Nie mamy wątpliwości, że tak powinny wyglądać ligowe hity. Dwie ekipy, które dają z siebie totalnego maksa, masa kontekstów pozaboiskowych, ilość smaczków, która sprawiła, że aż nie mogliśmy się doczekać wieczora. Oto kilka luźnych wniosków po dzisiejszym wieczorze.
1. Wytarty slogan, który najlepiej opisuje dzisiejszy mecz? Pokaż mi swoją ławkę, powiem ci jaką masz drużynę. Rezerwowi Lecha ewidentnie nie nadążyli. Brakowało takiego gościa jak Pawłowski, który weźmie na swoje barki odpowiedzialność za ofensywę.
2. Pierwszy kwadrans okazał się wzajemną macanką.
3. Były w tym meczu momenty, w których zastanawialiśmy się, czy to w ogóle futbol.
4. Były też momenty, w których piłkarze biegali jak dzieci we mgle. Spokojnie, wszystkiemu winna pirotechnika.
5. Lech zaprezentował nam innowacyjną, dwukolorową murawę. Roboczo nazwijmy ją “ciemnozielony kwadrat na zielonym tle”. Jakiś pieprznięty artysta wziąłby za to grube miliony.
6. Jeśli Nicki Bille Nielsen nastawił się na to, że dziś będzie się czuł jak po orgii, będzie musiał wykonać kilka telefonów. Memory find, Nicki i wszystko jasne.
7. Wszyscy, którzy w Ustaw Ligę odebrali Nikoliciowi opaskę kapitana plują sobie właśnie w brodę.
8. Jesteśmy śmiertelnie ciekawi, czy Jan Urban wciąż uważa, że Nikolić strzela tylko słabym.
9. Nikolić przebił już w swoim dorobku Stanko Svitlicę, najskuteczniejszego króla strzelców w barwach Legii w XXI wieku, zrównał się też z Tomaszem Frankowski zdobywcą największej ilości bramek w jednym sezonie w XXI wieku. Swój rekord naturalnie wyśrubuje, sezonu jeszcze nie kończymy.
10. Aha, jeszcze jedna bardzo ważna informacja, pokazująca jakim Węgier jest kozakiem. Trafienie z Lechem oznacza, że Nikolić w pierwszym sezonie strzelił prawie wszystkim drużynom w lidze. Została mu jeszcze Pogoń Szczecin, ale będzie miał w tym sezonie jeszcze dwie okazje, żeby ją ugryźć.
11. Władze Lecha widzą Nikolicia, myślą o Denisie Thomalli i kolektywnie chcą strzelić sobie w łby.
12. Duda zagrał zgodnie z oczekiwaniami. Nijak.
13. Prijović był o kilka centymetrów od tego, żeby ktoś po raz setny nazwał go Zlatanem z Warszawy.
14. Z Jóźwiaka będą ludzie, ale dziś momentami był zagubiony jak Nielsen w zamkniętym klasztorze.
15. Wilusz popełnił dziś więcej błędów niż przez całe wypożyczenie w Koronie Kielce i generalnie po raz kolejny udowodnił, że właśnie tam jest jego miejsce. Pierwsza bramka idzie ewidentnie na jego konto.
16. Pamiętacie jeszcze, że Nawałka powołał go do reprezentacji? Selekcjoner oglądał mecz z trybun. Strzelamy, że kac moralny trzyma go do dziś.
17. Łukaszowi Trałce grał w uszach komentarz Kazka Węgrzyna. Powinien wylecieć z boiska i to pewnie ze dwa razy.
18. Mamy pewną teorię na ten temat
Trałka nie wyleciał, bo… https://t.co/tOXVQ9hF4N pic.twitter.com/BZZG4BZNGl
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) 19 marca 2016
19. Wiemy też, co Kazek Węgrzyn robi po godzinach. Dorabia sobie komentując walki amstaffów.
20. Tetteh wycinając Dudę we własnym polu karnym uplasował się gdzieś pomiędzy amebą a bezmózgowcem. Albo może inaczej: taki Jodłowiec pokazał, że ma boiskowe IQ większe od Tetteha o 150.
21. Boiskowe IQ Jodłowca wynosi 150.
22. Istnieje też opcja, że nie doceniliśmy geniuszu Tetteha.
Spryt Tetteha. Zachował zimną krew i przypomniał sobie, że 0:2 to niebezpieczny wynik
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) 19 marca 2016
23. Inna sprawa, że Legia mocno podważyła tę teorię, że 2:0 to najniebezpieczniejszy wynik. Ani przez moment nie zanosiło się na to, że Lech może choćby wyrównać.
24. W ogóle tylko raz pomyśleliśmy, że Lech wygra ten mecz. Kiedy Jędrzejczyk powalił Kadara w polu karnym, za co Szymon Marciniak MUSIAŁ odgwizdać karnego. Dziwi nas, że popełnił taki błąd, bo a) miał tę sytuację jak na tacy b) to w końcu Szymon Marciniak.
25. A propos karnych – Burić przy karnym Nikolicia rzucił się idealnie, ale i tak nie miał nic do powiedzenia. Węgier posłał mega bombę.
26. Kibice wykazali się niebywałym brakiem wyobraźni. Ostatnie tygodnie w polskiej piłce pokazały przecież, że od zapalniczek rzucanych na murawę można umrzeć.
27. W ostatnim kwadransie bardziej niż sam mecz interesowało nas to, czy wejdzie Hamalainen.
28. Wszedł, choć sytuacja boiskowa tego nie wymagała.
29. Dowiedzieliśmy się rzecz jasna, kim jest i co robi po pracy, usłyszeliśmy parę gwizdów, ale to tyle. Szczerze? Myśleliśmy, że będzie większy dym.
30. Po Hamalainenie też nie było widać, że został zmasakrowany.
Wszyscy o stresie, teście na psychikę, a Hamalainen ma taką minę, jakby wszedł do sklepu kupić mleko na śniadanie lub nadać list na poczcie.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) 19 marca 2016