rywalom Piotr Mandrysz, który chwilę później wszedł do wesołego – jak mówili piłkarze – autobusu zmierzającego właśnie na południe.
Jagiellonia Białystok – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:1
Drągowski 5 – Burliga 5 (46. Tarasovs 1), Szymonowicz 4 (46. Mystkowski 3), Guti 5, Wasiluk 6 – Frankowski 4, Góralski 6, Romanczuk 4, Vassiljev 5, Mackiewicz 5 – Świderski 2 (70. Grzelczak).
Pilarz 6 – Fryc 4, Stano 6, Putiwcew (23. Pleva), Ziajka 6 – Gutkovskis 2 (90. Misak), Sołdecki 6, Kupczak 4, Kowal 4 (74. Plizga), Juhar 5 – Kędziora 3
Sędzia Daniel Stefański: 4/6.
Fot. FotoPyK