Reklama

Wszystkie Vidale to narwane chłopy. Ojciec Arturo trafia w łapska policji

redakcja

Autor:redakcja

29 marca 2016, 13:01 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czasem patrzymy na Arturo Vidala i aż dziwimy się, jak to możliwe, że ten koleś zaszedł tak wysoko. Niby wiadomo, że futbol to gra dla niegrzecznych chłopców z brudnych ulic, ale… to aż niewiarygodne, że ten gość jest w stanie pogodzić reżim treningowy z melanżem, albo że nocne życie nie wchłonęło go do reszty – tak jak stało się z jego rodzinką. Lista grzeszków Chilijczyka jest długa, ale ten póki co wciąż broni się sportowo. Tekst w prasie o tym jak Vidal zrobił sobie tournée po pubach? Normalka. Spóźnienie się na samolot do Włoch? Ot, jak na Arturo malutki wybryk. Rozbite Ferrari po pijaku? Zdziwilibyśmy się, gdyby zrobił to ktoś inny, ale Vidal? Nieszczególne zaskoczenie.   

Wszystkie Vidale to narwane chłopy. Ojciec Arturo trafia w łapska policji

Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest normalny typ, ale – jak się okazuje – po prostu niedaleko padło jabłko od jabłoni. Zbitka słów „Vidal” i „więzienie” staje się powoli tak oczywista jak zbitka „keczup” i „frytki” albo „cukier” i „herbata”. Dziś w dość kuriozalnych okolicznościach zatrzymany został ojciec piłkarza Bayernu, Erasmo.

Było tak – w lipcu ubiegłego roku funkcjonariusze znaleźli przy nim dwie maczety. Na gorąco niezbyt zręcznie się wytłumaczył, że te są mu potrzebne, gdyż… idzie na grilla. Wtedy wykręcił się z aresztu, ale założono mu sprawę, na którą Erasmo miał się stawić, ale – a jakże – miał wtedy coś innego do załatwienia (może kolejnego grilla). Od tego momentu poszukiwała go policja. Wpadł w dość komiczny sposób – cyknięty jak szpadel wracał do domu wzdłuż ulicy, a że linia jego desperackiego boju z grawitacją swoim wyglądem przypominała zygzak, ktoś przytomnie myślący zadzwonił po policję, żeby ta zabrała menela z drogi, zanim zrobi to karawan. Policjanci przyjechali na miejsce, zgarnęli nabombionego Vidala, a gdy spisywali jego dane okazało się, że przecież ten gość jest na liście poszukiwanych.

Erasmo Vidal zrobiony jak meserszmit to ponoć widok tak oczywisty jak puste krzesełko na stadionie we Wrocławiu. O jego kłopotach z wódą chilijska prasa rozpisywała się nie raz, nie dwa. Do tego dochodzi handel prochami – pięć lat temu u ojca piłkarza Bayernu znaleziono ponad sto działek kokainy, które miały iść na handel. Właśnie dlatego (przez alkohol i narkotyki) rozwiódł się z żoną, właśnie dlatego kontakt z nim zerwali jego synowie (młodszy brat Arturo to swoją drogą też niezłe ziółko, taki lokalny zabijaka, nie raz był zatrzymywany za bójki), a Erasmo w konsekwencji chciał się powiesić. Na łamach prasy często przepraszał syna, Arturo w geście pojednania zaprosił swojego ojca na finał Pucharu Włoch, ale ten nie dotarł na samolot. Nie, nie zachlał, po prostu przed wylotem panowie pokłócili się jak za starych dobrych czasów.

Mamę oszukasz, ojca oszukasz, ale genów nie dasz rady zrobić w bambuko. Vidal po karierze mógłby latać z gnatami w filmach akcji i robić w nich za syna Vinniego Jonesa. Ewidentnie znalazłby się w swoim żywiole.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...