Oglądając to, co Canal+ Sport zaserwował nam o 18:00, czuliśmy, że na naszych oczach pisze się historia rodzimego futbolu. Widzieliśmy już w życiu wiele lepszych lub słabszych spotkań. Widzieliśmy, jak renomowanej drużynie nie chce się awansować do finału Ligi Mistrzów (Manchester City) albo jak wyrywa się ten awans pazurami (Atletico). Teraz natomiast oglądamy pewne niecodzienne zjawisko – walkę o to, by uniknąć utrzymania w Ekstraklasie. To, co pokazały dziś oba Górniki, to chyba najgorszy mecz w historii w tych rozgrywek.
Żeby było jasne – Górnik z Zabrza niby chciał wygrać. Niby wykręcił 70% posiadania piłki w pierwszej połowie. Niby stworzył sensowną akcję, gdy Cerimagić zlekceważył idealnie ustawionego Matuszka, za co ten drugi chciał go udusić. Niby po przerwie pierwszy groźny strzał w życiu – licząc karierę na boisku pod blokiem – oddał Kurzawa i Prusak naprawdę musiał się wykazać. Ale… Niby, niby, niby. Całe to granie to jednak tylko piłka na niby, godna maksymalnie środka tabeli w pierwszej lidze. To oczywiście charakterystyka dzisiejszej formy zawodników Żurka. Przewagę sobie wykreowali – gdyby któryś z kibiców nagle w pierwszej połowie wyprowadził psa na spacer po polu karnym Kasprzika, to pewnie nie zauważyliby go nawet stewardzi – ale nic, kompletnie nic z tego nie wynikało.
To co w takim razie napisać o Górniku z Łęcznej? Wydawało nam się, że szczyt możliwej apatii zaprezentowało Podbeskidzie, aż na murawę wybiegli podopieczni Rybarskiego. Nic dziwnego, że Szatałow pieprznął tą robotą, bo przyjemniej wjeżdża się chyba do kamieniołomu niż do pracy z tak bezjajeczną ekipą. Łęcznej jakimś cudem przy tej całej agonii udało się jednak przedostać pod bramkę rywali – rozgrywający naprawdę przyzwoity mecz Kopacz wyciął Pitrego, a Kasprzik obronił karnego. To było najlepsze podsumowanie występu ekipy z Lubelszczyzny i kto wie, czy nie przełomowy moment sezonu.
Końcówka generalnie podratowała to pseudowidowisko – wtedy widać było przynajmniej odrobinę, absolutne minimum chęci uratowania Ekstraklasy dla Łęcznej. Nikomu nie udało się jednak trafić do bramki, więc… najbardziej poszkodowane po tej kolejce pozostaje Podbeskidzie, a oficjalnie uratowała się Jagiellonia. Terminarz natomiast prezentuje się tak…
Górnik Łęczna – Podbeskidzie
Górnik Zabrze – Korona
Jagiellonia – Termalica
Podbeskidzie – Wisła
Śląsk – Górnik Łęczna
Termalica – Górnik Zabrze
Kalkulatory w dłoń. Jeżeli jednak Łęczna ostatecznie zsunie się poziom niżej, to – po tym, co obejrzeliśmy dzisiaj – nie będziemy tęsknić. Arrivederci.