Ziemowit Deptuła w rozmowie z WeszłoTV opowiedział o tym, w jaki sposób Jagiellonia Białystok buduje kadrę pod kątem struktury wynagrodzeń piłkarzy. – Mamy bardzo dobry procentowy udział kosztów pierwszej drużyny do całego budżetu klubu. To 44 procent, co jest uznawane za bardzo zdrowy budżet. Zalecane jest 60 procent – mówił prezes Dumy Podlasia.

– Można wydać kilkaset tysięcy euro na transfer, ale potem jest pytanie, ile taki piłkarz chciałby zarabiać. My absolutnie nie chcemy tworzyć kominów płacowych, bo to koszty stałe klubu i to może bardzo boleć w przyszłości. Szczególnie, kiedy podpisujesz czteroletni kontrakt, a znam kluby z Ekstraklasy, które podpisują z zawodnikami czteroletnie kontrakty z miesięczną pensją sto tysięcy euro – zauważył Deptuła.
Ziemowit Deptuła: Jagiellonia Białystok ma zdrowy budżet
– Jeśli zawodnik nie odpali, to przez cztery lata masz gościa, który zarabia wielkie pieniądze, a rozwiązanie z nim kontraktu też jest kosztowne. Mając łatwość wydawania pieniędzy, szybko można doprowadzić do sytuacji, w której nagle masz dużą dziurę w budżecie – zaznaczył prezes Jagi.
Deptuła wskazał ograniczenia, które napotyka klub przy poszukiwaniu nowych zawodników.
– To nie kwestia pieniędzy, które trzeba położyć za transfer, ale tego, że w kolejnym okienku będziemy musieli przeznaczyć więcej na wynagrodzenia dla piłkarzy. Rosną oczekiwania, klub też sporo gra. Piłkarze, których chcemy, zarabiają dużo lepsze pieniądze za granicą. Choćby dlatego nie możemy ściągnąć zawodników z Wielkiej Brytanii, bo wiemy, ile tam zarabiał Czurlinow. To kosmiczne pieniądze – wyjaśnił szef Jagiellonii, a gdy prowadzący rozmowę Paweł Paczul wtrącił, że Pogoni Szczecin udało się ściągnąć z Anglii Sama Greenwooda, Deptuła odparł z uśmiechem: – Poczekajmy.
Prezes Dumy Podlasia mówił też, jakim podejściem kieruje się klub przy zawieraniu umów z piłkarzami.
– Nie każdy kontrakt jest progresywny (taki, w którym wynagrodzenie wzrasta w kolejnych latach – przyp. red.). U nas kontrakty mają zapisane bonusy indywidualne lub za osiągnięcia drużyny. Piłkarze mają dużo pieniędzy – jak to mówimy – do podniesienia z boiska. To bardzo zdrowe, bo jeśli piłkarz dobrze gra i dobrze wpływa na cały zespół, to klub też zarabia pieniądze, którymi można się podzielić. Ja wyznaję zasadę: zarób i daj zarobić innym. Myślę, że w naszym przypadku to jest doskonale realizowane – stwierdził Deptuła.
Jednocześnie podkreślił, że motywowanie piłkarzy odpowiednio skonstruowanymi umowami to zasługa dyrektora sportowego Jagiellonii, Łukasza Masłowskiego.
– Można dyskutować, który system wynagrodzenia jest lepszy. Ja pracowałem przez wiele lat w sprzedaży i wiem, że dla firmy jest lepiej dać niską podstawę i dużą prowizję, a inni wolą mieć stałą podstawę według zasady: czy się stoi, czy się leży, to mam gwarantowaną kwotę. Tutaj jest duża rola Łukasza, który mówi piłkarzom: możemy dać ci tyle i tyle, ale jeśli rzeczywiście jesteś tak dobry, jak o tobie mówią, to masz szansę zarobić dużo więcej, niż oczekujesz. Dzięki temu mamy piłkarzy, którzy są głodni gry, głodni pokazania umiejętności – wyjaśnił prezes Jagiellonii.
WIĘCEJ NA WESZŁO O EKSTRAKLASIE:
- Nie ma jeszcze października, a szanse Rakowa na mistrzostwo już drastycznie maleją
- Prezes Jagiellonii Białystok o sędziowaniu w Ekstraklasie: Brakuje jawności
- Polski klub w Lidze Mistrzów? „Powinniśmy się pozbawić złudzeń”
- Prezes Jagiellonii zdradził, ile klub wydał na transfery. „Nie ustalaliśmy widełek”
Fot. Newspix