Reklama

Etanol United kontra byli ligowcy. Takie mecze w Krakowskiej Lidze Szóstek

redakcja

Autor:redakcja

10 stycznia 2016, 12:21 • 8 min czytania 0 komentarzy

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Idziecie grać z przyjaciółmi na swój orlik. Wiadomo, Mati w ataku, „Gruby” na bramkę, Seba na ławkę. Typowy meczyk w niedzielnej lidze na orliku. Jest trochę zimno, niektórzy przyszli na kacu, a sędzia pewnie znów będzie grał przeciwko wam. Układasz włosy na żelu – jesteś przecież Pan Piłkarz – grałeś w trampkarz tu i tam. Odwracasz się i nagle widzisz 27-krotnego reprezentanta Polski. Przekrzywiasz głowę w drugą stronę, a tu były talent silnej Wisły Kraków i ten gość z Ekstraklasy – jak mu tam? Nieważne.

Etanol United kontra byli ligowcy. Takie mecze w Krakowskiej Lidze Szóstek

Nagle twoja ekipa musi wzbić się na wyżyny, bo przeciwnicy potrafią grać w piłkę jak mało kto. Śmiałeś się z jednego z nich, że popełnił w meczu głupi błąd, a teraz on ustawi Cię na boisku tak, że nie będziesz wiedział jak się nazywasz. Już myślisz o Traumonie i siniakach, które będziesz miał po tym spotkaniu. I kto do cholery wymyślił taką kretyńską nazwę dla Twojej drużyny? Aaa, tak – to było na którymś grillu u „Seby”…

To wprowadzenie potraktujcie pół żartem pół serio, ale właśnie tak może wyglądać rzeczywistość niektórych zawodników Krakowskiej Futbolowej Ligi Szóstek. Ligi kompletnie amatorskiej, która powstała przez grupę znajomych pasjonatów i która nie ma nic wspólnego z wielką piłką. Gra się po sześciu, areną zmagań jest zwykły orlik, a drużynę może założyć tu dosłownie każdy – nie trzeba nawet umieć kopać prosto piłki.

Image and video hosting by TinyPic

Na pewno słyszeliście o reprezentacji Polski w piłce 6-osobowej, albo o różnych ligach biznesowych. Tu jest podobnie, z tym, że postanowiono pójść krok dalej. Zadbano o każdy detal, zatrudniono sędziów, są wideorelacje, gale na zakończenie sezonu, na stronie internetowej można nawet zagrać w lidze typerów. Dbałość o szczegóły przyniosła niesamowitą popularność tych rozgrywek. Dziś mamy już 6 lig, a przecież cała organizacja działa niecałe pięć lat i początkowo była finansowana tylko z własnej kieszeni. Rozrasta się też lista sponsorów, bo firmy zauważyły, że może to być bardzo atrakcyjne miejsce lokowania produktu.

Reklama

Okazało się, że jest to miejsce atrakcyjne nie tylko dla osiedlowych „Seb” i „Matich”, ale też dla byłych piłkarzy, którzy nie chcą lub nie mogą się już eksploatować w poważniejszych ligach. A tak mogą spotkać się ze znajomymi i pograć rekreacyjnie w ich ulubioną grę – bez zbędnego ryzyka.

Każdy mecz jest sędziowany przez licencjonowanego arbitra, dlatego też wszelkiego rodzaju zaczepki i agresja jest od razu pacyfikowana. Czasem dochodzi do jakichś spięć, ale to normalne w piłce i jest tego dużo mniej niż choćby w „A” klasie – opowiada jeden z zawodników Sęk Team.

– Wiadomo, że kondycyjnie i siłowo nie jesteśmy już na takim poziomie jak kiedyś. Ale to świetna okazja, żeby się poruszać i sam po sobie widzę jak wielką sprawia to przyjemność – mówi uczestnik mundialu 2006, a dziś gracz Home Broker – Mariusz Jop.

Image and video hosting by TinyPic

A patrząc na listę graczy z ekstraklasową przeszłością może się niektórym wrażliwszym zakręcić w głowie. Jest Mariusz Jop – jego przedstawiać nie trzeba. W FLS-ie znajdziemy też Michała Karwana, Sebastiana Leszczaka – kiedyś Wisła Kraków – dziś TEB Edukacja i Poroniec Poronin, a niedługo może Górnik Zabrze. Do tego wygrzebaliśmy jeszcze Konrada Gołosia – niegdyś ogromny talent Wisły, którego zniszczyła choroba i kontuzje. Z Ekstraklasy powinniście jeszcze pamiętać Piotra Madejskiego i Marcina Makucha. Ten pierwszy zagrał kilka naprawdę niezłych meczów w barwach Górnika Zabrze i aż trochę dziwi, że nie wycisnął ze swojej kariery ciut więcej. Drugiego pamiętają tylko więksi pasjonaci polskiej kopanej, ale on też pokazał się szerszej publiczności. Co ciekawe były zawodnik Cracovii nadal nie zakończył kariery, bo gra w Skawince Skawina. Pewnie nie pamiętacie Marcina Skrzeszewskiego, ale on też zaliczył debiut w elicie – w barwach Cracovii. Grał też kilka lat w pierwszej lidze, więc na pewno nie jest w bramce ręcznikiem. Zresztą kto gra w amatorskich ligach, ten wie, że dobrego bramkarza znaleźć najtrudniej.

Wytrawni kibice mogą znać też Wojciecha Ankowskiego, który nadal czynnie uprawia sport, ale to nie przeszkadza mu też wstąpić raz w tygodniu na krakowskie orliki. Jeden mecz zagrał też Kazimierz Węgrzyn, ale on chyba póki co zawiesił swoją karierę. A szkoda…

Reklama

Warto wspomnieć też o Krzysztofie Filipczaku, który dla nas, zwykłych zjadaczy chleba, nie jest żadną gwiazdą, ale ten sam Filipczak jest drugim najlepszym strzelcem w historii polskiej ekstraklasy futsalu i uczestnikiem Euro 2001. Innym znanym reprezentantem piłki w wydaniu halowym jest Grzegorz Bizoń biegający kiedyś w trykocie Kupczyka.

Jest też kilku takich co marzyło o wielkiej piłce, byli już w przedsionku, lecz z przeróżnych powodów się nie udało. Jednym z nich jest choćby Tomasz Kawa, który pukał do drzwi Cracovii, ale ostatecznie występował tylko w Młodej Ekstraklasie. Kibice z Rzeszowa mogą pamiętać za to Piotra Krawczyka.

Jak tacy piłkarze w ogóle trafili do amatorskich rozgrywek? Jak to się stało, że nagle notujemy takie stężenie byłych reprezentantów Polski i Ekstraklasy?

Można powiedzieć, że przez znajomości. Środowisko piłkarskie w Krakowie jest na tyle małe, że wielu zawodników, nawet amatorów, zna tych graczy, którym udało się osiągnąć sukces na dużym boisku i dlatego łatwiej ich namówić na występy w FLS. Jedni zostają na dłużej, jak wspomniani Karwan, Jop, czy grający regularnie w rozgrywkach od 2012 roku Rafał Kwieciński, inni zaliczają tylko epizody, jak choćby Kazimierz Węgrzyn, który wystąpił w FLS tylko raz. Warto wspomnieć, że przed niemiecką przygodą, o której pisaliście na Weszło w FLS grał Marcin Bojarski, a przed… debiutem w Ekstraklasie kilka występów w naszej lidze zaliczył też Mateusz Wdowiak – opowiada Wojciech Ziemba, założyciel rozgrywek FLS.

Mariusz Jop mówi z kolei: – Do ligi FLS zaprosił mnie mój sąsiad, który pracuje w jednej z firm, która akurat postanowiła założyć drużynę. Pomyślałem, że to dobry pomysł – dla mnie to możliwość do prowadzenia aktywnego trybu życia i robienia nadal tego co kocham.

Być może widać u niektórych już drobny brzuszek, być może ktoś tam motorycznie nie prezentuje tego co kiedyś – w końcu często to goście grubo po trzydziestce i byle siniak może okazać się poważną kontuzją, ale i tak byli ekstraklasowicze wyróżniają się często na tle dużo młodszych przeciwników. Wystarczy powiedzieć, że Jop, który przecież był obrońcą i nie grzeszył skutecznością ma w 17 występach 16 bramek. Konrad Gołoś w 11 meczach strzelił aż 13 bramek.

To prawda. Teraz gram jako napastnik – jakoś tak się złożyło, a już nie mam też tyle sił co kiedyś, szybkość też nie ta sama. Ale nie jest to dla mnie całkiem nowa pozycja, bo w drużynach juniorskich byłem właśnie zawodnikiem ofensywnym, więc można powiedzieć, że teraz w końcu się spełniam – śmieje się Mariusz Jop.

Przy okazji tych statystyk nasuwa się też pytanie: czy angaż profesjonalnych piłkarzy nie zabija czasem rywalizacji w lidze, gdzie młodzież chce pograć w piłkę, a starsi mogą odreagować po ciężkim tygodniu w pracy. W końcu są to goście, którzy coś w futbolu osiągnęli i trenowali piłkę całe życie pod okiem profesjonalnych trenerów. A teraz grają co weekend z Piratami z Karaibów, czy z zespołem Amber Gol.

To jest na pewno dodatkowy smaczek tej rywalizacji i akurat dla drużyny, w której jestem, jest to dodatkowa mobilizacja i generalnie ja osobiście uważam to za coś fajnego. Jest możliwość zmierzenia się z kimś, kogo do tej pory widywało się w telewizji. Nie każdy przecież profesjonalnie grał w piłkę – opowiada Grzegorz Szostak.

Grałem przeciwko Jopowi…długa piłka na ścianę, no i Jopa to się raczej nie da przestawić, ręce szeroko rozstawione, dawał radę. Ogólnie gra też dużo chłopaków z młodzieżowych drużyn Cracovii czy Hutnika i oni też prezentują dobry poziom. No i kolega opowiadał mi też o tym Leszczaku co występuje na co dzień w Porońcu – naprawdę trudno było go powstrzymać – kontynuuje Szostak – jeden z zawodników Amber Gol.

Liczba zawodników z reprezentacyjną przeszłością, czy ogólnie zawodników mających za sobą występy w Ekstraklasie nie jest jeszcze na tyle duża, by ich obecność zabijała ducha zabawy. Co więcej, dla wielu amatorów rywalizacja z piłkarzami, których kiedyś oglądało się w telewizji jest wielkim wyzwaniem. Oczywiście w temacie poziomu sportowego ligi toczą się wśród uczestników stałe dyskusje, ale jednak zawodnicy z ekstraklasową przeszłością nie są tu problemem – dodaje Wojciech Ziemba.

W pierwszej lidze FLS-u jest naprawdę wysoki poziom i grają tam zawodnicy, którzy często są związani z piłką halową i oni są naprawdę świetni, ale też trzeba pamiętać, że my już trochę lat mamy, więc to przygotowanie fizyczne trochę siadło i musimy patrzeć bardziej przez pryzmat doświadczenia, a nie siły. Na pewno więc wielu zawodników ma nad nami sporą przewagę – kończy Jop.

Image and video hosting by TinyPic

Okazuje się też, że liga poszła tak mocno do przodu, że najlepsi mogą nawet na grze w piłkę trochę zarobić. Firmy często sponsorują drużyny, bo w ten sposób mają gotową reklamę. Oczywiście nie mówimy o jakichś wielkich kwotach. Jedni mówią, że najpopularniejszą stawką jest 50 zł za mecz i 50 zł premii za wygranie ligowego starcia. Inni z kolei podają kwotę 3000 zł do podziału za zwycięstwo w rozgrywkach. Większość drużyn szuka jednak po prostu dobrodzieja, który opłaciłby wpisowe lub zakupił dla zespołu nowe stroje.

Mariusz Jop mówi jednak, że to nie pieniądze są tu najważniejsze:

Pod szyldem firmy jestem tylko ze względów koleżeńskich i myślę, że większość piłkarzy postrzega to podobnie, bo każdy trafił tu przez jakiegoś znajomego. Też słyszałem, że niektórzy mają premię za wygrane mecze, ale u nas w drużynie nie ma czegoś takiego. Każdy ma chyba po prostu inne priorytety.

Niejeden chciałby zagrać z tymi, których widział na co dzień tylko na ekranach telewizji. Ze strony samych zawodników tez wygląda to dobrze, bo nie każdemu po 20 latach kopania piłki chciałoby się zebrać rano, zdrapać szron z szyby samochodu i ruszyć na spotkanie z Etanolem United.

Michał Hardek

12509141_1089960094370456_7471460321191753085_n

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...