Reklama

Wegetacja na głowie czyli łypanie uszami, hymn i głodny wampir

redakcja

Autor:redakcja

23 lutego 2016, 16:03 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Polska piłka to bagno – twierdzili kibice, oglądając na przełomie wieków mecze, o których wszyscy wiedzieli, że są kręcone jak lody włoskie. Minęło kilkanaście lat i polska piłka to nadal bagno, ale tym razem jest to bagno rzetelne i uczciwe, występujące osobliwie na przednówku, gdy lody puszczają, panowie przysięgli, albo i wcale tych lodów nie ma, a wegetacja stoi na głowie. A może by tak zorganizować jakieś walki ekstraklasowych muraw i zarabiać na pay per view? Pastwisko Kraków kontra Taplanka Gliwice, walka zakontraktowana na 12 rund, a zwycięzca zmierzy się z Borowiną Kielce. Relację life poprowadzi, oczywiście, sarkastycznie, Tomasz Hajto.

Wegetacja na głowie czyli łypanie uszami, hymn i głodny wampir

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – ŚLĄSK WROCŁAW 2:1

Nie wiem, czy nie za duży stadion ma Jagiellonia – marudził w relacji „life” Tomasz Hajto. Sarkastycznie, oczywiście. – Kiedy za moich czasów graliśmy z Legią, lepiej to wyglądało.

Poważnie? Ten niezbyt zatłoczony plac budowy wyglądał lepiej? – mruknął Głos Wewnętrzny, który lubi nowe stadiony i pamięta, jak wyglądał mecz z Legią za kadencji Tomasza Hajto, jak wyglądał stadion oraz ilu wtedy było na nim kibiców.

Tomasz Lach mruczał coś o hejterach zza biurka, Mariusz Pawełek gubił piłki, Śląsk nie mógł zrozumieć, jak przegrał ten mecz, a Michał Probierz nie bardzo wiedział, jak go wygrał, ale postanowił nie wybrzydzać, tyko cieszyć się szczerze i długo.

Reklama

PIAST GLIWICE – POGOŃ SZCZECIN 0:0

Ciamk, ciamk, ciamk, ciamk, ciamk… – zawodnicy Piasta wyciągnęli nogi z murawy i ruszyli z mlaskiem do ataku.

Chlup, chlup, chlup, chup, chlup… MLASK!… zzzziuuuuuut… MLASK! – interwencja obrońcy zapobiegła dośrodkowaniu.

Plusk, plusk, plusk, plusk, mać! – pomocnik Pogoni zorientował się, że rozgrywana przez niego piłka została dwa metry za plecami.

Momentami jest śmiesznie – diagnozował Adam Frączczak.

Niestety, tylko momentami. A ciekawie było jeszcze rzadziej. I bardzo proszę, nie używajmy stanu murawy jako argumentu, bo wszyscy widzieliśmy, co się działo w Kielcach, gdzie było jeszcze gorzej…

Reklama

KORONA KIELCE – LECHIA GDAŃSK 4:2

…w Kielcach albowiem murawy nie było wcale – był jakiś buro-bury blob z pod- i naskrónymi wypryskami w polach karnych. Za takie coś powinno się zabierać 1,5 puntu jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, a potem w ogóle tego spotkania nie zaczynać, tylko z miejsca gwizdać walkower dla gości. Rok 2015, ludzie w kosmos latają, wakacje na Honolulu można sobie kupić w 5 minut, dowolny mecz dowolnej dyscypliny obejrzeć „life” na komórce, a tu w środku Europy na ekstraklasowym boisku… Bueeee.

Na szczęście piłkarze Korony postanowili nie zwracać uwagi na gryzący ich w kostki bigos i pokazali mecz co się zowie. Ankour wreszcie grał to, co umie, Cabrera był tam, gdzie trzeba, Sierpina był wszędzie, a Małkowski był na posterunku. No i duże propsy dla taktycznego zmysłu trenera Brosza – gdy zrobiło się niepewnie, zdjął Rymaniaka i rach-ciach, w dwanaście minut Korona strzeliła dwie bramki.

Półtorej – sprostowała Opinia Publiczna.

TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – CRACOVIA 1:1

Ktoś wie, czemu trener Mandrysz zdjął Mišaka? Facet jest najlepszy na bisku, robi połowę gry i 3/4 zagrożeń, a tu po godzinie, cześć, do widzenia, tam jest ławka.

Ale przecież trener wpuścił ofensywnego Kowala – zauważył Głos Wewnętrzny.

Ino ten ofensywny Kowal nie dostawał dobrych podań, więc zamiast pakować piłkę do siatki z bliska, musiał strzelać z dwudziestu paru metrów. Tak czy owak, Mišak zszedł i się zaczęło. A raczej skończyło. Skończyła się w tym meczu Termalica, zaczęła Cracovia, a kiedy Cracovia się zaczyna, to wiadomo, jak to się kończy.

Nie sądzisz, że coś ci w tym zadaniu nie wyszło? – Głos Wewnętrzny oceniał, iż autor zaplątał się jak Jakub Biskup przed dośrodkowaniem Wójcickiego.

Dobra strona meczu: dwie drużyny grające piłkę inteligentną i elegancką.

PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – LECH POZNAŃ 4:1

Demjan!

Ała! – powiedział Lech.

Kownacki!

Ała – powiedziały trybuny, ze szczególnym wskazaniem na sektor „na pierwszej”.

Ale potem jęczał już tylko Lech – cztery razy, z czego czwarty podwójnie, bo kiedy sędzia Sokolnicki wskazał na spalonego, to Lech jęknął jeszcze z ulgą.

Ogromnym atutem jest to, że nie mam szatni zawodników obrażonych – powiedział trener Podoliński, a w dalekich Siedlcach Mateusz Żytko wzruszył nadal obrażonymi ramionami. Trener Urban nic nie powiedział, ale wyglądał, jakby sam się obraził na swoich piłkarzy. 1:4 z Podbeskidziem i to w Bielsku…

Ale bez Trałki i Linettego – broniły się Jeżyce, a Wilda pokiwała głową z poparciem.

Ale to jednak Lech. W Bielsku. Z Podbeskidziem, które u siebie wygrywa równie często, co ja, grając w klipę pod magistratem.

ZAGŁĘBIE LUBIN – LEGIA WARSZAWA 1:2

Legia zaskakująco nieskutecznie, Zagłębie zaskakująco ambitnie, Filip Starzyński zaskakująco dobrze, mecz zaskakująco szybko się toczył i zaskakująco szybko się skończył, a Krzysztof Piątek wyciągnął z niego zaskakujące wnioski:

Nie jest taka Legia straszna, jak o niej gadają.

Hmmm, bo tylko 1:2? Ja bym taki odważny w sądach nie był. Ale ja oglądałem ostatni kwadrans po hejtersku: z fotela, z komputerem i kawą, a nie dysząc bezradnie i nieco rozpaczliwie próbując wyjść z własnej połowy.

GÓRNIK ZABRZE – RUCH CHORZÓW 0:2

Takie-sobie Derby Śląska miały przede wszystkim otoczkę: był nowy stadion, były orkiestry, była sektorówka, dymy i nawet nowy hymn – też taki sobie, moim skromnym zdaniem…

A wiesz, co twoje zdanie może zrobić ze swoją skromnością? – zapytał hymn.

…ale gdyby nie komentatorzy, którzy w poczuciu obowiązku jarali się absolutnie wszystkim i robili to bardzo głośno, to pewnie bym w końcu sięgnął po jakiś kryminał.

A twoje poczucie obowiązku? – czepiał się hymn.

Moje poczucie obowiązku było bardzo zdziwione, że trener Ojrzyński wpadł na pomysł zmiany Sobolewskiego i Madeja na Janotę i Korzyma. Sądząc po gniewnych okrzykach i zgrzycie kibicowskich zębów, nie tylko ono było zdziwione.

WISŁA KRAKÓW – GÓRNIK ŁĘCZNA 1:1

Ufff – powiedziało serce Wisły, gdy w 19 minucie spadł z niego kamień

Omatkobosko – jęknął kamień, lądując na sercu Górnika Zabrze.

Głos Wewnętrzny nic nie powiedział. Czekał. Bo znał Wisłę.

To prawda – przyznała Wisła – Poznaliśmy się jakiś czas temu, w okolicznościach…

Tak, w nas się poznali – potwierdziły okoliczności.

Kurrr… – stęknął kamień i zaczął wdrapywać z powrotem na serce Wisły.

Och żeż ty… – jęknęło serce Wisły, gdy kamień usadowił się na nim ponownie.

Cała Wisła czyli gol, okazja, okazja, okazja, gong i mać – po raz tysioncpińcetkuźwasiódmy.

A w meczu z Podbeskidziem w charakterze stoperów zagrają w obronie zagra pani Kasia z księgowości i parkingowy Zenek, czy wypchany zając Gawriła i fotografia Bertolda Brechta?

BRAMKA KOLEJKI

Miejsce trzecie pozostaje nieobsadzone, na miejscu drugim Marek Sokołowski, a wygrywa Grzegorz Kuświk.

KIKS KOLEJKI

Skromniutko: Mariusz Pawełek zaprezentował kolejny odcinek swojego serialu, a Jakub Biskup zaliczył „pawełka” przy bramce Jednriška. Wygrywa bramkarz Śląska – za konsekwencję.

ASYSTA KOLEJKI

W tej kategorii wybór był trudniejszy: Damian Chmiel do Roberta Demjana czy Nabil Annour do Airama Cabrery? Kamil Vacek do Josipa Barišicia czy subtelne podanie Nemanji Nikolicia do Alaksandara Prijovicia? A może jednak Jakub Wójcicki idealnie wystawiający Erikowi Jendrišowi?

Proponuję Adama Mójtę za całokształt pracy twórczej – powiedział Głos Wewnętrzny.

Wniosek przyjęto przez aklamację.

INTERWENCJA KOLEJKI

Emilius Zubas bronił o wiele trudniejsze piłki, Zbigniew Małkowski po prostu był tam, gdzie powinien, Martin Polaczek w 2 minucie zagrał świetnie, ale potem mu przeszło… Bartłomiej Drągowski zatem? Czy może jednak Jasmin Burić? A może Marek Sokołowski za wybicie piłki parę minut o tym, jak wbił ją do bramki Lecha? Przepraszam – chyba nie umiem wybrać.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Frankowski (JB-ŚW) pogodził zbiór przepisów z czuciem gry i mylił się rzadko. Minus jedna dioptria.

Pan sędzia Gil (PG-PSz) czasem gwizdał otarcia i spojrzenia, a czasem zapominał, że ma w kieszeni żółtą kartkę. Minus dwie dioptrie ze sporą niekonsekwencję.

Pan sędzia Musiał (KK-LG) pracy miał sporo i potykał się nie tylko na kieleckim „podłożu”. Od jednego uratował go pan sędzia Sadczuk (rehabilitując się za niezauważanie spalonych), od drugiego – braku czerwonej kartki dla Rymaniaka nie uratował go nikt. Minus sześć dioptrii to najłagodniejszy wymiar dioptrii.

Pan sędzia Marciniak (TBBN-C) pomylił się raz czy dwa, ale poza tym w formie coraz bardziej Euro(pejskiej). Zero dioptrii i nie, to nie ze względu na „Turbo-Arbitra”.

Pan sędzia Raczkowski (PBB-LP) jak w przypadku pana sędziego Marciniaka. Spokój, uwaga, precyzja i jakieś tam drobne, a nawet drobniejsze. Zero dioptrii.

Pan sędzia Złotek (ZL-LW) gwizdał jak to on: pozwalał grać, niechętnie przerywał, niestety miał problemy z konsekwencją i w gwizdaniu, i w karaniu. Zważywszy, że w grę wchodzi także niezagwizdany karny po faulu Luisa Carlosa i faul Kucharczyka. Minus osiem dioptrii, niestety.

Pan sędzia Kwiatkowski (GZ-RCh) biegał szybciej niż piłkarze Górnika i w konsekwencji sporo wydarzeń mu umykało. Minus trzy dioptrie za sporo niepotrzebnych gwizdków i kartek.

Pan sędzia Przybył (WK-GŁ) dawał się nabierać Świerczokowi na pady wszelakie, oszczędził Guzmicsa, który w końcówce zarymaniakował na całego, ale poza tym w środkowej strefie stanów niezłych i minus cztery dioptrie.

CYTAT KOLEJKI

Tomasz Hajto: „To pan piłkarz. Ale widzę, że nie ma szybkości”

No to może raczej „paniczyk”?

Kamil Kosowski: „Pierwsze pięć minut bardzo udane – próbował dryblingu. Dwukrotnie”

Potem próbował podawać, następnie dwukrotnie wyskoczył do piłki, aż w końcu poprosił o zmianę.

Tomasz Smokowski: „Z siłami natury, jak świat światem, nikt nie wygrał”

– Werkelijk? – zapytał mieszkaniec Holandii mieszkańca Dubaju.

Tomasz Hajto: „Z kartką przy komputerze to każdy krytykuje, a jak coś się powie dobrze, to nie chwali”

Chciałem pochwalić Tomasza Hajto za to, że prawidłowo wymówił nazwę Białystok i nie bawił się w sarkastyczną wymowę nazwy Schalke przez „ce-ha”.

Tomasz Wieszczycki: „Będąc Markiem Sokołowskim, tak sobie myślałem…”

…że chyba wolałbym być Tomaszem Wieszczyckim.

Bartosz Szeliga: „Goni nas zespół taki utatuowany…”

…po same łokcie i we wzorki.

Przemysław Trytko: „Tutaj każdy oczami patrzył na drugiego…”

…tylko jeden z obrońców łypał ponuro uszami.

Grzegorz Mielcarski: „Tu nie było krwi napastnika! Tu nie było krwi napastnika!”

Czyli to sprawka głodnego wampira!

tumblr_ls8jncGEJX1qa9b8ro1_500.jpg - Free Image Hosting by imgup.net

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Zamiana Bałaszowa na Nielsena okazała się – najłagodniej mówiąc – nierozsądna, ale czym są 3 zmarnowane punkty, gdy w 23 kolejce LZS Poligon ugrał ich zaledwie 60, podczas, gdy tydzień temu aż 95?

Tisze jedziesz – dalsze budiesz – powiedział filozoficznie Głos Wewnętrzny, wskazując na tabelę klasyfikacji generalnej (LZS Poligon awansował z miejsca 1299 na 583) oraz tabelę ligi „poligonowej (awans z pozycji 141 na 83.)

Liga „poligonowa” (kod: 453322109) przytyła o osiemdziesiąt cztery drużyny i liczy teraz 1305

zespołów, ale w klasyfikacji lig prywatnych spadła z miejsca trzeciego na czwarte.

Tisze jedziesz… – powtórzył Głos Wewnętrzny, który niejeden Wyścig Pokoju w życiu widział i wiedział, że wożenie się za plecami lidera jest taktyką rozsądną, a na prowadzenie warto wychodzić dopiero tuż-tuz przed metą.

Pozycję lidera ligi „poligonowej” (kod: 453322109) obronili Czarni Nieporęt prezesa CzarnegoLorda23, na drugie z czternastego wyskoczyli Astmatycy, prezesa Wolarusa, co sugeruje, że ich astma może należeć do odmiany bjoergenowskiej. Na trzecim wylądował FC Korniszon prezesa SzeregowegoR

Szeregowyra! – sprzeciwili się przedstawiciele falenickiej szkoły odmieniania nicków.

…na czwartym MasterOfPuppets prezesa Świętego, a pierwszą piątkę uzupełnia FC Bydgoszcz prezesa Lesiu2802). Do pierwszej dziesiątki dotarł Królik Mariusz…

What’s up, doc?

…w trzeciej dziesiątce Bydlaki gonią Susły (i trochę się boję, co będzie, gdy dogonią). Tamże pojawia się także pierwsza drużyna „ustawligowego” hurtownika, prezesa Gwozdza. Pierwsza z – sądząc po nazwie MacMar15 – z co najmniej piętnastu. Banda Łysego goni Mysie Pysie, nurt publicystyczny reprezentuje drużyna KuciakNieZostał, optymistyczne obietnice składa zespół BędziePanHappy, a tabelę ligi „poligonowej” (kod: 453322109) zamyka Olkusz Team prezesa Pawła Kowalskiego, ale to się zapewne zmieni jeszcze dziś w południe, gdy dołączą kolejne zespoły. Bo że dołączą to więcej niż… to prawie pew… hm… to chyba ewentualnie prawdopodobne.

Andrzej Kałwa

Fot. AJK, FotoPyk

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...