No i po emocjach. Po krzyku, po wielkiej kampanii medialnej, przez moment przemknęło nam przez głowę – a może rzeczywiście świat oszalał? Może rzeczywiście po naszej planecie chodzą ludzie, którzy jakimś cudem omijają mecze ligi hiszpańskiej, delektując się wyłącznie powtórkami meczu Bayern Monachium – Wolfsburg? Może faktycznie jakimś cudem uda się Robertowi Lewandowskiemu wepchnąć na podium w plebiscycie “Złotej Piłki”? Na szczęście okazało się, że nasze obawy są bezpodstawne. Świat jeszcze do końca nie zwariował, choć oczywiście wybranie Cristiano Ronaldo do pierwszej trójki w obliczu morderczej formy Luisa Suareza może być uznawane za kontrowersyjne.
Leo Messi. Neymar. Cristiano Ronaldo. Tak wygląda podium w wyścigu po “Złotą Piłkę” i na całe szczęście jest to podium w miarę oddające “stan rzeczywisty”. Messi w tym roku znów miażdżył indywidualnie, dokładając do tego wygranie niemal wszystkiego, co tylko było do wygrania tak w Hiszpanii, jak i w Europie. Liga Mistrzów i La Liga, do tego bardzo dobra forma jesienią, oczywiście do momentu feralnej przerwy z powodu kontuzji. Jak zwykle wciągnął nosem wszystkie możliwe rekordy, jest nominowany również do nagrody Ferenca Puskasa, do tej pory wrzucił w 2015 roku 48 goli i 24 asysty. Poza dyskusją. Zwycięzca “Złotej Piłki 2015”.
Neymar? Mini-Messi, co zresztą widać po statystykach. Fantastyczny w końcówce ubiegłego sezonu, razem z Argentyńczykiem – król strzelców w Lidze Mistrzów 2014/15, na zdobycie dziesięciu bramek potrzebował zresztą w tej edycji mniej minut niż Messi i Ronaldo. Do tego dołożył fantastyczną jesień z 19 golami i 9 asystami. Prowadził grę, gdy Messi był kontuzjowany, ale i z Leo na boisku nie znikał zupełnie w jego cieniu. Fantastyczne umiejętności techniczne, luz w grze, doskonały repertuar zwodów i kapitalna chemia z pozostałymi członkami tercetu MSN.
No właśnie. I tu dochodzimy do trzeciego miejsca, które naszym zdaniem zostało obsadzone dość kontrowersyjnie. O ile w ubiegłym roku Cristiano Ronaldo nie miał sobie równych i zostawił za plecami nawet Messiego, o tyle w 2015 ani nie błyszczał indywidualnie, ani tym bardziej nie miał sukcesów z zespołem. Jasne, to wciąż fantastyczny zawodnik zdobywający mnóstwo bramek, to wciąż piłkarz, który potrafi zrobić różnicę i w pojedynkę wygrać mecz. Ale jednocześnie – jeśli porównamy jego wyniki, ale przede wszystkim jego grę z Luisem Suarezem… Chyba jednak postawilibyśmy na trzecie ogniwo katalońskiego ataku. Ronaldo w 2015 roku to naszym zdaniem poziom Roberta Lewandowskiego, czyli tuż-tuż za podium, na pozycji cztery albo pięć. Kataloński tercet odjechał zbyt daleko.
Dobrze, że środowisko piłkarskie to dostrzegło.