Reklama

Kazimierz Moskal tradycyjnie odpalony z Wisły

redakcja

Autor:redakcja

30 listopada 2015, 14:09 • 3 min czytania 0 komentarzy

O tym, że Bogusław Cupiał intensywnie myśli o zwolnieniu Kazimierza Moskala, mówiło się już od jakiegoś czasu, a dziś mamy oficjalne potwierdzenie. Czarę goryczy przelała porażka na własnym stadionie z Cracovią, co w oczach wszystkich – bez wyjątku – osób związanych z klubem jest największym możliwym dyshonorem. Niewykluczone, że kibice woleliby zostać opluci na ulicy przez przypadkowego przechodnia, niż ulec u siebie najgorszemu wrogowi. Cupiał, który znany jest z dosyć impulsywnych i spontanicznych decyzji, w końcu nie wytrzymał i nacisnął czerwony przycisk, oznaczony hasłem: „Temu panu już dziękujemy”.

Kazimierz Moskal tradycyjnie odpalony z Wisły

Moskal przyszedł do klubu 10 marca, czyli spędził w nim trochę więcej niż osiem i pół miesiąca. Pierwotnie wcielił się w rolę strażaka, który miał ugasić pożar po bardzo słabym wejściu drużyny w wiosenną rywalizację, gdy zespołem kierował Franciszek Smuda. Czy się udało? Niech odpowiedzą na to pytanie będą liczby.

Pod jego wodzą „Biała Gwiazda” rozegrała 31 ligowych spotkań, w których zdobyła 40 punktów. Średnio – 1,29 na mecz. Mało? Jasne, mogło i pewnie powinno być więcej. Za ten okres Wisła plasuje się w środku tabeli – na ósmym miejscu. Moskal jest doskonałym przykładem, że lepiej w dwóch spotkaniach jeden wygrać i jeden przegrać, niż oba zremisować. Gdy był trenerem Wisły, ponad połowa – dokładnie 16 – meczów zakończyła się nierozstrzygniętym rezultatem. Remisy były jego znakiem firmowym.

Z drugiej jednak strony – ciężko oczekiwać cudów od drużyny, która tak naprawdę budowana jest po kosztach. Oczywiście Wisła jak na nasza ligę wciąż dysponuje niezłym składem i bardzo dalecy jesteśmy od opinii, że to kandydat do lokat w dolnych rejonach tabeli, ale porównując jej budżet do takiej Legii czy chociażby Lecha – różnica jest kolosalna. Trzeba mierzyć siły na zamiary.

Bez tytułu

Reklama

Żródło: 90minut.pl

Jak statystyki Moskala wypadają na tle osiągnięć Smudy? Nie wiemy, czy was zaskoczymy, ale nie najlepiej. Franz w 60 ligowych kolejkach uzbierał 86 punktów (szósta pozycja), co daje 1,43 punktu na mecz. Jak się okazuje – pod względem samej zdobyczy punktowej, która jest ostatecznym miernikiem pracy każdego szkoleniowca, potrafił wyciągnąć z tego zespołu trochę więcej. Nie oznacza to, że wyciągnął maksa, ale fakty za nim przemawiają.

Jest jednak jeszcze jedna kwestia, której nie możemy pominąć. Sędziowie. To oni w znacznej mierze mogli przesądzić o odejściu Moskala, podejmując niekorzystne dla Wisły decyzje. Aby znaleźć jakiś przykład, nie musimy daleko sięgać pamięcią. Wystarczy przypomnieć sobie wczorajszy mecz z Cracovią. Gol na 1:0. Ewidentny spalony, który zauważyłby nawet Ray Charles. Ale arbiter liniowy go przeoczył. Nie wiadomo, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby bramka nie została uznana. W każdym razie – my zweryfikowaliśmy wynik na korzyść Wisły.

To, jak sędziowie krzywdzą w tym sezonie Wisłę, najlepiej obrazuje nasza niewydrukowana tabela (TUTAJ). Załóżmy na chwilę, że arbitrzy nigdy nie popełniają błędów. Są nieomylni. Gdyby tak było – co oczywiście jest tylko zwykłą mrzonką – „Biała Gwiazda” siedziałaby obecnie na fotelu wicelidera, z 30 punktami na koncie. Widać różnicę? No, widać. Wówczas Cupiał nawet nie pomyślałby o wyrzuceniu Moskala.

Zwolnienie z Wisły to dla pana Kazimierza jednak nie pierwszyzna. Był to bowiem jego trzeci epizod na stanowisku samodzielnego trenera pierwszej drużyny. Epizod, bo trudno mówić tu o jakimś długotrwałym projekcie, skoro w porywach trwa on jedynie trochę ponad pół roku. Wcale nie zdziwimy się, jeśli w przyszłości ponownie zostanie zatrudniony przy Reymonta, a po kilku miesiącach Cupiał dojdzie do wniosku: „Nie, to był jednak zły pomysł”.

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...