Nie ofertę Legii, a ponowne spotkanie ze starym znajomym Quimem Machado na Półwyspie Iberyjskim wybrał tej zimy Maciej Makuszewski. Postanowiliśmy więc zasięgnąć języka i sprawdzić, co zastanie w Setubal, a także kogo będzie musiał usadzić na ławce, by szybko wskoczyć do podstawowej jedenastki rewelacji Primeira Ligi.
Łatwo tutaj dostrzec motywy, które kierowały zarówno Machado, jak i Makuszewskim. Spośród siedmiu trenerów, z jakimi w Gdańsku miał okazję pracować polski skrzydłowy, to właśnie Machado miał z niego najwięcej pożytku. Najlepiej świadczą o tym liczby nowego nabytku Setubal z ostatnich dwóch lat w Lechii:
– za Probierza: 6 meczów, 0 goli, 1 asysta
– za Moniza: 10 meczów, 3 gole, 3 asysty
– za Machado: 9 meczów, 2 gole, 4 asysty
– za Untona i Kalkowskiego: 5 meczów, 1 gol, 1 asysta
– za Brzęczka: 26 meczów, 3 gole, 3 asysty
– za von Heesena: 11 meczów, 2 gole, 1 asysta
– za Banaczka: 3 mecze, 1 gol, 0 asyst
Trudno więc dziwić się Portugalczykowi, że gdy tylko nadarzyła się okazja, sięgnął po zawodnika, który w Ekstraklasie ciągnął grę jego zespołu i potwierdzał to przekonującymi liczbami. Ciężko też kwestionować decyzję piłkarza, który w okresie pracy Machado w Gdańsku miał u niego bardzo mocną pozycję i był zawsze wystawiany na swoim ulubionym prawym skrzydle.
Wydawać by się więc mogło, że bardziej niż oczywistym posunięciem będzie szybka podmianka. Wyjęcie dotychczasowego prawoskrzydłowego i wstawienie w to wolne miejsce zaufanego Polaka. Nic bardziej mylnego. Na prawym boku świetnie prezentuje się bowiem wyciągnięty z trzecioligowego Lusitano Costinha. Odkąd filigranowy Portugalczyk trafił do Setubal, gra w każdym spotkaniu, a jedyna jego pauza w poprzedniej kolejce spowodowana była zawieszeniem za kartki. Należy się jednak spodziewać, że niedzielne spotkanie z Rio Ave znów rozpocznie w wyjściowej jedenastce.
– Costinha swoje pierwsze kroki stawiał w FC Porto, grał tam aż do kategorii U-17. To jeden z ulubieńców trenera Machado. W tym sezonie pokazał ogromny potencjał i mimo przeskoku z trzeciej ligi, szybko zadomowił się w podstawowej jedenastce. Moim zdaniem Makuszewski będzie musiał raczej szukać szczęścia po lewej stronie pomocy – twierdzi Ricardo Pereira z dziennika Record. Trochę bardziej optymistycznie do sytuacji wyjściowej Polaka podchodzi z kolei inny dziennikarz Record, Pedro Ponte: – Costinha? Na początku sezonu grał naprawdę dobrze, wtedy z pewnością był nie do ruszenia. Ale od kilku tygodni jego forma spada i Makuszewski może z tego skorzystać.
Jakby tego było mało, oprócz Costinhy na prawym skrzydle zdarzało się również grać Andre Horcie. Chłopakowi absolutnie nie do ruszenia. – Andre jest bratem Ricardo, który jakiś czas temu odszedł z Vitorii do Malagi. To niezwykle utalentowany gracz, młodzieżowy reprezentant kraju – tłumaczy Ponte. – Zwykle gra na dziesiątce, ale dysponuje bardzo dobrym przyspieszeniem, typowym dla skrzydłowego, dlatego czasami zdarza mu się grać także bliżej linii bocznej.
Gdyby Polakowi miało nie udać się na jego ulubionym prawym skrzydle, zawsze pozostaje jeszcze lewa strona pomocy. Ta obsadzona jest już znacznie słabiej. Machado często musi stosować rotację, ponieważ ani Kongijczyk Arnold, ani ustawiany tutaj z konieczności lewy obrońca Ruca nie spełniają w stu procentach oczekiwań. – Arnold jest szybszy i skuteczniejszy pod bramką rywala, zdobył już pięć bramek, ale mało udziela się w defensywie. Ruca to lepsze rozwiązanie na spotkania, w których skrzydłowy musi przede wszystkim pomagać bocznym obrońcom – przybliża sytuację Pereira.
W tym sezonie zdarzało się również, że na boku grywał Andre Claro, najlepszy strzelec Vitorii. Jednak jego ulubiona pozycja, to ta za plecami napastnika, ewentualnie na szpicy. Dlatego też sprowadzono Makuszewskiego – by takie tymczasowe rozwiązania nie musiały mieć miejsca, a na skrzydłach faktycznie grali skrzydłowi.
– W Setubal wiąże się z Polakiem spore nadzieje. Opisywany jest tutaj jako techniczny zawodnik, potrafiący wziąć na swoje barki odpowiedzialność, o mentalności lidera. Moim zdaniem jeżeli potwierdzi to w pierwszych meczach, szybko stanie się ważnym zawodnikiem podstawowej jedenastki Machado – przewiduje Diogo Jesus, również piszący dla dziennika Record.
No dobrze – a czy z Setubal można wybić się do lepszego klubu? I tak, i nie. Jeżeli spojrzymy na liczbę piłkarzy opuszczających Vitorię w ostatnich latach i kluby do których odchodzili, nie znajdziemy tam wiele silnych nazw. Spośród 65 zawodników w rubryce “transfery z klubu”, pojawiają się raptem cztery poważne marki – Valencia (Ruben Vezo), Malaga (Ricardo Horta), Braga (Pedro Tiba i Pedro Santos) oraz Porto (Hyun-Jun Suk). Przeważająca większość odeszła jednak w zapomnienie, w najlepszym wypadku zaczepiając u któregoś z portugalskich średniaków.
Z drugiej strony to właśnie najświeższa historia Koreańczyka Suka może być idealnym przykładem dla Makuszewskiego. Rok temu, również zimą, trafił do Vitorii z Nacionalu. Potrzebował zaledwie dwunastu miesięcy, by zechciało go mieć u siebie FC Porto. Polaka z byłym już napastnikiem Setubal łączy jeszcze jedno – wcześniejsza nieudana próba podboju innej mocnej ligi zagranicznej. Makuszewski nie zdobył sobie uznania w Rosji, natomiast Sukowi bardzo przeciętnie poszło w holenderskiej Eredivisie, dokąd sprowadzał go nie byle kto, bo sam Ajax.
Liga portugalska nie jest już może takim atrakcyjnym terenem, jak jeszcze kilka lat temu. W ostatnich latach przecież piłkarzom zdarzało się uciec do Polski w poszukiwaniu pewniejszych warunków finansowych. Dla Makuszewskiego jest to jednak z pewnością krok w kierunku dużo mocniejszego klubu. Primeira Liga jest bowiem dokładnie obserwowana przez skautów z całego świata, a przecież Porto, Benfica czy Sporting również nie stronią od łowienia perełek z mniejszych klubów. Tylko od niego zależy więc, czy uda się wykonać ten kolejny, którego zabrakło w Tereku.
SZYMON PODSTUFKA