Stosunkowo rzadko w dzisiejszych czasach zdarza się, by ludzie piłki nie rozumieli, jak ważna dla ich funkcjonowania jest telewizja. Od czasu do czasu trafi się oczywiście jakiś Marcin Brosz, któremu kamera i typ podstawiający mikrofon pod nos potrzebni są jak wysypka, ale z czasem – co widać po trenerze Korony – przekonują się, że wojowanie z tą siłą nie należy do najroztropniejszych rzeczy pod słońcem. Jeśli na tej linii występują zgrzyty, to zazwyczaj dotyczą one zbyt małej ekspozycji, pór rozgrywania spotkań czy nieprzychylnej publicystki. Może nie są to błahostki, ale wpisuje się to w pewien standard. Tymczasem właśnie objawił się gość, który postanowił poza te ramy wyjść. I rozpocząć wojnę z telewizją.
Massimo Cellino, włoski właściciel Leeds United. Ekscentryczny typ. Trenerów zmienia ekspresowo. Kiedyś dowodził w Cagliari. Zdarzało się, że włoskie służby pukały do jego drzwi. Chodziło głównie o problemy z fiskusem, ale pojawiały się również m.in. zarzuty defraudacji przy budowie klubowego stadionu. Gdy ciekawscy dziennikarze chcieli dowiedzieć się od niego czegoś więcej w tej sprawie, odpowiedział tylko, że areszt to znośne miejsce, do którego prędzej czy później trafią. Gdy w zeszłym roku kupił Leeds, też wojował. Ciągnęły się za nim niewyjaśnione sprawy, więc władze angielskiej ligi postraszyły go dyskwalifikacją. Co na to Cellino? Spisek. Głośno mówi jak jest, dlatego władze go nie cierpią.
No i teraz ta transmisja. Dziś wieczorem Leeds zmierzy się z Derby County. Drużyna będąca w niezłej formie kontra wicelider rozgrywek. Z czterech dzisiejszych spotkań telewizja Sky Sports zdecydowała się pokazać właśnie to. Spore musiało być zdziwienie ekipy odpowiedzialnej za transmisję, gdy nikt nie chciał otworzyć przed nimi bram Elland Road. Szef zakazał. I powiedział, że jeśli komuś się nie podoba, musi się liczyć z konsekwencjami.
Cellino uważa, że transmisje telewizyjne ze spotkań jego drużyny powodują, że zarabia mniej, niż mógłby. Frekwencja się nie zgadza. Na stadion, który pomieścić może 38 tysięcy widzów, przychodzi ostatnio coś około 20-25 tysięcy. Jest to oczywiście bardzo przyzwoity wynik, ale Cellino chciałby więcej. Tylko ta telewizja, przez nią ludziom nie chce ruszać się z fotela. Wcześniej tylko dużo mówił, lecz teraz wziął się za czyny, bo dzisiejsza transmisja oznacza, że Leeds będzie najczęściej pokazywaną ekipą w tym sezonie. Tylko Nottingham Forest widzowie stacji widzieli na żywo równie często (dziewięć razy). Najprawdopodobniej po natychmiastowej interwencji władz ligi nieoczekiwana zmiana ramówki nie będzie potrzebna, ale dość długo sytuacja była patowa.
Cóż… nawet jeśli uznamy, że pretensje Cellino są poniekąd uzasadnione (co łatwe nie jest), to należy pamiętać, że jedną z głównych przyczyn spadku frekwencji jest… on sam. Stowarzyszenie kibiców angielskiego klubu dość jasno dało mu do zrozumienia, że fani Leeds mają dość jego ekscentrycznego zachowania i wojenek. W oficjalnym oświadczeniu zasugerowało Cellino, by ten “rozważył sprzedaż klubu”. Brzmi niegroźnie, pełna dyplomacja, ale jak wiemy – ton takiego oświadczenia to jedno, a czyny to coś innego. Tak czy siak, Cellino tej wojenki wygrać nie może.