Ważne, istotne, łamiące! Jest powód do tego, żeby pisać o naszym najlepszym piłkarzu, to człowiek siada i pisze, na tym polega ta robota. Robert Lewandowski w różnych hiszpańskich mediach jest dziś awizowany do pierwszego składu w spotkaniu Barcelony i nie mamy wątpliwości, że są to wieści niezwykle ważne dla każdego fana futbolu znad Wisły. Wątpicie? To pomyślcie sobie, że to w najbliższym czasie wcale nie musi być normą, a życie po Lewandowskim… jak kiedyś mruczał Bogusław Linda: „Już nigdy, nigdy nie będzie takich wędlin”.

Sam kapitan podkreślał przed startem niedawnego zgrupowania reprezentacji Polski, że teraz podchodzi już do piłki nożnej i swojej kariery z pewnym dystansem. – Wypadłem na dwa tygodnie z treningów a sezon jest bardzo długi, więc nie miałem wielkiej presji na to, by wrócić szybko na boisko i grać jak najwięcej minut. Tak naprawdę wszystko zaczyna się we wrześniu, więc uznałem, że trzeba do wszystkiego podejść na spokojnie, nie ma sensu się napinać – opisywał swoją filozofię Lewandowski.
No i któż mógłby mu mówić, że coś robi źle? Albo że powinien chcieć więcej, dalej być napakowany ambicją, która wręcz nie ma granic. Tym bardziej cieszmy się okazjamy, przy których możemy oglądać go w wymiarze całego spotkania. Jest długowieczny i niesamowity, karierę ma wybitną, ale i ona w końcu musi dobiec końca, który Robert i tak, powiedzmy sobie szczerze, skutecznie odwleka.
Robert Lewandowski ma zagrać z Valencią od pierwszej minuty. Wyczekane lepiej smakuje
Nie byłoby tematu, gdyby Polak sam nie dostrzegał, że jego organizm powoli zaczyna wysyłać jasne sygnały, że młodszy już nie będzie. – Nie mam powodów do pośpiechu – tu znów słowa Lewandowskiego podczas jednej z konferencji prasowych. Niektóre rzeczy po prostu się wie, to sam piłkarz, jeszcze tak doświadczony, najlepiej będzie czuł, co może, a czego nie. Nie jest więc wykluczone, że ten sezon będzie w wykonaniu naszego rodaka trochę rwany. Nie to, że rozpatrujemy jego grę w pierwszym składzie jako małe święto narodowe, ale cała otoczka wygląda trochę tak, jakby kapitan polskiej kadry powoli przygotowywał nas na ważną zmianę.
Jedną z tych, na które pewnie nie możemy się przygotować.
Ale już dobra, czarne scenariusze z przyszłości na bok, żyjemy chwilą. Nagłówki w mediach rozpalone, Hiszpanie podnieceni, o to chodzi. Tym ważniejsze są to wieści dla fanów Dumy Katalonii, że Barcelona cierpi teraz z powodu paru problemów zdrowotnych i tak jakościowy piłkarz zdolny do gry jest na wagę złota dla wściekłego ostatnio Hansiego Flicka. Wściekłego, bo na kadrze popsuli mu kompletnie Lamine’a Yamala. – Lamine już jadąc na zgrupowanie kadry odczuwał ból. Dali mu tam środki przeciwbólowe, żeby mógł wystąpić. W pierwszym meczu rozegrał 79 minut, a w drugim 73. Nie tak dba się o piłkarzy. Hiszpania ma świetnych zawodników na każdej pozycji, warto byłoby bardziej dbać o tych najmłodszych. Jestem rozczarowany z powodu całej sytuacji – grzmiał niemiecki szkoleniowiec.
Nic więc dziwnego, że sam powoli wprowadzał na początku sezonu Lewandowskiego, mając zresztą z tyłu głowy, że urazy będą się przytrafiać także innym piłkarzom. Na przykład niedostępnym na ten moment Gaviemu czy Frenkiemu de Jongowi.
Sami przyznacie – zmartwionym stanem zdrowia Yamala kibicom potrzeba jakiegoś pozytywnego impulsu, Zrozumiałe więc poruszenie w sieci i na łamach „Marki”, „Mundo Deportivo” czy dziennika „As”. Z drugiej strony redakcja „L’Esportiu” nadal widzi w wyjściowej jedenastce Blaugrany Ferrana Torresa, a nie naszego rodaka…
👥 Przewidywane składy przez hiszpańskie dzienniki. [@mundodeportivo, @lesportiuCAT, @diarioas, @marca] #BarçaValencia 🔵🔴 pic.twitter.com/FE0o5T0EQu
— BarcaInfo (@_BarcaInfo) September 14, 2025
Barcelona musi doskoczyć do lidera. Jest wcześnie, ale punkty same się nie zdobędą
Poczucie małego niepokoju może potęgować także układ tabeli. W czwartej kolejce nie rozstrzygają się jeszcze losy sezonu, ale wiele wcześniejszych kampanii LaLiga jest doskonałym dowodem na to, że dystansu do najgroźniejszych rywali po prostu nie można tracić. A Barcelona zgubiła na koniec sierpnia punkty w meczu z Rayo Vallecano i teraz już Real, z kompletem zwycięstw, może wywierać na nią presję.
Nie ma w stolicy Katalonii poczucia, że wszystko jest na dobrej drodze i pod pełną kontrolą. Wygrana z Mallorką? No okej, było w porządku. Wygrana z Levante? Niby zasłużona, ale trochę jednak szczęśliwa, z prezentem od rywali w końcówce. Potrzeba naprawdę wyraźnego sygnału, że wszystko jest pod kontrolą. Odpowiedniej stabilizacji, silnej, pewnej jedenastki i może mocnego lidera. Może, a tak rzucimy tylko w eter, potrzeba więcej Roberta Lewandowskiego? Dziś, wszystko na to wskazuje, będziemy mieli okazję sprawdzić tę teorię.
CZYTAJ WIĘCEJ O ROBERCIE LEWANDOWSKIM NA WESZŁO:
- Media: To ostatni rok Lewandowskiego w Barcelonie
- Co z grą Lewandowskiego w Barcelonie? „Najgorszy start”
- Lewandowski o dymisji Probierza. „Na pewno się nie uśmiechnąłem”
Fot. Newspix