Reklama

Wymiana ciosów w Brugii! Barcelona ledwo uniknęła porażki

Michał Kołkowski

05 listopada 2025, 23:28 • 6 min czytania 41 komentarzy

Ależ to było kapitalne widowisko! Club Brugge trzykrotnie wychodził na prowadzenie w starciu z Barceloną, ale ostatecznie gospodarze muszą się zadowolić remisem 3:3. Taki wynik przed startem spotkania pewnie wzięliby w ciemno, ale biorąc pod uwagę okoliczności – pozostaje delikatny niedosyt. Zwłaszcza biorąc pod uwagę kontrowersyjną sytuację z samej końcówki meczu, kiedy to czwarta bramka dla Belgów została anulowana po budzącym wątpliwości faulu na Wojciechu Szczęsnym.

Wymiana ciosów w Brugii! Barcelona ledwo uniknęła porażki

Były reprezentant Polski może mówić o naprawdę ogromnym farcie. Legendarny Marco van Basten już grzmi o kradzieży.

Reklama

Club Brugge – FC Barcelona 3:3. Szalony mecz w Belgii

Ileż to już razy przy bramkach traconych przez Barcelonę wspominaliśmy, że jest to cena, jaką zespół Hansiego Flicka płaci za ustawianie formacji defensywnej niemalże na linii środkowej boiska? Cóż, co najmniej dziesiątki. Ale po prostu musimy to teraz powtórzyć.

Dzisiaj Blaugrana znowu ucierpiała właśnie z tego powodu.

Club Brugge po raz pierwszy ukąsił Katalończyków już w szóstej minucie rywalizacji. Carlos Forbs w kapitalnym stylu uniknął wówczas pułapki ofsajdowej (przysnął Jules Kounde), urwał się prawym skrzydłem i dograł piłkę do rozpędzonego Nicolo Tresoldiego, który nie dał Wojciechowi Szczęsnemu szans na skuteczną interwencję. No a dziesięć minut później polski golkiper musiał wyciągać piłkę z siatki po raz drugi.

Tym razem to już sam Forbs – naprawdę rewelacyjnie dziś dysponowany, siejący niebywałe spustoszenie w szeregach obronnych Barcelony – pokonał Szczęsnego, puentując w ten sposób perfekcyjną – tak, perfekcyjną, mówimy to bez cienia przesady – kontrę belgijskiego zespołu.

No zobaczcie sami, jakie to wszystko proste. Seria podań na jeden kontakt i z defensywy Barcelony zostały drzazgi.

Realizator transmisji wychwycił wówczas Hansiego Flicka w nerwowej rozmowie z obrońcami, między innymi Erikiem Garcią. Pytanie – czy rzeczywiście za problemami Barcelony w grze defensywnej stoją indywidualne pomyłki poszczególnych graczy, czy może jednak należy wskazywać raczej na systemowe niedociągnięcia w grze katalońskiej ekipy?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jedno jest natomiast pewne – brawurowe rozwiązania taktyczne Blaugrany za kadencji Flicka są jednocześnie jej siłą (z oczywistych względów), jak i słabością. Rzadko się bowiem zdarza, by topowa europejska ekipa była tak łatwa do totalnego rozklepania.

I to przez zespół, który dopiero co przegrał przecież w Lidze Mistrzów 0:4 z Bayernem Monachium.

Wymiana ciosów w Brugii

Nie jest jednak tak, że Flick miał po pierwszej połowie wyłącznie powody do zmartwień. Trzeba podkreślić, że Barcelona świetnie zareagowała na pierwszą ze straconych bramek i natychmiast odpowiedziała własnym trafieniem. A konkretnie – piłkę do bramki w ósmej minucie gry skierował Ferran Torres.

Później Katalończycy mieli jeszcze kilka niezłych szans na zdobycie drugiego gola. Ale ta sztuka udała im się dopiero po zmianie stron, po kombinacji równie efektownej jak ta, jaką gospodarze zapewnili sobie bramkę numer dwa. Tym razem na listę strzelców wpisał się Lamine Yamal, któremu wcześniej brakowało skuteczności.

W tym momencie mogło się już wydawać, że wszystko wraca do normy.

Barcelona w drugiej połowie dominowała na boisku, ograniczyła błędy w ustawieniu w defensywie i – generalnie rzecz ujmując – stopniowo zaduszała swoich oponentów kolejnymi, intensywnymi atakami. Można było zatem przypuszczać, że trafienie Yamala to początek końca marzeń Club Brugge o wywalczeniu dziś choćby punktu. Ale… nic bardziej mylnego.

Na Belgów stracony gol zadziałał bowiem nader pobudzająco. Momentalnie wykreowali sobie dwie doskonałe sytuacje do tego, by powrócić na prowadzenie. Chwalony już przez nas Carlos Forbs pierwszą z tych szans zmarnował, ale przy drugiej był wręcz bezlitosny dla Szczęsnego.

Obrona Blaugrany znowu się posypała jak domek z kart. Niebywałe.

Ależ fart Wojtka Szczęsnego…

Na tym jednak nie zakończyły się zwroty akcji w dzisiejszym spotkaniu. Club Brugge trzykrotnie wychodził na prowadzenie, to wyczyn godny podziwu, jasne, ale trzeba też oddać przyjezdnym, że za każdym razem znajdowali drogę powrotną z dalekiej podróży. W 77. minucie Barcelona wyrównała zatem stan rywalizacji po raz trzeci. I znowu w centrum uwagi znalazł się Lamine Yamal, choć akurat tego gola trzeba chyba będzie odnotować jako samobója Christosa Tzolisa.

Grek trącił głową piłkę dośrodkowaną przez Hiszpana, zmienił tor jej lotu i w efekcie skierował ją do bramki poza zasięgiem bramkarza Nordina Jackersa (który, tak swoją drogą, popisał się dzisiaj paroma rewelacyjnymi interwencjami). Czy można zatem tego gola sklasyfikować jako pełnoprawny centrostrzał Yamala?

To już musi ocenić Marek Sokołowski.

Tak czy owak, do Barcelony uśmiechnęło się w tej sytuacji szczęście. I to nie po raz ostatni w dzisiejszym spotkaniu. W samej końcówce niesamowitego farta miał bowiem również Wojciech Szczęsny, któremu zamarzyła się kiwka we własnym polu karnym, co mogło się skończyć bramką dla gospodarzy. A w zasadzie, to tak się właśnie skończyło, ale gol został ostatecznie anulowany przez sędziego Anthony’ego Taylora po konsultacji z VAR-em.

Zostawia tu nogę polski bramkarz w ramach swego rodzaju polisy bezpieczeństwa. Wyszedł zatem spryt i doświadczenie Szczęsnego, ale – nie ma co ukrywać – mamy do czynienia z bardzo, bardzo miękkim przewinieniem.

Faul na Szczęsnym i afera. Legenda mówi o kradzieży

***

Skończyło się jednak na strachu, co nie zmienia faktu, że Barcelona nie może zaliczyć dzisiejszego występu do udanych. Była zdecydowanie zbyt łatwa do ugryzienia, a jednocześnie sama nie potrafiła rzucić się rywalowi do gardła z taką zaciekłością, jaką demonstrowała w najlepszych okresach minionego sezonu. Niewiele zdziałał też Robert Lewandowski, który pojawił się na placu gry w 58. minucie i zaliczył… osiem kontaktów z futbolówką, w tym tylko ledwie jedno celne podanie. Do jakichś tam sytuacji strzeleckich wprawdzie doszedł, ale wielkich nerwów w polu karnym gospodarzy z tego nie było.

Maszyna Flicka ewidentnie się ostatnio zacina. Przekonamy się, czy Niemiec ma plan na to, jak ją usprawnić.

Club Brugge – FC Barcelona 3:3 (2:1)

  • 1:0 – Tresoldi 6′
  • 1:1 – Torres 8′
  • 2:1 – Forbs 17′
  • 2:2 – Yamal 61′
  • 3:2 – Forbs 63′
  • 3:3 – Tzolis (sam.) 77′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

41 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Mistrzów

Hiszpania

Szczęsny rozbrajająco szczery: „Rekord Barcelony? Niestety mój”

Wojciech Piela
4
Szczęsny rozbrajająco szczery: „Rekord Barcelony? Niestety mój”
Reklama
Reklama