Pół roku temu Leszek Milewski napisał na Twiterze, że Adrian Klepczyński byłby w Anglii wart trzy miliony funtów. Patrząc z perspektywy czasu, kwotę należałoby zaktualizować i znacząco zwiększyć. Jeśli Norwich w tej chwili za dwanaście baniek euro kupuje – a kupuje – Timma Klose, to my naprawdę nie mamy pytań.
Klose, stoper numer 3 w Wolfsburgu. Jesienią wystąpił mniej niż w połowie meczów, na co dzień przegrywa rywalizację z duetem Naldo-Dante. Obaj są po trzydziestce, pierwszy do klubu trafił trzy i pół roku temu za 4,8 mln euro, drugi – latem za 4,5 mln euro. Od obu droższy był jednak Klose, który przez cały swój pobyt w VfLwpisywał się w kategorię „rozczarowanie”. Zazwyczaj przesiadywał na ławce, podnosił się z niej dość sporadycznie, przegrywał wcześniej rywalizację też z Robinem Knoche. Pobyt w tym miejscu musi spisać na straty.
Tymczasem Owen Hargreaves w angielskiej telewizji przekonuje, że Klose to świetny piłkarz, posiada wiele zalet i będzie wzmocnieniem. Być może, nikt nie twierdzi, że nie da rady. Ale za taką kasiorę? Trzeci – i to przy kontuzji Knoche – środkowy obrońca Wolfsburga, bez większego już potencjału i możliwości rozwoju (28 lat). Zresztą, warto przypomnieć, że klub ściągnął go z Norymbergii za sześć milionów euro, dwa i pół roku przetrzymał na ławce i dziś wypycha za dwukrotnie wyższą kwotę. Serwis Transfermarkt.de wycenia go na jedną czwartą sumy transferowej.
Absurd to mało powiedziane.
No ale czy ktoś tak naprawdę się dziwi? Pieniądze na stół kładą Anglicy, którym w ostatnim czasie ewidentnie odpieprzyło. Już latem Chelsea zapłaciła 20 milionów euro za Babę z Augsburga, Tottenham – 30 milionów za Sona z Leverkusen, Liverpool – 41 milionów za Firmino z Hoffenheim. I to mowa tylko o zakupach w Bundeslidze. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Wolfsburg doskonale wyczuł sytuację i stwierdził, że jeśli kogoś doić to właśnie Anglików. Interesy z nimi to już powoli dla każdego czysta przyjemność. Chyba czas się przyzwyczaić.