Na taką formę kibice Realu Madryt czekali od początku sezonu. Może i „Królewscy” grają ostatnio z wazonami, ale wyniki muszą robić wrażenie. W weekend czwóreczka wbita Getafe i druga połowa na zaciągniętym ręcznym (skończyło się 4:1), a teraz spustoszenie z Malmoe. Niby Szwedzi zapowiadali, że wizyta na Santiago Bernabeu to dla niektórych mecz życia i wielka rozrywka, ale ekipa Beniteza szybko wybiła im to z głowy. I sama rozpoczęła – jakby to ujęli Hiszpanie – fiesta goleadora. 8:0. Dwie świetne połowy, pełna ofensywa, bez kalkulowania i denerwujących fanów rotacji. Real zagrał dziś tak, że aż nie wypadało gwizdać na Rafę Beniteza.
Dzisiejsza „Marca” apelowała do Ronaldo i spółki: Ganar y gustar. Czyli – w luźnym tłumaczeniu – zwyciężyć, ale w przyjemnym dla oka stylu. Udało się w stu procentach. Mecz potoczył się tak, że w zasadzie nie ma co bawić się w zbędne analizy taktyczne. To była po prostu rzeźnia. Lali i patrzyli, czy równo puchnie. „Królewscy” zrobili ze Szwedów dżem zapisując przy okazji następujące statystyki:
– Real po raz pierwszy od 1990 roku strzelił ponad siedem goli w europejskich pucharach
– Cristiano stał się pierwszym piłkarzem w historii LM, który w fazie grupowej wbił 11 goli
– Cristiano to pierwszy piłkarz Realu od 1965 roku, który strzelił czwórkę w Pucharze Europy
– Cristiano przebił Roberto Carlosa pod względem liczby goli z rzutów wolnych w Champions League
– Cristiano dorównał Juninho Pernambucano pod względem goli z wolnych w LM (10). Do pobicia został jeszcze Alessandro del Piero (11).
– Real dorównał największemu pogromowi w historii Ligi Mistrzów (2007, Liverpool – Besiktas 8:0. Co ciekawe – „The Reds” prowadził wówczas Benitez).
Można tak wymieniać i wymieniać. W skrócie: cztery gole Ronaldo, trzy trafienia Benzemy i jedno Kovacicia. Szwedzi przylecieli do stolicy Madrytu bez bramkarza, więc Real zwyczajnie złoił ich tak, że aż żal było patrzeć. Abstrahując już od (braku) klasy rywala, Rafa Benitez może być jednak w pełni zadowolony, bo jego taktyka się sprawdziła. Mimo wystawienia Casemiro na „szóstce” Real zagrał wybitnie ofensywnie. W kapitalnej formie znajduje się Benzema, na którego ostatnie afery – jak widać – nijak nie wpływają, absolutnie genialnie spisał się krytykowany ostatnio Danilo, a i Ronaldo pokazał pełen wachlarz umiejętności strzelając nawet (nawet!) z wolnego po 68 tysiącach prób.
Dziś ocierało się to wszystko wręcz o sadyzm, ale takiego właśnie postępowania oczekuje Santiago Bernabeu. Czy to z Betisem, czy z Getafe, czy właśnie z Malmoe. Skoro przyjeżdża słaby przeciwnik, to trzeba wycisnąć tę cytrynę aż do końca. W końcu strzelenie przeciwnikowi jak największej liczby goli to najwłaściwszy sposób na okazanie mu szacunku.