Reklama

Barca traci punkty a równie dobrze mogła… rozjechać Valencię

redakcja

Autor:redakcja

05 grudnia 2015, 23:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

Powiedzieć, że wynik choćby w pięćdziesięciu procentach odzwierciedlał to, co działo się na placu gry, to dać wyraźny dowód na to, że miało się dwóje z matmy i o liczbach ma się mniej więcej takie pojęcie, jak Patryk Małecki o ogładzie i chłodnej głowie. 1:1 w meczu Valencii z Barceloną. Patrząc wyłącznie na ten niepozorny rezultat można wywnioskować dwie rzeczy: że Valencia nieprzypadkowo jeszcze w tym sezonie u siebie nie przegrała i że po raz kolejny udowodniła, dlaczego jest drugą najlepszą defensywą w Primera Division. Ale to byłyby kompletnie absurdalne wnioski.  

Barca traci punkty a równie dobrze mogła… rozjechać Valencię

Wynik jest zwodniczy, zupełnie nie oddaje tego, co się działo na placu gry. Gdyby o rezultacie meczu decydowałyby wyłącznie wykreowane sytuacje (takie, powiedzmy, osiemdziesięcioprocentowe), to Barcelona zakręciłaby się gdzieś w okolicach dwucyfrówki. Do jednego. „Blaugrana”, szczególnie w pierwszej połowie, ABSOLUTNIE zdominowała swojego rywala, rozłożyła go na łopatki, miała go już na deskach i… nie zadała decydującego ciosu. Nie dobiła rywala, nie rozjechała go, jak to ma w zwyczaju. Aż się roiło od setek (np. taki Suarez mógł mieć już przed przerwą klasycznego hat-tricka), ale jedyny cios (i to taki, po którym jeszcze można było się podnieść) zadała po zmianie stron. Żeby było śmieszniej – gdyby istniała hiszpańska wersja niewydrukowanej tabeli, nikt o zdrowych zmysłach nie dałby w niej Barcelonie żadnego punktu. Gol Suareza padł po wyraźnym spalonym i to niewiarygodne, jak sędzia mógł nie wychwycić ofsajdu.

Jeśli już przy Suarezie jesteśmy – Urugwajczyk znowu pokazał, że jest nieobliczalny i nie mowa o boiskowych popisach, a… zresztą, zobaczcie sami. Zbyt fair to nadepnięcie na nogę Abdennoura to nie było.

Praktycznie żaden znak na niebie i ziemi nie wskazywał, że to akurat Valencia może zatrzymać rozpędzoną „Dumę Katalonii”. Zdziesiątkowana kadra (tylko dwóch rezerwowych z pola z pierwszej drużyny, poza tym bramkarz i czterech juniorów), ogólny dołek zespołu, tymczasowy trener na ławce, a na trybunach Gary Neville, który ma przejąć stery od poniedziałku. Realizator pokazał go nam jakieś 1543 razy, czyli mniej więcej tyle, ile – na oko – podań wymieniła sobie Barcelona w drugiej połowie, zabawiając się z Valencią w dziadka. Przed meczem każdy człowiek o zdrowych zmysłach spodziewał się pogromu Barcelony i… obraz gry w dużej mierze pokrywał się z tym wyobrażeniem. W tym miejscu zdałby egzamin jeden z ekstraklasowych sloganów: liczy się to, co w sieci.

Reklama

Valencii wystarczyła jedna akcja. Długa piłka na Paco Alcacera, który wzorowo opanował piłkę, zabawił się w „nie kręć, że strzelisz” z Pique i Mascherano i wyłożył ją do Santiego Miny. A ten doskonale wiedział, co zrobić z taką okazją. 1:1, pięć minut do końca i szalona końcówka. Absolutnie szalona, bo i jedni, i drudzy chcieli zabrać z Estadio Mestalla komplet.

Morał po tym spotkaniu jest dla Barcelony dość prosty: kiedy masz przeciwnika na widelcu i nie jesteś w stanie go dobić, spodziewaj się, że on w końcu wstanie z kolan. I mimo że się nie będziesz tego spodziewał – to ci odda.

Najnowsze

Hiszpania

Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Bartosz Lodko
0
Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym
Ekstraklasa

LIVE: Pogoń ma szansę przerwać złą serię. Portowcy prowadzą w Gdańsku!

Bartosz Lodko
11
LIVE: Pogoń ma szansę przerwać złą serię. Portowcy prowadzą w Gdańsku!

Hiszpania

Hiszpania

Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Bartosz Lodko
0
Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym
Hiszpania

Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!

Bartosz Lodko
13
Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...