10 największych przegranych 2025 roku w polskiej piłce [RANKING]

Michał Kołkowski

23 grudnia 2025, 19:13 • 10 min czytania 26

W poniedziałek w ramach podsumowania 2025 roku doceniliśmy już największych wygranych, więc teraz pora przyznać symboliczne rózgi największym przegranym ostatnich dwunastu miesięcy w polskiej piłce. Mijającego roku do udanych nie zaliczą z pewnością Michał Probierz, Dariusz Mioduski czy Jarosław Mroczek. Na zakręcie znaleźli się także Robert Gumny, klubu nie ma Paweł Dawidowicz. Przedstawiamy zatem dziesiątkę postaci związanych z polską piłką (niekoniecznie Polaków), którym rok 2025 po prostu nie wyszedł. 

10 największych przegranych 2025 roku w polskiej piłce [RANKING]
Reklama

Dyszkę wielkich wygranych odnajdziecie tutaj:

10 największych wygranych 2025 roku w polskiej piłce [RANKING]

Reklama

A oto dzisiejsze zestawienie!

TOP 10 – najwięksi przegrani 2025 roku w polskim futbolu

10. Robert Gumny

Kiedy zawodnik z takim doświadczeniem zebranym w Bundeslidze wraca do Ekstraklasy – nie będąc przecież piłkarskim emerytem – oczekiwania muszą być wysokie. No i trzeba jednoznacznie stwierdzić, że Robert Gumny tychże oczekiwań nawet w minimalnym stopniu nie spełnił. 27-latek nie tylko nie został mocnym punktem Lecha Poznań, ale nawet nie wywalczył sobie miejsca w wyjściowej jedenastce ekipy dowodzonej przez Nielsa Frederiksena. Jeśli z czegokolwiek zapamiętaliśmy rundę jesienną w jego wykonaniu, to wyłącznie z beznadziejnego występu w przegranym starciu z Lincoln Red Imps w Lidze Konferencji.

Przywódca mistrzów. Ishak znów był motorem napędowym Lecha

Jasne, Gumny ma na prawej stronie defensywy bardzo mocnego konkurenta w osobie Joela Pereiry. Gracza tej klasy niełatwo jest zepchnąć w hierarchii. Tylko że Gumny nie narzucił nawet Portugalczykowi porządnej presji, właściwie to nie podjął rękawicy. Duże rozczarowanie.

Na ten moment zanosi się na dalszy regres w karierze 27-latka.

9. Paweł Dawidowicz

Dopiero co Paweł Dawidowicz zanotował trzy sezony z rzędu z przeszło dwudziestoma występami na poziomie Serie A. We włoskiej ekstraklasie grał nieprzerwanie od 2019 roku. Ze zmiennym szczęściem, to prawda, ale – mimo wszystk0 – mówimy o całkiem długim okresie spędzonym w jednej z topowych lig Starego Kontynentu. Za kadencji Michała Probierza obrońca wypracował też sobie całkiem mocną pozycję w reprezentacji Polski. Wprawdzie w kadrze na ogół mocno rozczarowywał, do kiepskich występów dokładając dodatkowo niefortunne lub głupawe wypowiedzi, ale znów – siłą rzeczy należało go zaliczać do grona czołowych polskich defensorów.

Tymczasem jesienią 2025 roku Dawidowicz… po prostu przepadł.

Niby podpisał kontrakt z saudyjskim Al-Hazem, ale zawinął się stamtąd po kilku tygodniach. Opowiadał potem włoskim mediom: – Pojechałem tam sam, potem przyjechała moja rodzina: mam małe dziecko, a moja żona jest w ciąży. Naprawdę trudno było tam zostać z kilku powodów. Musiałem chodzić do szpitala prawie codziennie na badania kontrolne, a to było skomplikowane. Nikt nie mówił po angielsku, może ze trzy osoby w całym mieście. […] Kobiety nie mogą wychodzić z domu bez mężczyzny. Zgłaszałem prośby, ale zawsze odkładali je na jutro. W pewnym momencie miałem dość i uznałem, że są ważniejsze rzeczy niż piłka nożna.

Efekt wszystkich tych zawirowań jest taki, że 30-latek nie gra nigdzie od wiosny. Jego szanse na powołanie na baraże, a później ewentualny mundial drastycznie się skurczyły, a przecież na Euro 2024 Dawidowicz rozegrał aż dwa spotkania w narodowych barwach i to od deski do deski.

8. Jarosław Mroczek

Były właściciel Pogoni Szczecin pożegnał się w tym roku z klubem w katastrofalnych okolicznościach. Doprowadził drużynę na skraj przepaści i w panice poszukiwał kogoś, kto przejmie od niego tego gorącego kartofla. Padło na Nilo Efforiego, który – umówmy się – ani przez sekundę nie wyglądał na faceta zdolnego zapewnić Portowcom świetlaną przyszłość. Ostatecznie klub spoczął jednak w rękach Alexa Haditaghiego, a Mroczek – mimo niewątpliwych zasług dla Pogoni – jest dziś w oczach wielu szczecińskich kibiców doszczętnie skompromitowany. Zgodnie ze starym powiedzonkiem Leszka Millera.

Jarosław Mroczek – jedyny winny całego syfu w Pogoni Szczecin

Jeszcze gdyby Pogoń zatriumfowała w ostatnim finale Pucharu Polski, to Mroczek mógłby powiedzieć: „no, może i narobiłem bałaganu, ale przynajmniej pozostawiłem po sobie zespół, który przywiózł do Szczecina upragnione trofeum”. Wyszło jednak jak zwykle, Portowcy przegrali finałowe starcie z Legią Warszawa.

Mindaugas Nikolicius

7. Mindaugas Nikolicius

Widzew Łódź to dziś być może najbardziej ekscytujący projekt piłkarski w Polsce. Robert Dobrzycki po przejęciu klubu działa z rozmachem, nie unika grubych wydatków, wręcz poluje na potężne transfery. Łodzianie rozpychają się łokciami wśród ekstraklasowej konkurencji i starają się narzucać rywalom tempo, przynajmniej jeśli chodzi o posunięcia na rynku transferowym. Krótko mówiąc: w klubie pojawiły się wymarzone warunki do działania dla dyrektora sportowego z wizją. Są ambicje, jest kasa. Nic, tylko korzystać. No i Mindaugas Nikolicius faktycznie korzystał, ale – na nieszczęście jego klubu i – z bardzo kiepskim skutkiem.

Mindaugas Nikolicius zabrał głos po odejściu z Widzewa Łódź

Naprawdę niewiele decyzji Litwina się bowiem obroniło. Zarówno typowo transferowych, jak i dotyczących obsady ławki trenerskiej. Efekt jest taki, że Nikoliciusa już w Widzewie nie ma, a odpowiedzialność za pion sportowy przejęli z jego rąk Dariusz Adamczuk z Piotrem Burlikowskim.

Mógł być Nikolicius wiodącą postacią dużego przedsięwzięcia, ale nie dźwignął tematu.

6. Adam Dzik

W sierpniu pisaliśmy na Weszło tak: – Adam Dzik nie płacił piłkarzom i trenerom Kotwicy Kołobrzeg przez pół roku, a później nieudolnie złożył wniosek o ogłoszenie upadłości klubu. Ofiary patologicznego prezesa walczą dziś o swoje na drodze prawnej. Nie tylko chcą odzyskać uczciwie zarobione pieniądze, ale też złożyły do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które miałoby polegać na nieuczciwym wydaniu miejskiej dotacji.

Natomiast w grudniu informowaliśmy, że prokuratura wszczęła w tej sprawie postępowanie.

Zaginiona dotacja w Kotwicy. Prokuratura wszczyna śledztwo!

I to chyba dobrze oddaje położenie, w jakim znajduje się obecnie Adam Dzik. Kotwica Kołobrzeg po jego skandalicznych rządach znalazła się w całkowitej ruinie, nie było czego zbierać. Pozostaje zatem nadzieja, że były właściciel kołobrzeskiego klubu odpowie przynajmniej za to, co przez lata nawywijał.

Jacek Klimek

5. Jacek Klimek / Stal Mielec

Kibice klubów zdegradowanych z Ekstraklasy często się łudzą, że spadek podziała na ich drużyny orzeźwiająco. Że będzie pozytywnym impulsem, pretekstem by oczyścić zespół i z nową energią przystąpić do walki o powrót do elity. Pierwszoligowa rzeczywistość na ogół dość brutalnie obchodzi się jednak z tego rodzaju wizjami i nie inaczej jest w przypadku Stali Mielec, która wiosną 2025 roku wyleciała z najwyższej klasy rozgrywkowej. W tej chwili mielczanie plasują się bowiem na przedostatnim miejscu na zapleczu Ekstraklasy z zaledwie trzema wygranymi spotkaniami na koncie po dziewiętnastu seriach spotkań.

O powrocie na najwyższy szczebel nie ma nawet co dyskutować, odłóżmy to na razie między bajki. Stali poważnie grozi zjazd do 2. ligi już w 2026 roku.

Najbardziej emblematyczną postacią dla wszystkich tych niepowodzeń jest bez wątpienia Jacek Klimek.

Klimek: „Stal Mielec będzie aktywna zimą”

– Czeka nas heroiczny bój i wielka niewiadoma co się wydarzy. Rok kończymy w bardzo negatywnych nastrojach, jest nam bardzo z tego tytułu smutno – mówił ostatnio prezes Stali w rozmowie z portalem Nowiny24. – Będziemy robić wszystko, żeby się utrzymać i tutaj nie będziemy oszczędzać. Jest bardzo dużo piłkarzy atrakcyjnych, za których nie trzeba zapłacić, trzeba mieć tylko środki finansowe zabezpieczone na ich wynagrodzenia, więc będziemy chcieli tutaj być aktywni.

– Wszyscy zawalili. Sztab zawalił, piłkarze zawalili, prezes zawalił, więc tutaj ocena jest bardzo negatywna. Nie mamy się czym pochwalić – przyznał Klimek. Sądząc po reakcjach w mediach społecznościowych, poziom zaufania kibiców do deklaracji działacza należy w tej chwili uznać za równy zeru.

4. „Beton” PZPN

Ależ to był wielki szok podczas Walnego Zgromadzenia!

Wprawdzie sam Cezary Kulesza został ponownie wybrany na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale trzech z jego zaufanych współpracowników zostało w szokujących okolicznościach wyciętych z funkcji wiceprezesów federacji. Henryk Kula, Mieczysław Golba i Maciej Mateńko nie zebrali wymaganej liczby głosów poparcia od delegatów ani w pierwszym, ani w drugim – już bardziej desperackim – głosowaniu. Kulesza musiał zatem skapitulować.

Zimna wojna w PZPN. Kulisy „zamachu” na Mioduskiego

– Widać, że prezes Kulesza trochę stracił zaufanie w oczach sali – komentował wówczas dla Weszło Zbigniew Boniek. – W przeciwnym razie niemożliwym jest, by nie wybrano trzech wiceprezesów, którzy są mu potrzebni do dobrego zarządzania firmą. Ten protest sali i brak zgody na to, by pełnili dalej swoje funkcje, to policzek bardziej w stronę prezesa, niż w bezpośrednio w ich stronę. Trudno wyobrazić mi sobie sytuację, w której ja, jako prezes, podaję trzy nazwiska, a sala mi ich nie zatwierdza. Jeśli ich nie zatwierdza, to znaczy, że nie ma zaufania do mnie i do moich wyborów. Widać było po Czarku, że jest mocno zmieszany tym wszystkim.

Przedstawiciele tak zwanego związkowego „betonu” próbowali się potem odgryzać, co relacjonował na naszych łamach Wojtek Górski, ale na niewiele się to zdało. Coś zatem drgnęło we władzach PZPN. W 2025 roku beton został zauważalnie ukruszony. I to w momencie, gdy opozycja – jak się zdawało – leżała na deskach.

Jacek Sutryk

3. Władze Wrocławia / Śląsk Wrocław

Spadek z Ekstraklasy rok po wicemistrzostwie Polski – to już jest „wyczyn” sam w sobie. Ale dołożenie do tego takiego cyrku związanego z procesem prywatyzacji klubu, żeby koniec końców guzik z tego wszystkiego wyszło, to już wyższa szkoła jazdy. Wrocławscy samorządowcy są naprawdę jedyni w swoim rodzaju.

Prezes Śląska: Problemy klubu nie wynikają z procesu prywatyzacji

Przez moment wydawało się właściwie pewne, że Mariusz Iwański zostanie nowym większościowym udziałowcem Śląska. Teraz nie ma już niemal żadnych wątpliwości (mały margines zawsze warto zostawić, kiedy mówimy o tym klubie), że Iwański… właścicielem Śląska NIE zostanie. Tymczasem klub pogrąża się w organizacyjno-finansowych tarapatach, a przeciągające się tkwienie w zawieszeniu tylko pogorszyło sytuację. Dość powiedzieć, że wrocławska ekipa nie pojedzie nawet na zagraniczny obóz przygotowawczy, o czym informowała ostatnio lokalna praca. Po prostu totalny blamaż ludzi odpowiedzialnych za losy tej organizacji.

Zresztą, który to już? Serial o prywatyzacji Śląska ma przecież więcej sezonów od niejednej telenoweli.

A kolejne odcinki już niebawem!

2. Michał Probierz

Poszedł na publiczne zwarcie z Robertem Lewandowskim. I z kretesem przegrał.

Probierz podał się do dymisji! „To najlepsza decyzja dla dobra drużyny”

Już końcówka 2024 roku była dla Michała Probierza bardzo trudna. Początek eliminacji do mistrzostw świata jeszcze mocniej osłabił jego pozycję. I dobitnie pokazywał, że zespół pod wodzą 53-latka w zasadzie cofa się w rozwoju, zamiast notować progres. No a potem doszło do nieszczęsnego konfliktu z opaską kapitańską w tle. I nawet jeśli uznamy, że Probierz miał wówczas swoje racje, to rozegrał całą sprawę tak fatalnie, tak koślawo, że urosła ona do rangi ogólnonarodowego skandalu. O napięciu na linii Lewandowski – Probierz naprawdę dyskutowali ci słynni „ludzie w tramwajach”. Nawet politycy dorzucili swoje trzy grosze do sprawy.

Na dokładkę Biało-Czerwoni przegrali z Finlandią, co do reszty pogrążyło ówczesnego selekcjonera. Dobry występ mógłby pozwolić mu na utrzymanie się na powierzchni, ale z drugiej strony… czy na długo, może przynajmniej do końca eliminacji? Mocno wątpliwe.

Dariusz Mioduski, Fredi Bobić, Michał Żewłakow i Jacek Magiera na meczu Legii Warszawa

1. Dariusz Mioduski / Legia Warszawa

Było dla nas jasne, że na pierwszym miejscu tego zestawienia musi się znaleźć Legia Warszawa. Klub, który „zna przepis na mistrzostwo Polski”, a jednak jakimś cudem zakończył rundę jesienną w strefie spadkowej Ekstraklasy, wyleciał z Pucharu Polski i wygłupił się w fazie zasadniczej Ligi Konferencji. Nie chcieliśmy jednak zawalać całego zestawienia nazwiskami związanymi z warszawskim zespołem, a na negatywne wyróżnienie zasłużyło przecież całkiem sporo osób. Choćby Michał Żewłakow oraz Fredi Bobić. Również Marcin Herra. A także niektórzy z zawodników, na przykład Kacper Urbański, który po powrocie na polskie boiska miał się przecież odbić i zacząć rozstawiać obrońców po kątach, a na razie nie wyróżnił się nawet niczym specjalnym na tle wyjątkowo nędznie dysponowanych kolegów.

Edward Iordanescu, Inaki Astiz – kolejni mocni kandydaci do TOP 10. Wyliczankę można prowadzić bardzo długo.

Gniew, wstyd i bezradność. Koszmar Legii Dariusza Mioduskiego

Uznajmy jednak, że wszyscy z wymienionych zostają tu „docenieni” zbiorczo, jako współautorzy być może najgorszej rundy w całej historii klubu. Na pierwszy plan wysuwamy natomiast architekta całej tej malowniczej katastrofy, czyli rzecz jasna Dariusza Mioduskiego. Wprawdzie rozgrywki wewnątrz Polskiego Związki Piłki Nożnej udały się właścicielowi Wojskowych całkiem zgrabnie, ale kompromitujące wyczyny klubu zupełnie przyćmiły te osobiste sukcesiki Mioduskiego.

W 2021 roku wydawało się, że z Legią za rządów Mioduskiego gorzej już nigdy nie będzie. Że to po prostu niemożliwe. Ale rok 2025 okazał się dla stołecznej drużyny jeszcze bardziej koszmarny. I jedyna nadzieja kibiców Legii w tym, że Marek Papszun w ekspresowym tempie uprzątnie tę stajnię Augiasza.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix.pl

26 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Korona czekała na taki transfer. Były kadrowicz zagra w Kielcach [KULISY]

Szymon Janczyk
15
Korona czekała na taki transfer. Były kadrowicz zagra w Kielcach [KULISY]
Reklama

Piłka nożna

Ekstraklasa

Korona czekała na taki transfer. Były kadrowicz zagra w Kielcach [KULISY]

Szymon Janczyk
15
Korona czekała na taki transfer. Były kadrowicz zagra w Kielcach [KULISY]
Reklama
Reklama