Reklama

Sportowy awans Gigołajewa. Futbol w Rosji to stan umysłu.

redakcja

Autor:redakcja

18 lutego 2016, 10:08 • 2 min czytania 0 komentarzy

Rosyjska piłka rządzi się własnymi prawami. Wielokrotnie słyszeliśmy historie o płaceniu w walizkach lub nietypowym dogadywaniu prowizji z agentami. W skrócie – najpierw wypłacano prowizję, a później, gdy menedżer już szykował się do wylotu z państwa Putina, odwiedzało go kilku tzw. smutnych panów z miasta. Rosyjski futbol to po prostu stan umysłu, a potwierdzenie dostaliśmy przed momentem. Umowę z Amkarem Perm podpisał Roland Gigołajew. Tak, ten Roland Gigołajew.

Sportowy awans Gigołajewa. Futbol w Rosji to stan umysłu.

Tym samym wciskanie złomu po znajomości wskoczyło na jeszcze wyższy poziom niż ten, jaki zaprezentował agent Donalda Djousse przekonując do niego Maritimo. Tamten facet opchnąłby śnieg Eskimosom, więc jakie zdolności musi mieć przedstawiciel Gigołajewa? Aż strach pomyśleć, ale w wolnych chwilach pewnie sprzedaje piasek w Gizie pod Kairem. Żeby opędzlować tak zdezelowany towar jak Gigołajew do – jakkolwiek spojrzeć – silniejszej ligi, trzeba mieć albo niewiarygodną smykałkę do biznesu, albo wyjątkowo brutalne haki na działaczy klubu.

Dlaczego aż tak nas to dziwi? Bo wiele widzieliśmy wykolejeńców piłkarskich w ostatnich latach, ale Gigołajew wskoczył na mimo wszystko rzadko spotykany poziom. Jesienią według naszych not był bezwzględnie najgorszym piłkarzem Ruchu. Jeden gol, zero asyst, zero kluczowych podań w dziewięciu meczach. Według liczb InStata był 23. lewym pomocnikiem ligi, czyli… przedostatnim. Nawet Peszko odstawiał go o dwie klasy, a – przypomnijmy – wcześniej Gigołajew zdążył rozbijać się swoim autem mając 1,3 promila alkoholu we krwi. Mamy tu więc do czynienia z pełnym kombo. I na boisku, i poza nim Rosjaninowi przyświecała prosta zasada: na przypale albo wcale. Mówiąc wprost – Gigołajew prezentował na ogół niższy współczynnik udanych zagrań niż procent alkoholu w żyłach.

I nagle taki degenerat ląduje w dziesiątej drużynie ekstraklasy, wyprzedzającej w tabeli Dynamo Moskwa, Anży i Kubań. Po pobycie w – za przeproszeniem – prowincji futbolu, gdzie częściej chlał niż grał, zalicza kilkukrotny awans sportowy do zdecydowanie silniejszej ligi. Aż szkoda, że na oficjalną prezentację nie zabrano alkomatu. Tym razem to nie Gigołajew wykręciłby najwyższy wynik.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...