Przyznajemy, że kręciliśmy lekką beczkę z tych, którzy z pełną powagą głośno mówili o tym, że Złotą Piłkę należy przyznać Robertowi Lewandowskiemu. Posądzaliśmy ich o przedawkowanie tzw. patriotycznej pompki, bo to jeszcze nie ten rozmiar kapelusza. “Lewy” i Złota Piłka 2015 – nie, nie i jeszcze raz nie. Może kiedyś. Ale pierwsza piątka? O, pierwsza piątka już jak najbardziej. I tak też się stało, bo Robert uplasował się w głosowaniu tuż za podium.
Kapitan reprezentacji Polski zgarnął 4,17% głosów i wykręcił tym samym o niebo lepszy wynik niż wtedy, gdy poprzednim razem był nominowany. W 2013 roku zdobył 0,92% punktów, w 2014 zabrakło go na liście. Oprócz polskiej delegacji (Nawałka, Kasperczak, Iwański) „Lewego” jako najlepszego piłkarza globu wskazało jedenastu głosujących.
– kapitan Antigui i Barbudy,
– kapitan Łotwy,
– kapitan Maroko,
– kapitan Montserrat,
– kapitan Nowej Zelandii,
– kapitan Szkocji,
– kapitan Tahiti,
– selekcjoner Bermudów,
– selekcjoner Kirgistanu,
– selekcjoner Malediwów,
– dziennikarz z Vanuatu.
Można się spierać, czy od Lewego lepszy był Suarez (3,38% głosów), ale raczej bez dyskusji pozostanie teza, że miejsce w pierwszej piątce należało mu się jak psu buda. Za Robertem kosmiczny rok – 58 meczów i aż 49 goli. Więcej od niego strzelili tylko Ronaldo i Messi. Może do ich poziomu jeszcze nie doskoczył, ale zbliżył się do niego na bezpośredni kontakt.
Co ciekawe – mimo że „Lewy” to czwarty piłkarz na świecie, zabrakło dla niego miejsca w… najlepszej jedenastce 2015. To pokazuje, jak bardzo plebiscyt zdominowany jest przez piłkarzy ofensywnych. Jeśli to kogoś pocieszy – Robert może i siedzi na ławie, ale jest pierwszy do wejścia.
To co, Robert, pierwsza trójka może za rok?