Wszyscy śledzą rozgrywki ligowe. Jakieś rozgrywki ligowe – jedni kochają Ekstraklasę, inni emocjonują się Bundesligą albo rozgrywkami Primera Division, brytofile siadają wygodnie i zapinają pasy przy Premiership… Podobno są nawet ludzie, którzy interesują się rozgrywkami ligi azerskiej i nie chodzi tu o napakowanych panów w ciemnych okularach z dziwnym wybrzuszeniem pod pachą. Jest jednak liga, która obecna jest tylko na „Poligonie” – Liga Sparingowa, która zakończyła właśnie rundę zimową.
Każdy zespół inaczej przygotowuje się do sezonu: jedni jeżdżą w polskie góry, inni w hiszpańskie równiny, jedni biegają za piłką, inni biegają z kolegami na plecach, jedni ćwiczą taktykę, inni ćwiczą odporność…
– I siłę! – dodał sympatyczny ekspert.
I siłę, oczywiście. Jedni sprowadzają nowych graczy, inni sprzedają starych, jedni analizują grę rywali, inni utrudniają im treningi, zabierając konkurentom piłki.
– Pożyczając! – obraziła się Wisła Kraków – I przecież nie wszystkie.
Poważne różnice występują także w doborze sparingpartnerów. Szkoła falenicka zakłada, że grać trzeba ze słabszymi: napastnicy ćwiczą strzelanie goli, wyniki idą w świat, morale wzrasta i nawet Władimer Dwaliszwili odblokowuje się z rozmachem, strzelając gola Mewie Resko (7. poziom rozgrywkowy) i potem niestraszni mu nawet Błękitni Stargard. Pogoń Szczecin zaczęła zimową Ligę Sparingową od meczów z Arkonią Szczecn (okręgówka), wspomnianą Mewą Resko i drugoligowymi Błękitnymi Stargard – trzy łatwe zwycięstwa, bramki 18:1, wypięte klaty, błyszczące oczy, pozytywne spojrzenie na życie.
Nieco gorzej poszło Termalice Bruk-Bet Nieciecza – piłkarze trenera Mandrysza chcieli zacząć podobnie i jako pierwszego partnera wybrali sobie drugoligową Stal Mielec. Efekt? Przegrana 1:2. Niecieczanie poszli po bandzie – ich kolejnym przeciwnikiem była drużyna, złożona z bezrobotnych piłkarzy hiszpańskich, dla których ichni związek zorganizował obóz treningowy, żeby całkiem nie zardzewieli. Nie chcecie wiedzieć, jakim wynikiem skończyło się to spotkanie…
– Chcemy! – zaprotestowała Opinia Publiczna.
4:1. Dla bezrobotnych piłkarzy hiszpańskich.
Niecieczanie nie poddawali się – zagrali z CD Eldense B czyli 7. drużyną trzeciej ligi hiszpańskiej… i nadal nic: bezbramkowy remis i to tylko dlatego, że Hiszpan nie wykorzystał rzutu karnego. Wygrać
udało się dopiero z Hercules CF B, jedenastym zespołem piątej ligi hiszpańskiej. Po tak zwanych „długich a ciężkich”.
Szkoła otwocka stawia z kolei na grę z silniejszymi: kluby mogą uczyć się na własnych błędach, a w razie przegranej mają solidne alibi. Co prawda czasy, w których sparingpartnerami naszych ligowców były Arsenal, FC Sevilla czy inny Bayer Leverkusen odeszły w zasnutą pajęczynami przeszłość, ale mistrz kraju i lider rozgrywek ligowych w Azerbejdżanie to jednak nie byle co, a jednak Jagiellonia potrafiła z nim wygrać.
– I było to jej jedyne zwycięstwo w Zimowej Lidze Sparingowej – zauważył Głos Wewnętrzny, przez co przez następne trzy lata będzie miał przerąbane u trenera Michała Probierza, który wrażliwy jest jak królewna Disperanda, a pamięć ma jak słoń.
Piast Gliwice przegrał 1:2 z wicemistrzem Norwegii Strømsgodset IF I mistrzem Chorwacji GNK Dinamo Zagrzeb, Wisła Kraków zremisowała z Ferencvarosi TC, zdobywca pucharu Węgier i aktualnym liderem rozgrywek, Lech przegrał z Dynamem Kijów (mistrzostwo i puchar Ukrainy) , Korona Kielce zremisowała z liderem ekstraklasy rumuńskiej i przegrała ze zdobywca pucharu Serbii… No i nie zapominajmy o jakże emocjonującym meczu Lechii Gdaļsk ze zdobywcą pucharu Liechtensteinu, FC Vaduz.
– Jaja sobie robisz i jesteś złośliwy – strzeliła focha Lechia Gdańsk.
Mła? Ależ to naprawdę było emocjonujące spotkanie: na 1:0 dla dziesiątej drużyny ligi szwajcarskiej strzelił Moreno Constanzo, wyrównał Grzegorz Wojtko… a, nie – to był samobój… Potem jeszcze dwie bramki dla FC Vaduz, pogoń Lechii i ostatecznie wynik 2:4. Większe emocje były chyba tylko w rywalizacji Jagiellonii Białystok z 1.FC Slovácko Uherské Hradiště – do przerwy 3:0 dla probierzan, po przerwie gol Piotra Grzelczaka, a potem cztery bramki Czechów, zgrzyt zębów trenera, chichot tureckich widzów (obu) i wściekłość kibiców obstawiających wyniki online. Tudzież podejrzliwe aluzje.
W rozkroku między szkołą falenicką i otwocką stała Legia Warszawa: najpierw dokopała 5:0 amerykańskiej PSC Soccer Academy, której nazwa mówi sporo o poziomie, potem rozbiła 7:0 NK Zavrč – 7 drużynie ligi słoweńskiej, a na deser zremisowała 2:2 z mistrzem Czech Viktorią Plzeň.
Nowością tegorocznej Zimowej Ligi Sparingowej było powstanie nowej szkoły: szkoły bieżanowskiej. Polega ona na wmówieniu piłkarzom, że grać będą z naprawdę silnymi rywalami (Levante, Lokomotiw Moskwa) i wypuszczeniu ich przeciwko ogórkom zespołom o parę klas słabszym. W założeniu miało to chyba wyzwolić w piłkarzach ambicję na boisku oraz dać im poczucie siły po ewentualnej wygranej, niestety plan nie wypalił – w czasie spotkania z 18 drużyną jednej z grup trzeciej ligi hiszpańskiej, piłkarze Cracovii zorientowali się, że „proszę koleżanek, kurde, ktoś nas tutaj robi w konia”, zrobiło się ostro i sędzia skończył mecz przed czasem.
– Nieprawda! – zaperzyła się niejaka Wielicka – To wcale nie było tak, nawalił kontrahent-pośrednik, to Hiszpanie się awanturowali, sędzia był cienki…
…i to nieprawda, że na zgrupowaniu dach przeciekał, zwłaszcza, że prawie nie padało.
Dobra, przejdźmy do konkretów, bo my tu gadu-gadu, a tabela stygnie. Nasi ekstraklasowcy rozegrali od trzech (Śląsk) do ośmiu (Pogoń) spotkań. Niepokonane pozostały tylko dwa zespoły: Legia Warszawa i Śląsk Wrocław. Najskuteczniejszym atakiem może pochwalić się Pogoń Szczecin – 26 strzelonych bramek, najlepszą obroną – Legia, Śląsk i Podbeskidzie (po dwie stracone bramki). Najtragiczniej wypadła chyba jednak Jagiellonia – jedna wygrana na dziewięć spotkań, bramki 9-14…
/Dla przypomnienia – ponieważ w Lidze Sparingowej zespoły rozgrywają różną liczbę meczów, przy równej liczbie punktów decyduje liczba rozegranych meczów – im mniej meczów, tym drużyna wyżej/
Królem sparingowego strzelania został… Siedzicie? To siądźcie… Władimer Dwaliszwili, który strzelił 5 goli i wyprzedził o jedną bramkę Adama Mójtę z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Zwycięstwo Gruzina jest jednak wyraźniejsze niż to wygląda na papierze, ponieważ Adam Mójta aż trzy bramki strzelił z rzutów karnych. Po trzy gole strzelili Darko Jevtić (Lech Poznań), Dawid Kort (Pogoń Szczecin), Dawid Kownacki (Lech Poznań), Adam Nagórski (Pogoń Szczecin), Nemanja Nikolić (Legia Warszawa) i Arkadiusz Woźniak (Zagłębie Lubin), ale na miejscu kibiców nie wyciągałbym z tego głębszych wniosków – Letnią Ligę Sparingową wygrał Patryk Tuszyński, Ex-aequo z Patrykiem Ciechańskim…
– Z kim?
No właśnie. A zwycięzcą poprzedniej edycji Ligi Zimowej był Kevin Friesenbichler.
– A jak mecze sparingowe przekładają się na grę w lidze? – zapytała Opinia Publiczna.
Nijak. Letnią Ligę Sparingową wygrał wyraźnie Lech Poznań przed Jagiellonią Białystok, Śląsk był szósty, a Piast dwunasty. W poprzednich sezonach podobnie – tabela Ligi Sparingowej z późniejszą tabelą ekstraklasową miała tylko tyle wspólnego, że zawierała pozycje od 1 do 16 i nazwy zespołów ligowych – poza tym kompletny chaos i niekompatybilność.
– To po kiego grzyba o tym pisać, ludziom głowę zawracać i jeszcze tabelki kolorowe robić? – zdziwił się jak zawsze konkretny pan Stefan z pobliskiego chemicznego.
Z trzech powodów: primo – to jest „Poligon” i tu nie jest normalnie, secundo – wiedza o tym, jak nie będzie w lidze też ma swoją wartość, a tertio… Cóż, wciąż mam nadzieję, że z tego sparingowej kałabani i chaosu, kiedyś wyłoni się wreszcie wielki tłusty Algorytm, kamień filozoficzno-futbolowy, który pozwoli wszystko zrozumieć i przewidzieć wyniki rundy następującej po kolejnej Lidze Sparingowej. A wtedy…
– Wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy?
Plaża, leżaczek, drink z palemką, wizyta u Zbigniewa Bońka Charlize Theron.
Ale na razie – jak pisał klasyk – „wóda, czkawka, Gwiżdż Janina”. Do rozpoczęcia rundy wiosennej coraz mniej czasu…
Andrzej Kałwa
Fot. AJK