Reklama

Radović żegna się z Chinami. Czy jest dziś potrzebny Legii?

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2016, 11:32 • 4 min czytania 0 komentarzy

Miroslav Radović oficjalnie rozwiązał kontrakt z Hebei China Fortune. 11-miesięczna przygoda Serba z chińską krową do dojenia pieniędzy zakończyła się nadspodziewanie szybko. Hebei awansowało do tamtejszej ekstraklasy i postanowiło rozbić bank wykupując… Gervinho z Romy za 18 milionów euro. Chińscy magnaci bawią się w futbol, sięgają po coraz droższe zabawki, wygląda to wręcz przerażająco, a biedny „Rado” musi tymczasem szukać nowego klubu. Czy wróci do Warszawy? Od wczoraj toczą się na ten temat niekończące się dyskusje, ale sama Legia nie ma stuprocentowego przekonania. Mówiąc wprost – żadne wiążące decyzje jeszcze nie zapadły. Jakie natomiast byłyby plusy i minusy podpisania umowy z Radoviciem?

Radović żegna się z Chinami. Czy jest dziś potrzebny Legii?

plus

– Zero problemów z aklimatyzacją – co tu dużo mówić. Legia nie sięgałaby po takiego kota w worku jak Trickovski, Masłowski czy nawet Piech. Radović zna Warszawę, kocha stolicę, porusza się po niej z większą swobodą niż wielu rodowitych warszawiaków. Jest gwarancja, że nie zgubi auta na parkingu Galerii Mokotów, nie pomyli Żoliborza z Ursynowem, a taksówkarz nie obwiezie go po Wilanowie w drodze na Bemowo. Miro spędził w Warszawie dziewięć lat, osiedlił się w tym mieście, kupił mieszkanie i wiąże przyszłość właśnie z Polską. Przed zakończeniem kariery spadłby więc na cztery łapy i nie trzeba byłoby nikogo angażować w pomoc przy aklimatyzacji.

Jakość. Jednego po ostatnich sezonach nie można mu odmówić – to po prostu świetny piłkarz. Ilu kibiców do dziś żyje przekonaniem, że gdyby Berg nie skreślił go przed Ajaksem, to Legia miałaby szansę przejść dalej? Tego już nigdy nie sprawdzimy, ale same liczby działają na korzyść Serba. Rzućmy okiem na trzy ostatnie sezony.

2014/15 – 25 meczów, 15 goli, 6 asyst

Reklama

2013/14 – 26 meczów, 14 goli, 3 asysty

2012/13 – 40 meczów, 6 goli, 17 asyst.

To statystyki z wszystkich frontów. Chyba nikt nie zakwestionuje, że przez dobrych kilkanaście miesięcy mieliśmy tu do czynienia z jednym z najlepszych piłkarzy ligi.

– Wszechstronność. Jeżeli Radović trafi do Legii, spokojnie będzie można sprzedać Nikolicia. Konkurencja w ofensywie stała się tak duża, że dla „Rado” przy Dudzie, Hamalainenie, Nikoliciu czy nawet Prijoviciu mogłoby zwyczajnie nie być miejsca, ale kilka baniek ze sprzedaży Węgra piechotą nie chodzi. Pamiętajmy poza tym, że Serb może zagrać jako cofnięty napastnik, ofensywny pomocnik lub ogólnie człowiek od wykańczania, a wcześniej występował też przecież na skrzydle. Gdyby Czerczesow potrafił zgrać ze sobą takie cztery elementy ofensywy, mielibyśmy chyba do czynienia z najmocniejszą formacją ofensywną polskiego klubu ostatnich lat. Pytań jest jednak wiele – na przykład czy Legia potrafiłaby grać bez typowych skrzydłowych trzymających się linii? Takie ustawienie – zachowując wszelkie proporcje – często prezentuje Atletico, ale Legia? Na papierze wyglądałoby to okazale, ale można tylko zgadywać.

minus-clipart-red-minus-hi

– Zaspokojenie. Główne pytanie – ile 32-letni zawodnik jest w stanie zagwarantować po roku spędzonym w raju finansowym? Czy zamierza zwyczajnie dać z siebie wszystko? Czy będzie mu zależało? Te jedenaście miesięcy w Hebei China – nomen omen – Fortune pozwolą Radoviciowi ustawić się na całe życie i – o ile nagle nie zwariuje jak Mike Tyson i nie będzie wynajmował prywatnych odrzutowców do Dubaju – czeka go wyjątkowo przyjemna emerytura. Czy jednak człowiek jest w stanie wykrzesać z siebie tyle, by piłka była czymś więcej niż hobby? Tym bardziej w takim klubie jak Legia, przy takim zainteresowaniu mediów i takiej presji ze strony kibiców? Biorąc pod uwagę, jak często temat zaangażowania Serba trafiał na tapetę przez ostatnią dekadę – mamy prawo wątpić.

Reklama

Kondycja. „Rado” nigdy nie uchodził za tytana pracy. Raczej nie należał do piłkarzy, którzy sami zwiększali sobie obciążenia lub w dniu wolnym przychodzili do klubu. To zmieniło się dopiero ostatnio – najpierw gdy klub zmusił go do dodatkowych treningów po aferze z Ljuboją i Enklawą. Potem sam Radović wziął się za siebie już za kadencji Berga i na obozach przygotowawczych zdarzało mu się trenować trzy razy dziennie, nawet oddzielnie od drużyny. Efekt? Wreszcie zobaczyliśmy najlepszą wersję Miro. Ostry reżim treningowy zrobił swoje. Facet wykręcił życiową formę i osiągnął chyba najlepszą dyspozycję fizyczną. Momentami przychodziło się na Łazienkowską właśnie dla niego. Ostatni rok Serb jednak stracił. W pierwszych pięciu meczach Hebei strzelił dwa gole, potem doznał urazu barku i wszystko się posypało. Potem już się nie pozbierał. Na boisku nie oglądaliśmy go od kwietnia. Jak wygląda fizycznie dziś? Oto jest pytanie. Od kiedy Radović pojawił się w Polsce, nigdy nie doznał kontuzji, która wykluczyłaby go z gry na tak wiele miesięcy. Jak zareaguje organizm? A Legia przecież jest już po pierwszym obozie, gdzie pół drużyny oddychało rękawami – teraz czas na więcej pracy z piłką, a nie nadrabianie zaległości.

– Konkurencja. Hamalainen, Duda, Guilherme, Szwoch, Masłowski. To lista potencjalnych dziesiątek. Prijović, Nikolić, Niezgoda. A oto napastnicy Legii. Oczywiście wielu może grać na skrzydle (Guilherme, Niezgoda), co nie zmienia faktu, iż Leśnodorski tak rozbudował ofensywę, że dla Radovicia może zwyczajnie zabraknąć miejsca. Można też się zastanawiać, że zawodnicy o tak uznanej marce jak Hamalainen, Guilherme czy nawet mimo wszystko Duda zaakceptowaliby ławkę. Czy któryś nie okazałby się zgniłym jabłkiem psującym atmosferę? A może tak reagowałby sam Radović? Czy Legii w ogóle jest potrzebny kolejna dycha lub napastnik? Nie lepiej byłoby wydać te pieniądze na skrzydłowego czy wreszcie na lewego obrońcę?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...