Reklama

Jak co okienko – powrót z podkulonym ogonem

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 stycznia 2016, 11:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Szybko skończyła się przygoda Filipa Starzyńskiego z zachodnią piłką. Niby już powinniśmy się przyzwyczaić do tego, że gwiazdeczki Ekstraklasy wyruszające w taką podróż mogą zabierać ze sobą jedynie bagaż podręczny, bo za chwilę i tak wrócą, ale jednak to zawsze przykry widok. Gość, który u nas ewidentnie wyróżniał się z tłumu, nie przebił się do składu dziewiątej w tej chwili drużyny ligi belgijskiej. Z drugiej strony – jeśli tam ma dostać odcisków od siedzenia na dupie, to oczywiście dobrze, że podkulił ogon i wraca. Od teraz Starzyński będzie reprezentował barwy Zagłębia Lubin. 

Jak co okienko – powrót z podkulonym ogonem

Podsumowanie jego półrocznego pobytu w Belgii nie będzie szczególnie obszerne. Nie ma o czym gadać. Dziewięć meczów w lidze, łącznie 344 minuty na boisku. Bez gola, bez asysty. Jeśli jest coś, z czego Belgowie mogą go zapamiętać, to będzie to… specyficzna czerwona kartka. Wszedł na boisko w 83. minucie, a już w 87. schodził pod prysznic z dwoma żółtymi kartonikami. Jest też mecz pucharowy z drużyną z niższych lig – w nim Starzyński błysnął, strzelił gola i zaliczył dwie asysty, ale na dłuższą metę nie pomogło mu to wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. Zwolniono trenera Boba Peetersa, który coś w Polaku jednak widział i po raz ostatni “Figo z Chorzowa” na boisku pojawił się jeszcze w październiku.

Gdy podpytywaliśmy belgijskich dziennikarzy o problemy Starzyńskiego, zwracali oni uwagę głównie na dwie rzeczy.

Po pierwsze: wie, co zrobić z piłką, ale za mało dynamiczny. To wiedzieliśmy już przed wyjazdem.

Po drugie: chłopak był życiowo kompletnie nieprzygotowany do wyjazdu. Z języków kojarzył najprawdopodobniej tylko te w butach. Pomagał mu jak mógł jakiś Słowak, ale średnio zdawało to egzamin.

Reklama

Nie było sensu tego ciągnąć. Teraz pora na Zagłębie. Jeśli Starzyński nie zapuścił się w tej Belgii, wydaje się, że Stokowiec będzie z tego wzmocnienia zadowolony. Najprawdopodobniej lubińska drużyna częściej będzie teraz rozpoczynać mecze z jednym nominalnym napastnikiem na boisku, co biorąc pod uwagę osiągnięcia Papadopulosa i Piątka z jesieni, powinno wyjść jej na dobre. Jan Vlasko – który coś w sobie miał, i w którym niektórzy widzieli nawet kozaka na miarę Semira Stilicia – nie sprawdził się, głównie przez permanentne kłopoty ze zdrowiem. Starzyński powinien więc wypełnić w Lubinie dosyć istotną lukę.

A co do Belgii. Jeden już stamtąd wrócił, czekamy na kolejnego.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...