Reklama

Fiorentina ma nowego trenera. To były reprezentant Włoch

Marcin Ziółkowski

08 listopada 2025, 18:06 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdy kończył się sezon 2024/25, mało kto spodziewał się, że wkrótce nadejdzie całkiem szybka degrengolada toskańskiej drużyny. W końcu pięć punktów straty do pozycji dającej awans do Ligi Mistrzów oraz półfinał Ligi Konferencji to nie jest zły wynik. Niestety, po odejściu Raffaele Palladino i zatrudnieniu Stefano Piolego coś poszło nie tak. Fiorentina ma nowego szkoleniowca, a kibice dobrze go znają.

Fiorentina ma nowego trenera. To były reprezentant Włoch

Do pucharów daleko, ale sezon można jeszcze uratować

Gdy w połowie lipca Stefano Pioli przybył po raz kolejny do Florencji, tym razem po roku w Arabii Saudyjskiej, wielu upatrywało w tym szansy na powrót do Ligi Mistrzów. Niestety, 10 ligowych kolejek i żadnej wygranej to absolutnie mizerny bilans trenera z Parmy, który na koniec sezonu będzie jednym z największych jego rozczarowań.

Reklama

Z czasem było coraz więcej niesnasek na linii piłkarze. Kolejne takie przecieki pojawiały się we włoskich mediach. Po meczu z Milanem, w którym to Viola była na prowadzeniu – liderzy szatni poprosili trenera o pewne korekty taktyczne. Niestety dla nich, Stefano Pioli… po prostu nie zgodził się na nie.

Edin Dżeko i Pioli mieli między sobą nerwową wymianę zdań w osobnych wywiadach pomeczowych po starciu z Rapidem Wiedeń, ale to tylko dolało oliwy do ognia. W końcu udało się porozumieć w sprawie rozstania, a poszukiwanie szkoleniowca trochę trwało.

Fiorentinę w meczu wyjazdowym Ligi Konferencji z FSV Mainz poprowadził Daniele Galloppa, na co dzień opiekun Primavery florenckiej drużyny. Ta pod jego nieobecność odpadła z Legią Warszawa w Młodzieżowej Lidze UEFA.

W Moguncji gospodarze z Kacprem Potulskim w składzie byli górą, a w międzyczasie dogadywano następcę. Mówiło się o powrocie Palladino czy też angażu Roberto D’Aversy. Zdecydowano się finalnie na jeszcze innego kandydata.

Fiorentina z byłym piłkarzem na pokładzie. Wygrał z nią jej ostatnie trofeum

Rocco Commisso i nowy dyrektor sportowy Roberto Goretti postawili na Paolo Vanolego. Dawny piłkarz florenckiej drużyny od lipca pozostawał wolnym agentem. Dwukrotny reprezentant Włoch został całkiem niespodziewanie zwolniony z Torino, gdzie od lat prezydent Urbano Cairo ma ambicje niewspółmierne do potencjału swojej drużyny.

Teraz wejdzie on w buty Piolego, który raptem w lipcu podpisał trzyletnią umowę i wygrał jedynie cztery z 14 spotkań – wszystkie w Lidze Konferencji, dwa w eliminacjach, dwa w fazie ligowej. Vanoli ma już na koncie pewne osiągnięcia.

Awansował on z Venezią do Serie A, przejmując klub w słabej sytuacji sportowej. Wenecjanie po spadku do Serie B, ale już z nowym trenerem, ocierali się o drugi spadek. Vanoli uspokoił sytuację, a w kolejnym sezonie wywalczył awans do elity. W Spartaku Moskwa wygrał Puchar Rosji. Jego świetny start w Torino doceniono nagrodą trenera miesiąca sierpnia w 2024 roku.

Vanoli jako piłkarz największe sukcesy święcił z Parmą. Wygrał z nią Puchar oraz Superpuchar Włoch, a także Puchar UEFA. W wielkim finale w 1999 roku strzelił gola Marsylii na 2:0.

Dwa lata później w dwumeczu finału Pucharu Włoch strzelił swojej byłej drużynie gola w pierwszym spotkaniu, a na koniec Fiorentina zdobyła swoje ostatnie do tej pory trofeum. Było to na rok przed bankructwem zespołu, które spowodowało jego spadek do czwartej ligi. Vanoli zagrał dla Fiorentiny 44 spotkania w latach 2000-2002.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Człowiek urodzony w roku stulecia swojego przyszłego ulubionego klubu. Schodzący po czerwonej kartce Jens Lehmann w Paryżu w finale Ligi Mistrzów 2006 to jego pierwsze piłkarskie wspomnienie. Futbol egzotyczny nie jest mu obcy. Przykład? W jednej z aplikacji ma ustawioną gwiazdkę na tajskie Muangthong United, bo gra tam niejaki Emil Roback. Inspiruje się Robertem Kubicą, Fernando Alonso i Ottem Tanakiem, bo jest zdania, że warto dać z siebie sto i więcej procent, nawet mimo niesprzyjających okoliczności. Po szkole godzinami czytał o futbolu na Wikipedii, więc wybudzony nagle po dwóch godzinach snu powie, że Oleg Błochin grał kiedyś w Vorwarts Steyr. Potrafi wstać o trzeciej nad ranem na odcinek specjalny Rajdu Safari, ale nigdy nie grał w Colina 2.0. Na meczach unihokeja w szkole średniej stawał się regenem Lwa Jaszyna. Esencją piłki jest dla niego styl rodem z Barcelony i Bayernu Flicka, bo Zdenek Zeman i jego podejście to życie, a posiadanie piłki jest przehajpowane

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama