Temat stadionów to coś, co mieszkańców pewnego miasta na Górnym Śląsku przyprawia o ból głowy od wielu lat. Powstały już na ten temat setki memów i kawałów, z których nikt w tamtejszych rejonach szczególnie zadowolony nie jest. Chorzów, bo o nim mowa, mógłby być miejscem kolejnej części filmu „Niekończąca się opowieść”. Najpierw wieloletnia próba modernizacji Stadionu Śląskiego, potem długotrwały proces rozpoczęcia budowy obiektu przy ulicy Cichej. Ten pierwszy projekt ma być w końcu niebawem ukończony (który to już raz?), w związku z czym znów pojawiają się pomysły przeprowadzki Ruchu Chorzów na Stadion Śląski. Zwolennikami tego rozwiązania są władze klubu, zdecydowanie odmiennego zdania są natomiast kibice. Swoje trzy grosze dorzuca także miasto, które jest częściowym udziałowcem drużyny.
Mało kto pamięta, że pierwsze plany budowy nowego stadionu dla chorzowskiego Ruchu sięgają roku 2010. Zakładały one, że dwa lata później ekstraklasowy klub będzie mógł rozgrywać swoje mecze w zdecydowanie lepszych warunkach. Datę tę w przyszłości kilkukrotnie przekładano, a w pewnym momencie istniała realna groźba wycofania się z pomysłu budowy obiektu, gdyż radni miasta nie chcieli przeznaczyć 10 mln złotych na wykonanie projektu. Do dziś niewiele się zmieniło. W dalszym ciągu nie wbito pierwszej łopaty, co sprawia, że coraz to nowsze daty powstania stadionu przyprawiają miejscowych fanów o ironiczny uśmiech na twarzy.
Arena przy Cichej zbiera obecnie w Ekstraklasie kilka tytułów „naj”:
– jednej z najbrzydszych,
– jednej z najstarszych,
– jednej z najmniej lubianych przez graczy,
– jednej z najmniej bezpiecznych.
Skutkiem takiego stanu rzeczy są coraz częstsze problemy licencyjne, które niejednokrotnie u podłoża mają właśnie niedostosowanie obiektu to obowiązujących wymogów. Wiedzą o tym władze klubu, które już nie raz musiały poprawiać niedoskonałości obiektu (drogi ewakuacyjne, a także moc oświetlenia). W związku z czym, coraz wyraźniejsze głosy dobiegają z gabinetów najwyższych głów „Niebieskich”, mówiące o tym, że należy przenieść się na Stadion Śląski.
Ten ma być gotowy w 2017 roku (tym razem naprawdę) i mógłby być alternatywą dla problemów klubu. Przeciwni takiemu rozwiązaniu są kibice, którzy są w tym temacie stanowczy i podają kilka argumentów:
– koszty użytkowania tak ogromnego stadionu mogą zdecydowanie pogorszyć i tak niebędące w najlepszej kondycji klubowe finanse,
– Cicha to serce i dom drużyny, którego nie powinno się opuszczać, tak jak nie powinno się zostawiać żony dla ładniejszej i bardziej pociągającej kobiety,
– na chorzowskim kolosie kilka tysięcy sympatyków Ruchu będzie wyglądać po prostu śmiesznie. Podobnie jak to ma miejsce obecnie we Wrocławiu na meczach Śląska,
– zbyt mała liczba fanów spowoduje problemy akustyczne.
Przeprowadzono nawet sondę, która miała na celu zbadać to, jaki odsetek kibiców chce przenosin, a jaki pozostania w obecnym miejscu. Wyniki są jednoznaczne. W ankiecie wzięło udział prawie 6 tys. osób, z czego zaledwie 11% zadeklarowało, że lepszym rozwiązaniem będzie gra na Stadionie Śląskim.
Rzeczniczka klubu – Donata Chruściel – mówi, że jak tylko chorzowski kolos będzie gotowy, zespół się tam przeniesie. Kibice się z tym nie zgadzają, a wszystkich zwodzą dodatkowo władze miasta, których obietnice nowej areny przy ulicy Cichej trzymają w szachu i jednych i drugich. Sympatycy i tu mają swoje zdanie, gdyż uważają, że planowany obiekt na 12 tysięcy miejsc (z możliwością rozbudowy do 16 tys.) jest niewystarczający do potrzeb klubu. Ich zdaniem pojemność powinna być nieco większa. Trudno dziwić się takim postulatom, gdyż to właśnie kibice wiedzą najlepiej czego im najbardziej trzeba i to oni będę głównymi użytkownikami areny.
Wydaje się zatem, że najwięcej w swoich rękach posiada miasto. Jeżeli na stadionie Ruchu pojawią się pierwsze koparki, problem może zniknąć. Zadowoleni będą zarówno kibice jak i prezes Smagorowicz, a ewentualna krótkotrwała przeprowadzka na Stadion Śląski, podczas prac na starym obiekcie, okaże się sposobem na tymczasowe uzyskanie licencji i jednocześnie nie będzie finansowym gwoździem do trumny jak i pozostawieniem tradycji, co według miejscowych fanów jest w tej sprawie najistotniejsze.
RŻ