Wielka roszada trenerska w Bayernie stała się faktem. O odejściu Pepa Guardioli mówiło się głośno i zdecydowanie od kilku dni, o przyjściu Carlo Ancelottiego – dotychczas tylko szeptem. Dziś ten ruch potwierdził sam klub.
– Jestem wdzięczny Guardioli za wszystko, co wniósł do klubu i mam nadzieję, że będziemy wspólnie świętowali w tym sezonie jeszcze wiele sukcesów. Ancelotti jest utytułowanym trenerem, wygrywał Ligę Mistrzów trzykrotnie. Cieszymy się na współpracę – podsumowuje Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bayernu.
Kontrakt obecnego trenera z Bawarczykami wygasa z końcem obecnego sezonu. To ostatnia szansa dla Guardioli, by wygrać w Monachium to najważniejsze trofeum. Jego poprzednik, Jupp Heynckes pracował z Bayernem przez dwa lata, po półtora roku poznał już nazwisko swojego następcy i finisz zaliczył kapitalny. Było zwycięstwo w lidze, Pucharze Niemiec, no i Champions League. Pepowi wciąż brakuje tego ostatniego pucharu. Bez niego – nawet, jeśli po raz trzeci z kolei zajdzie do półfinału rozgrywek – odejdzie jako przegrany.
W swoim pierwszym sezonie z Bayernem, zachodząc właśnie do 1/2 finału Ligi Mistrzów, Guardiola przegrał z Realem Ancelottiego. W Madrycie tylko 0:1, w Monachium – aż 0:4. – Bayern zawsze ma 65-70 proc. posiadania piłki i chce być stroną atakującą. Ale w Madrycie nie zdało to egzaminu. Carlo Ancelotti dokonał wtedy taktycznego mistrzostwa i powalił Guardiolę na kolana – mówił wówczas Stefan Effenberg. Inna z legend Bayernu, krytykująca Hiszpana, Lotthar Matthaus sugerował, że jest tylko dwóch ludzi, którzy mogą pomóc klubowi: Jose Mourinho i właśnie Ancelotti.
Nazwisko Włocha było od jakiegoś czasu odmieniane w mediach przez wszystkie przypadki. Marca informowała, że przeprowadzka do Niemiec jest dla Ancelottiego dopiero opcją rezerwową – jeśli Real da znać, że drzwi są dla niego zamknięte, przyjmie ofertę. Poza tym, nowy trener potrzebował ponoć zapewnienia, że z klubu nie odejdzie Robert Lewandowski. Natomiast już w październiku analizował na łamach mediów sytuację drużyny: – Bayern wygrywa Bundesligę bez wyciągania rąk z kieszeni. Gra świetny futbol, ale nie przynosi to pełnej radości i satysfakcji. Konkurencja nie jest po prostu wystarczająco mocna i nie stanowi zagrożenia.
Ale za moment Ancelotti sam przekona się na własnej skórze, że zdobywanie mistrzostwa to tutaj pieprzony obowiązek. Monachium rozlicza trenerów już tylko za Ligę Mistrzów.