Reklama

Wielki niewypał Barcelony może otrzymać surową karę

Marcin Ziółkowski

15 listopada 2025, 08:40 • 3 min czytania 3 komentarze

W swoim czasie Vitor Roque uważany był za najlepszy wybór do docelowego zastąpienia Roberta Lewandowskiego w FC Barcelonie. Brazylijczyk nie dał jednak rady, choć przyzwoicie pokazał się na późniejszym wypożyczeniu do Realu Betis. Po nieco ponad rocznym pobycie w Hiszpanii, Roque wrócił z podkulonym ogonem do ojczyzny. Teraz może otrzymać długie zawieszenie za wpis w mediach społecznościowych.

Wielki niewypał Barcelony może otrzymać surową karę

Roque otrzyma karę? Wszystko przez obrazek… zwierząt

Napastnik nazywany „El Tigre” spisuje się na tyle dobrze, że wrócił do reprezentacji Brazylii. Może jednak nabawić się poważnych problemów. Chodzi o jego wpis z Instagrama, na którym wrzucił… fotografię tygrysa gryzącego jelenia.

Reklama

Dlaczego fotka budzi takie emocje? Otóż słowo „jeleń” to w slangu pejoratywne określenie osoby homoseksualnej płci męskiej i często jest to obelga skierowana do kibiców Sao Paulo. Październikowy wpis został szybko usunięty z jego mediów społecznościowych.

Jakie wiążą się z tym konsekwencje? Mówi się o 10 spotkaniach zawieszenia! Vitor Roque jest jednak spokojny. – Sprawą zajmują się klubowi prawnicy. Nie mam się o co martwić – skwitował napastnik.

Według portalu Bola VIP, zarząd Palmeiras pracuje nad tym, aby uniknąć surowej kary dla swojego piłkarza. Intencją jest, aby w walce o mistrzostwo kraju jak najmniej ucierpiał na tym zespół. Główny nacisk chcą położyć na motyw społeczno-edukacyjny. Możliwa jest więc np. wysoka grzywna.

Mówi się o tym, że Roque ma pauzować od pięciu do dziesięciu spotkań. Palmeiras ma tyle samo punktów, co Flamengo, a cztery mniej ma Cruzeiro. Dwójce liderów do końca pozostało sześć spotkań. Roque ma 16 ligowych trafień w 30 meczach i sytuuje go to na trzeciej pozycji w hierarchii strzelców Serie A Betano. Jedno trafienie więcej mają Giorgian De Arrascaeta z Flamengo oraz Kaio Jorge z Cruzeiro.

Epizod hiszpański Vitora Roque, czyli za wysokie progi

Transfer Vitora Roque do FC Barcelony odbierany był przez pewne kręgi jako potrzeba odpowiedzi Katalończyków na bardzo medialny transfer perełki Palmeiras, Endricka. Utalentowany nastolatek swoimi występami zapewnił sobie angaż ze strony głównego rywala Blaugrany – Realu Madryt.

Za to napastnik Athletico Paranaense dołączył do Dumy Katalonii w styczniu 2024 roku za 30 milionów euro, ale zwyczajnie mówiąc – nie podołał. – Przyjechałem do Europy za wcześnie – powtórzył to nawet ostatnio na konferencji prasowej. Xavi wielokrotnie był krytykowany przez kibiców z uwagi na małą liczbę minut, jaką Brazylijczyk otrzymywał.

– Czasami nie widzisz, co jest tam w środku, jak ludzie cię traktują. Czasem nie czuję się najlepiej i staram się jak najwięcej pracować nad swoją psychiką. Najtrudniejszy moment, który przeżyłem, to ten w Barcelonie. Dzięki Bogu miałem rodzinę u boku. Jeśli nie jesteś szczęśliwy i nie masz pewności siebie, to sprawy nie pójdą dobrze. Chciałem uciec na farmę w Brazylii i być spokojnym. Bez nikogo, kto by mnie niepokoił. Czasami jest to trudne… jest taka duża presji – mówił z kolei w ESPN w grudniu 2024 roku.

Roque w Barcelonie nie prezentował się na miarę swoich możliwości, które pokazał w ojczyźnie. W 14 meczach La Liga trafił do siatki jedynie dwukrotnie. Lepiej było w Betisie – tam Brazylijczyk spędził rundę jesienną w sezonie 2024/25 i siedmiokrotnie trafił do siatki we wszystkich rozgrywkach. W lutym 2025 odszedł do Palmeiras za 25 milionów euro.

CZYTAJ WIĘCEJ O BRAZYLIJCZYKACH NA WESZŁO:

Fot. Newspix

3 komentarze

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ameryka Południowa

Reklama
Reklama