Pierwsze zgrupowanie Jana Urbana stawia w jeszcze gorszym świetle koniec przygody z kadrą Michała Probierza. Z zachwytami nad nowym selekcjonerem jeszcze się wstrzymajmy, ale zwróćmy uwagę jak niewiele potrzeba było, żeby do kadry wróciła normalność. Selekcjonera, który dzieli zamieniliśmy na takiego, który łączy.

Jan Bednarek stoi ze zwieszoną głową. Trzyma się za biodra, czasami bezradnie spoglądając na trzymającą mikrofon Maję Strzelczyk. Ale głównie wgapia się w ziemię, jakby uginając się pod ciężarem porażki. To ten wzrok, który znamy nazbyt dobrze, a którego nie lubimy oglądać.
Wzrok pełen bezradności. Wzrok – sorki Janek – zbitego psa, który jeszcze musi tłumaczyć się z tego, że znowu coś spierniczył.
– Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że zostaliśmy spolaryzowani jako społeczeństwo, podzieleni. Jesteśmy w złym momencie jako Polacy – wypala, a wszyscy chyba przecieramy oczy ze zdumienia. Czekaj, co?
– Jesteśmy zbyt pięknym narodem, żebyśmy robili to, co robimy. To bardzo trudny moment – kontynuuje Bednarek-socjolog, jakby właśnie dostał pytanie o polityczną nienawiść między Polakami, a nie o to, dlaczego właśnie dostaliśmy w czajnik od Finów.
– Zaszło to za daleko. Musimy zresetować nasz tok myślenia – wyrzuca z siebie w końcu, i trudno nie przyznać mu racji. – Panuje zła atmosfera. Musimy coś zmienić. Gorzej być nie może.
Czas aby łączyć, nie dzielić?
W ciągu trzech miesięcy przebyliśmy długą drogę. Naprawdę długą drogę.
Oczekiwania wobec wrześniowego zgrupowania były na minimalnym poziomie. Mało kto wierzył, że uda się urwać punkty Holendrom, przed meczem z Finlandią dominowała niepewność. W końcu co może zrobić Jan Urban w ciągu dwóch-trzech treningów?
I okazało się – coś jednak może. Oczyścić atmosferę – to raz. Zbudować ciekawy i niezbyt skomplikowany plan na oba mecze – to dwa. A że plan okazał się skuteczny – to trzy. A cztery to punkty, to które zapisujemy na swoje konto i które mocno przybliżają nas do gry w barażach o mundial.
Ale, muszę wam powiedzieć, wracam czasem jeszcze do słów Jana Bednarka z Helsinek, bo nie dają mi spokoju. I z perspektywy czasu jak na dłoni widać, że choć mówił o narodzie, właściwie chodziło mu o drużynę. Tak się czuł, bo tak właśnie było. Reprezentacja była podzielona, skonfliktowana, pełna niedopowiedzeń, sytuacji, w których jeden działał za plecami drugiego. Z aferą opaskową jako jej najlepszym podsumowaniem.
Ale jak miało być inaczej skoro trenerem był Michał Probierz, szkoleniowiec, którzy rządzi poprzez dzielenie?
Obrażał się na Matty’ego Casha, zasłaniając się kontuzją piłkarza. A ten dziwił się braku powołania, bo twierdził, że jest zdrowy. No to dwukrotnie przesłał byłemu już selekcjonerowi pozdrowienia od kija golfowego.
Obrażał się na Kamila Grabarę, bojąc się jego bezkompromisowego charakteru. Jan Urban zaprosił go na zgrupowanie – i okazało się, że nie ma problemu, by Grabara oglądał mecz z ławki rezerwowych.
Obrażał się na Roberta Lewandowskiego, tworząc konfliktogenną sytuację między nim a Piotrem Zielińskim. Ustawiał ich po dwóch stronach barykady, zwracał przeciwko sobie. Z Finlandią zobaczyliśmy ich najpiękniejszą wspólną akcję bramkową w reprezentacyjnej karierze.
Mówił o odwadze, ale w kluczowych meczach – barażu z Walią i meczu o wszystko z Austrią, chował się za podwójną gardą.
Powoływał wagony różnych zawodników – od Patryka Pedy po Maxiego Oyedele. Dla kadry odkrył jedynie Kacpra Urbańskiego. Urban wyrównał jego wynik na jednym zgrupowaniu. Nazwisko: Przemysław Wiśniewski.
I żeby było jasne – przed Janem Urbanem cały czas, rzecz jasna, długa droga. Selekcjoner zresztą sam ma tego świadomość – gdy na pomeczowej konferencji prasowej z Finlandią przywitały go nieśmiałe brawa, zbył je stwierdzeniem, że „nie da się na to nabrać”. To dopiero pierwsze zgrupowanie, z zachwytami nie przesadzajmy, nie popadajmy w hurraoptymizm. Ale doceńmy, jak niewiele czasem potrzeba, aby wróciła normalność.
Mieliśmy selekcjonera spod szyldu „Dzieli Nas Piłka”. Pora na „Łączy Nas Piłka”?
Z Chorzowa Wojciech Górski, Weszło
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O REPREZENTACJI POLSKI:
- Urbanball po raz pierwszy. Organizacja, przestrzeń i zespół, który ma sens
- Wreszcie mamy kadrę, której chce się kibicować
- Kamiński w gazie, tym razem to zmiennicy zaniżyli poziom [NOTY POLAKÓW]
- Jan Urban tonuje nastroje po zwycięstwie. „Jest jeszcze dużo do zrobienia”
- Jakub Kamiński o… korkach. „Trener Urban jest na to uczulony”. Wspomniał też o wizycie prezydenta
- Trela: Najtrudniej grać prosto. Reprezentacja, której nie trzeba cudów
- Robert Lewandowski: To jest to, co Zielu powinien robić jak najczęściej
Fot.: Newspix.pl