Poszukiwanie dziesiątki – niekończący się serial w polskiej piłce. Temat do ciągnących się przez lata dyskusji na temat stanu naszego szkolenia, bo jak to możliwe, że 38-milionowy kraj nie potrafi wykreować porządnej dychy, a te, które jakkolwiek rokują, po chwili i tak wyrżną o glebę? Ten rok jest jednak o tyle optymistyczny, że pojawiło się kilka światełek w tunelu. Błysnął jeden zawodnik doświadczony, drugi – nadzieja – w końcu zaczął potwierdzać opinie o dużym potencjale, a i w Ekstraklasie pokazały się dwie perełki. To jak, jest przyszłość z ofensywną pomocą w kadrze?
Zwycięzca rankingu mógł być jeden. Cetnarski po uporaniu się z problemami ze zdrowiem i przeciętnej wiośnie, jesienią zniszczył całą Ekstraklasę. Był najlepszym piłkarzem ligi obok Nikolicia. Liczby „Cetnara” są wprost porażające – 7 goli, 8 asyst i 5 kluczowych podań w 20 meczach. To już nie jest zwykły przebłysk. To wręcz bezprecedensowa eksplozja, po której Mateusz po prostu musiał ten ranking wygrać. Niewykluczone jednak, że już wkrótce zdystansuje go Piotrek Zieliński, który obudził się w końcówce roku. Wiosną „Zielek” na ogół grywał albo ogony, albo szybko był zmieniany, ale ostatnio wreszcie ustabilizował swoją pozycję i – co najistotniejsze – powoli zaczynają go bronić liczby. 15 meczów, 1 gol, 4 asysty. Ale te piłeczki do Maccarone… Palce lizać.
Perełki, o których wspomnieliśmy we wstępie, mamy na podium i szóstej lokacie. Pierwszy to oczywiście Kapustka (2 gole i 9 asyst w 18 meczach), który zaliczył fantastyczne wejście do kadry. Drugi – Lipski, który pokazał, że jest życie po Starzyńskim. Chłopak ma przegląd pola, otwierające podanie, strzał i porządny stały fragment. Jeżeli nie zgłupieje i będzie pamiętał, że prawdziwa piłka zaczyna się daleko za Chorzowem, to stanie przed szansą osiągnięcia czegoś poważniejszego. Jeszcze nie jest to poziom kadry, ale rozwój przebiega harmonijnie. Krakowsko-chorzowski duet dzieli Mierzejewski, król Arabii Saudyjskiej oraz Gajos, który jesienią ma porządne statystyki (7 goli, 1 asysta, 2 kluczowe podania), ale zbyt często zdarzają mu się występy do zapomnienia. Kto wie – może odejście Hamalainena i transfer napastnika pozwolą Maćkowi rozwinąć skrzydła, ale to oczywiście melodia przyszłości.
Ranking zamyka Mila, czego chyba nie trzeba uzasadniać, oraz trzech przyzwoitych ligowców, którzy raz błyszczą, a raz ich nie ma. Wolski, Starzyński, Masłowski, Klich, Majewski? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.