Jeżeli chcesz występować w reprezentacji swojego kraju, to logiczne, że dążysz do tego, by regularnie grać w klubie. Zupełnie inaczej jest w przypadku Dominika Livakovicia. On bronić nie chce, żeby nie blokować sobie takiej możliwości. O co chodzi w tej przedziwnej sprawie?
Otóż w sezonie zawodnik może być zarejestrowany w maksymalnie trzech klubach, ale zagrać tylko dla dwóch. Wyjątek stanowi np. wycofanie się zespołu z rozgrywek. Przepisy FIFA zezwalają na granie dla maksymalnie dwóch klubów, z możliwością gry w trzecim tylko w szczególnych, wyjątkowych sytuacjach przewidzianych przez regulaminy, takich jak likwidacja klubu. To nie dotyczy jednak Dominika Livakovicia. Girona przecież nie upada.
Kibice mają dość obecnego bramkarza
Wszystko zaczęło się od tego, że trener Girony – Michel – regularnie stawia na Paulo Gazzanigę, który popełnia błędy. Forma zespołu nie jest ostatnio najlepsza. Girona nie wygrała żadnego z czterech meczów. M.in. ośmieszyła się z trzecioligowcem – Ourense CF i sensacyjnie odpadła w 1/32 finału Pucharu Króla. Argentyńczyk żadnego „babola” nie zrobił, ale kibice mają już powoli dosyć, że nie pomaga w trudnych sytuacjach. Można mieć wrażenie, że oba gole dla trzecioligowca wcale paść nie musiały. Np. ten, gdyby zareagował szybciej:
Ostatnio w meczu ligowym Gazzaniga już naprawdę totalnie zawalił. Girona przegrała z Elche aż 0:3, a on… no nawet trudno to jakkolwiek skomentować. Kompletnie nie spojrzał, gdzie ustawiony jest rywal. Podał prosto pod nogi do Rafy Mira. Zresztą, jak podkreślił akurat w tej akcji komentator Michał Mitrut – bramkarz nie prezentował się tego dnia najlepiej. Przy innej z bramek też nawalił, a to komiczne zachowanie było zwieńczeniem bardzo słabego występu:
𝐊𝐀𝐓𝐀𝐒𝐓𝐑𝐎𝐅𝐀 🫣
Paulo Gazzaniga nie zaliczy dzisiejszego meczu z Elche do udanych 👀
📺 Oglądajcie @LaLiga w CANAL+: https://t.co/kfk01HKy4W pic.twitter.com/zBJK2nxobu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 7, 2025
Rezerwowy nie chce grać
No to wszyscy mówią – dlaczego do cholery trener nie postawi na Dominika Livakovicia? Mamy przecież takiego bramkarza. Jest znany, ograny, ma aż 71 występów w reprezentacji Chorwacji, gdzie pełni rolę jedynki. Był bohaterem w Katarze, kiedy to w 1/8 finału odbił trzy rzuty karne w konkursie, a potem jeszcze jednego w ćwierćfinale i dzięki niemu Chorwaci odprawili Japonię i Brazylię. Ma duże doświadczenie z Super Lig. W końcu Michel się zdenerwował i wyłożył kawę na ławę:
– Dominik chce grać w innym zespole, ponieważ musi grać na mundialu, a żeby grać w innym zespole, nie może zagrać w Gironie, ponieważ grał już w Fenerbahce (przed wypożyczeniem). Gdyby zaliczył występ tutaj, nie mógłby przejść do innego zespołu. Jest przygotowany mentalnie, ale nie gotowy do rywalizacji. Powiedział mi, że nie chce tu być, tylko grać w innym zespole. Jego harmonogram różni się od naszego. On chce grać na mistrzostwach świata, a nie dla Girony.
W ten sposób szkoleniowiec wziął w obronę kiepsko spisującego się bramkarza. Ma on trochę związane ręce, bo przecież siłą nie zmusi Livakovicia do gry. Chorwat trochę niespodziewanie przegrał jesienią rywalizację w składzie. Odszedł tutaj na wypożyczenie, bo już Jose Mourinho wiosną sporo szans dawał Irfanowi Canowi (któremu – co ciekawe – ofertę miał złożyć jeden z polskich klubów). Poza tym latem Fenerbahce sprowadziło jeszcze Edersona.
Livaković nie zagrał jednak w Gironie… ani razu. I powinno mu zależeć, żeby to zero utrzymać, bo dzięki temu może odejść na inne wypożyczenie i regularnie grać wiosną. Mimo kompletnego braku minut cały czas pełni rolę jedynki w reprezentacji Chorwacji, choć Zlatko Dalić miał prawo się niepokoić. Livaković zagrał aż siedem na osiem meczów eliminacyjnych. Tylko w starciu z Gibraltarem szansę dostał Dominik Kotarski z klubu FC Kopenhaga.
CZYTAJ WIĘCEJ O LA LIGA NA WESZŁO:
- Gareth Bale: „Nikt nie wiedział, ile tak naprawdę grałem w golfa”
- Niecodzienna wypowiedź Guardioli o Alonso: „Musi sikać sam”
- Hiszpanie krytykują Lewandowskiego. Oceny po meczu z Eintrachtem
Fot. Newspix