Reklama

Andrzej Iwan: Trudno mi odstawić alkohol. Mam słaby charakter…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 lutego 2016, 10:46 • 10 min czytania 0 komentarzy

Fakt, mam słaby charakter, jeśli chodzi o te sprawy. Jest jedna rzecz, która mnie denerwuje. Idę gdzieś, zamawiam kawę, a kelner mówi, że mnie zna z Kaprysu czy innej knajpy. K…, niech ktoś mi w końcu powie, że pamięta mnie z boiska! No bez przesady, przecież w międzyczasie grałem w piłkę. Mój problem polega na tym, że do picia nie potrzebuję kumpla. Wystarczy mi pełnia księżyca. Jestem meteopatą. Pełnia, halny, deszcz albo dzień bez słońca i już czuję się zagrożony – mówi w Fakcie i Przeglądzie Sportowym Andrzej Iwan.

Andrzej Iwan: Trudno mi odstawić alkohol. Mam słaby charakter…

FAKT

f1

Nie boję się śmierci – mówi Andrzej Iwan.

Jak to się stało, że znalazł się pan w śpiączce?
– O swoje zdrowie nie dbam w ogóle. Gdy dopadnie mnie jakaś choroba, wyciągam lekarstwo z domowej apteczki. Tym razem wziąłem chyba coś nieodpowiedniego, co w połączeniu z alkoholem skończyło się utratą przytomności, karetką i szpitalem.

Reklama

(…)

Pozostając w śpiączce, stracił pan sześć dni życia.
– A może zyskałem? Wyspałem się z pewnością za wszystkie czasy. Gdy z OIOM zostałem przeniesiony na salę chorych, trafiłem tam na gościa, który chrapał tak głośno, że nie mogłem zasnąć. „Dajcie mi jakieś środki nasenne” – prosiłem lekarza. „Panie Andrzeju, pan już się wyspał za wszystkie czasy” – usłyszałem.

Dalej:
– Ojrzyński nie spełnił ultimatum. To jego koniec?
– Miedziowi mają patent na Pasy
– Infantino będzie teraz Łysym z FIFA
– Glik po karierze zajmie się MMA (wrócimy do tego)

f2

Legia droższa od juanów.

Kibice Legii mogą odetchnąć z ulgą. Nemanja Nikolić (29 l.) zostaje w stołecznym zespole przynajmniej do końca sezonu. Najlepszy napastnik wicemistrza Polski był kuszony przez agentów reprezentujących chińskie kluby. (…) – Oferowano mi ogromne pieniądze. Odmówiłem. Lubię kończyć to, co rozpocząłem. Chce zostać mistrzem i zdobyć puchar z Legią oraz strzelić tak dużo goli, ile dam radę. Dziękuję mojej rodzinie, przyjaciołom, kolegom z drużyny i władzom klubu za wsparcie przez ten cały czas. Jestem wdzięczny za miłość, jaką obdarzyli mnie kibice! To wszystko nie jest nic warte bez was – zapewnił zdobywca 23 bramek w obecnym sezonie ekstraklasy.

Reklama

A Lech zostaje miesiąc z jednym napastnikiem.

Dawid Kownacki (19 l.) to jedyny obecnie zdrowy napastnik w Lechu. – Zostałem sam i presja z tym związana jest bez wątpienia spora. Ale dam radę! – zapewnia. (…) – Kiedy Nicki był zdrowy, presja była mniejsza – przyznaje Kownacki. – Czeka nas w najbliższym czasie pięć, sześć spotkań granych co trzy, cztery dni i na pewno Dawid takiego obciążenia nie wytrzyma. Kto go może zastąpić? Hm, nie jest łatwo coś wymyślić – wzdycha trener Jan Urban (54 l.), który nie zamierza włączać do pierwszego zespołu żadnego napastnika z rezerw.

GAZETA WYBORCZA

gw

Jeden tekst o piątkowych wydarzeniach na świecie. Nowy mistrz ceremonii FIFA.

Gdyby sytuacja była normalna, Infantino byłby wczoraj nie w Zurychu, ale w Nyonie, gdzie odbywało się losowanie 1/8 finału Ligi Europy. Jako mistrz ceremonii – ta rola dała mu rozpoznawalność, w Polsce zrobiła z niego bohatera memów. Na szczytach światowego futbolu sytuacja od dawna daleka jest jednak od normalnej – po zawieszeniu szefa UEFA Michela Platiniego (za podejrzane przelewy od ustępującego wczoraj prezesa FIFA Seppa Blattera) Europa do startu w wyborach wytypowała Infantino. 46-letni sekretarz generalny UEFA zaczynał z niewielkim poparciem, jeszcze kilka tygodni temu u bukmacherów zdecydowanie przegrywał z szejkiem Salmanem ibn Ibrahimem al-Chalifą z Bahrajnu. W kampanii Szwajcar pokazał jednak, że zasługuje na opinię bardzo pracowitego urzędnika z parciem na karierę, jaką wyrobił sobie w UEFA. Zjeździł świat wzdłuż i wszerz, zdobywając kolejne głosy – także na Karaibach i w Afryce. Wczoraj przemawiał do prezesów 207 związków w sześciu językach i wygrał w obu turach. 88 głosów w pierwszej jeszcze do zwycięstwa nie wystarczyło (Salman al-Chalifa miał 85), ale w drugiej dostał już 115 (Salman al-Chalifa – 88). Tym samym wszystko zostało w szwajcarskim kantonie Valais. Infantino urodził się ledwie pięć kilometrów od miejsca, w którym wychował się Blatter. W pewnym sensie była to walka starego z nowym. Panującej w futbolu wczoraj i dziś Europy z planującą przejęcie władzy jutro Azją. Stary Kontynent bał się, że wygrana Salmana al-Chalify zburzy porządek pielęgnowany latami przy współudziale Ameryki Południowej (jedynym pozaeuropejskim szefem FIFA był Brazylijczyk Joao Havelange).

gw2

Zaglądamy jeszcze do wydania stołecznego. Tutaj rozmówka z Kamilem Mazkiem, legionistą w Ruchu, przed meczem.

Jak wychowankowi Legii żyje się w Chorzowie, gdzie za warszawskim klubem kibice nie przepadają?
– Jest spokojnie. Kiedy spotykam na mieście kibiców Ruchu, to słyszę docinki, że skoro jestem wychowankiem Legii, to pewnie tylko ją mam w sercu. Ale to wszystko w formie żartów. Do tej pory nie miałem żadnej nieprzyjemnej sytuacji z tym związanej i nie przypuszczam, żebym kiedykolwiek miał mieć.

W Legii grałeś przez 10 lat, jednak szansy w pierwszym zespole nie dostałeś. Nie masz żalu, że wszystko potoczyło się w taki sposób?
– Nie, bo kto wie, jakby potoczyła się moja przyszłość, gdybym w Legii został. Minęły ponad dwa lata, odkąd w klubie uznano, że na zaistnienie w pierwszej drużynie jest dla mnie za wcześnie. Najpierw byłem na wypożyczeniu w Dolcanie Ząbki, gdzie mogłem się wypromować i dzięki temu trafiłem do Ruchu.

(…)

Chciałbyś kiedyś wrócić do Legii?
– Nigdy nie mów nigdy. Teraz jednak skupiam się tylko na tym, co mam w Ruchu i jestem szczęśliwy, że mogę regularnie występować w ekstraklasie. Na razie interesują mnie kolejne zwycięstwa, poprawianie indywidualnych statystyk i nabieranie doświadczenia. Nie wybiegam w przyszłość i nie myślę o tym, co może być za pół roku. W tej chwili do niczego mi to nie jest potrzebne.

SUPER EXPRESS

se

Który z braci poczuje smak zwycięstwa? Taka oto zabawa słowna Superaka.

– Przez ostatni tydzień docinaliśmy sobie z Mateuszem. Przekomarzaliśmy się, kto wygra, kto komu założy “siatkę” – mówi Michał. – Nie ma sentymentów. W życiu jesteśmy rodziną, ale na boisku rywalami. Jeśli będzie taka potrzeba, mogę nawet sfaulować brata. To przecież część gry – podkreśla Mateusz. Jeśli się spojrzy na tabelę, faworytem meczu wydaje się Piast. Ale Michał zapowiada ostrą walkę. – Jeśli zagramy na tej samej stronie boiska, to pojedynki będą bardzo zacięte. Mateusz mówi: “Michał, nie przejdziesz mnie, bo ja wszystkie twoje zwody znam”. Odpowiadam Matiemu, że także znam jego zwody i wiem, że będzie chciał uciekać z piłką do prawej nogi. Radziłem mu więc, żeby tego nie robił, bo zrobię mu szlaban – śmieje się Michał. (…) Celujący w mistrzostwo Polski Piast zaliczył w tym roku falstart (dwa bezbramkowe remisy). – Ale jesteśmy dobrze przygotowani do rundy, te dwa mecze nam po prostu nie wyszły – zapewnia Mateusz, a Michał wyjawia, że motywacją w sobotę mogą być nie tylko punkty, ale również… zakład pomiędzy braćmi. – Możemy się umówić z bratem, że przegrany przy pierwszej okazji będzie musiał zaśpiewać piosenkę Zenka Martyniuka z grupy Akcent. Na przykład “Kochana, wierzę w miłość” – śmieje się Michał.

se2

Jest jeszcze tekścik o Dawidzie Kownackim i jego dziewczynie – starszej o trzy lata modelce.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Sobotnia okładka z Glikiem i Iwanem.

ps

Śmierci już się nie boję. Wracamy do rozmowy z Andrzejem Iwanem.

Sytuacja jest o tyle trudna, że co chwila spotyka pan na swojej drodze osoby, które chcą napić się z Andrzejem Iwanem.
– Fakt, mam słaby charakter, jeśli chodzi o te sprawy. Jest jedna rzecz, która mnie denerwuje. Idę gdzieś, zamawiam kawę, a kelner mówi, że mnie zna z Kaprysu czy innej knajpy. K…, niech ktoś mi w końcu powie, że pamięta mnie z boiska! No bez przesady, przecież w międzyczasie grałem w piłkę. Mój problem polega na tym, że do picia nie potrzebuję kumpla. Wystarczy mi pełnia księżyca. Jestem meteopatą. Pełnia, halny, deszcz albo dzień bez słońca i już czuję się zagrożony.

Jak teraz jest u pana z alkoholem?
– Różnie. Trudno mi odstawić. Panuję nad tym na tyle, by nie przeszkadzało mi w pracy. Ale wszystko kiedyś się kończy…

ps2

Wisła zagra o sześć punktów bez stoperów.

Pawłowski zdecydował, że parę stoperów stworzą defensywny pomocnik Alan Uryga i lewy obrońca Maciej Sadlok. Obydwaj mają trochę doświadczenia w grze na tej pozycji, ale Uryga ostatni raz na środku obrony zagrał w 25 kwietnia 2014 roku w spotkaniu z Lechem w Poznaniu. Biała Gwiazda przegrała wówczas 0:3, a Uryga strzelił samobójczego gola. Sadlok na środku obrony jesienią wystąpił trzy razy, po raz ostatni 30 października w zremisowanym 0:0 spotkaniu z Ruchem. Wiosną obydwaj nie są w dobrej formie. W spotkaniu ze Śląskiem obydwaj popełnili błąd przy straconym golu. Z kolei Uryga nie upilnował Krzysztofa Danielewicza w meczu z Górnikiem Łęczna i ten zdobył bramkę na 1:1. Trener Pawłowski wierzy jednak w tych piłkarzy, choć tak naprawdę nie ma innego wyjścia. – Alan i Maciek to zawodnicy o dobrych warunkach fizycznych, dobrze grający głową, radzą też sobie w pojedynkach – twierdzi szkoleniowiec Białej Gwiazdy. – Mam nadzieję, że potrafią zagrać na tyle skutecznie , że ten mecz skończymy na zero z tyłu. Maciek jest bardziej doświadczonym zawodnikiem. Rozmawiałem natomiast z Alanem i powiedziałem mu, że nadal mam do niego pełne zaufanie. Jest młodym piłkarzem, młodzieżowym reprezentantem kraju i każdy mecz to wciąż dla niego nauka. Musi zyskać pewność siebie, żeby wychodził na boisko bez strachu przed przeciwnikiem – dodał Pawłowski.

Omijamy piątkowe relacje, tekst o problemach w ataku Lecha cytowaliśmy w Fakcie, tekst o powrocie Mazka na Legię przeczytaliśmy w Wyborczej. Poza tym, Legia bierze Aleksandrowa, ale to już wiecie.

ps3

Glik rządzi w Turynie. Ciekawy reportaż Izy Koprowiak i Tomasza Włodarczyka z Turynu.

– Emocje są duże, ale dlatego, że gramy na wielkim San Siro, a nie z powodu doniesień, że wybieram się do tego klubu. Okno transferowe jest już zamknięte. W tej chwili mógłbym się przenieść chyba już tylko do Chin – bagatelizuje sprawę kapitan Torino, pierwszy obcokrajowiec pełniący tę funkcję. Dziś opaska, bardziej niż zaszczytem, jest ogromną odpowiedzialnością. Glik przechodzi test na odporność psychiczną, na umiejętność z wyciągania zespołu z dołka. Wyniki Torino nie zadowalają miejscowych, szczególnie dziennikarzy „Tuttosport”. – Nie oszczędzają nas, to fakt – przyznaje Glik, nawet nie wiedząc, że w poniedziałkowym wydaniu przedstawiona została grafika z dokładnym wyliczeniem, jak spadła wartość zawodników Torino. Nie wiedział, bo piłkarze jego zespołu od jakiegoś czasu bojkotują ten tytuł. (…) – Nigdy nie paliłem się do zmiany barw. Jestem tu piąty rok, czuję się świetnie. Zobaczymy, co za kilka miesięcy przyniesie życie, ale na pewno nie będę napierał, by stąd odejść – zapewnia.

Dziś Bayern gra z Wolfsburgiem. Lewy pięciu goli już nie strzeli?

Jedno przed sobotnim spotkaniem mistrza z wicemistrzem Niemiec zdaniem trenerów obu zespołów jest pewne – Lewandowski nie powtórzy jesiennego wyczynu. – To jest niemożliwe. Nie da się tego raz jeszcze dokonać – powiedział szkoleniowiec Bayernu Pep Guardiola. Hiszpan na piątkowej konferencji prasowej nie chciał zdradzić, czy Polak zagra od pierwszej minuty, czy dostanie jednak trochę odpoczynku po bardzo intensywnym meczu z Juventusem (2:2) w środę i w związku z problemami z plecami. – Zobaczymy, co będzie w sobotę – stwierdził Guardiola. Również trener Wolfsburga Dieter Hecking uważa, że po raz kolejny Polak nie strzeli jego drużynie pięciu goli. – Doskonale pamiętam tamten mecz, nigdy go nie zapomnę. Ale do dzisiaj nie wiem, co się wtedy działo i jak Lewandowski mógł nam wbić pięć goli w 9 minut. Jedyny plus tamtego wydarzenia, to że jesteśmy dzięki temu również w Księdze Rekordów Guinnessa. Ale Robert już nas tak nie zaskoczy – stwierdził trener Wolfsburga.

ps4

I jeszcze sobotni felietoniści. Zacytujemy tekst Krzysztofa Stanowskiego: Zapasy w kisielu. Warto.

W najczarniejszych latach polskiego futbolu pisało się głównie nie o meczach, tylko o gabinetowych starciach starszych panów. I chociaż długo wydawało się, że wraca normalność to niestety – nie wraca. Aż do października zapasy w kisielu: czy Maciej Wandzel obali Zbigniewa Bońka czy może „Zibi” podtopi adwersarza? Korzyści z tej publicznej taplaniny nie będzie żadnej, natomiast szkody wymierne. Znam i cenię Macieja Wandzela. To bardzo inteligentny człowiek, który działając dość dyskretnie dorobił się wielkiego majątku. Gdybym miał go określić jednym słowem, napisałbym: gracz. Tu szepnie, tam pośle emisariusza, zbuduje kanapową koalicję, pociągnie za odpowiedni sznurek w odpowiednim momencie. Z tylnego siedzenia pokieruje sześcioma firmami, obsadzając najważniejsze stanowiska swoimi zaufanymi ludźmi i wydając im dyspozycje. Już wiem, że zaraz na poważnie się zezłości, gdy dokończy czytać to zdanie, ale na swój sposób przypomina mi Jarosława Kaczyńskiego – co można uznać za komplement, chociaż akurat Maciej Wandzel zapewne przyjmie jako uszczypliwość lub nawet potwarz. Ten nasz piłkarski „naczelnik” (bo nie premier i nie prezydent) jest współwłaścicielem Legii, tym najcichszym, szefem rady nadzorczej Ekstraklasy SA, a prezesem Ekstraklasy SA zrobił swojego człowieka, Dariusza Marca. Apetyt rośnie w miarę jedzenia – teraz została mu do zdobycia najważniejsza z koron, korona prezesa PZPN. Jak ćwierkają ptaszki, sam po nią oczywiście nie wystartuje, tylko i tutaj pośle w bój osobę, która później byłaby w miarę sterowalna – podobno padło na Cezarego Kuleszę, aktualnie prezesa Jagiellonii Białystok. Wtedy dokona się centralizacja władzy. Jeśli czytaliście ostatnio, że podczas zjazdu PZPN chciano uchwalić ważne poprawki do statutu – oszukano was. Nie, poprawki, które przez rokosz Wandzla przepadły, były zupełnie nieistotne, żadni poważni ludzie nie tracą energii na tupanie nogami w tak trzeciorzędnych sprawach. Chodziło wyłącznie o to, by przeprowadzić demonstrację siły, napiąć mięśnie, a potem spuścić medialne psy ze smyczy – a psy wygłodniałe i to bardzo, więc szybko podjęły trop.

Najnowsze

Hiszpania

Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Bartosz Lodko
0
Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Komentarze

0 komentarzy

Loading...