Reklama

Krzynówek: Gdyby nie piłka, to nie wiem, jak bym skończył

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 listopada 2015, 08:57 • 11 min czytania 0 komentarzy

Nie wszystkim się powiodło. Kolega z ławki nie żyje, wypadek samochodowy, prowadził nieco wczorajszy. Rówieśnicy, z którymi się wychowywałem, często mają problemy. Duże bezrobocie, młodzież nie ma zajęcia, sięga po alkohol, używki, dziś pewnie i dopalacze. Kto wie, czy też bym tak nie skończył, gdyby nie piłka mówi w rozmowie z Izą Koprowiak Jacek Krzynówek.

Krzynówek: Gdyby nie piłka, to nie wiem, jak bym skończył

FAKT

Adam nie zakocha się w sobie z wzajemnością. Robert Błoński rozmawia ze Zbigniewem Bońkiem, ale już wczoraj interesujący wywiad z prezesem PZPN można było przeczytać w Gazecie Wyborczej.

f1

Co tutaj ciekawego, nowego? Przede wszystkim ciąg dalszy wychwalania Nawałki: Selekcjoner jest mocny, solidny, nie grozi mu nagłe przewartościowanie. Nawet, jeśli będzie chciał wygrać turniej we Francji, to nie powie o tym głośno. (…) Adam nie zakocha się w sobie z wzajemnością i nie powie „wszystko umiemy, od dziś nic nie robimy”. Nie jest populistą, nie tworzy propagandy sukcesu. PZPN nie zamierza podgrzewać atmosfery. Mam doświadczenie, by reprezentować grupę w mediach, ale zachowuję chłodną głowę.

Reklama

Co wiemy siedem miesięcy przed francuskim turniejem?
– Bramkarzy, stoperów, lewych i prawych obrońców, defensywnego pomocnika i napastników mamy. Zespół jest ambitny, ma dużo umiejętności i jest chemia między chłopakami. Kręgosłup jest bardzo mocny. Piłkarza klasy Lewandowskiego nie ma nikt w Europie. Zawodników pokroju Krychowiaka i Glika mało kto.

Anglik może grać dla Polski. Kto tym razem? Niejaki James Tarkowski, środkowy obrońca Brentford, 11. klubu Championship. Mówi, że gdyby ktoś spytał go, czy chce grać dla Polski, odpowiedziałby „tak”, ale nikt go o to nie pytał (poza dziennikarzem). Czyli nie ma tematu.

f2

Kawałek dalej Mączyński zapowiada wielką bitwę z Górnikiem Zabrze, a Wojciech Kędziora – który jest ofiarą wietrzenia szatni w Piaście – mierzy się z byłymi kolegami. Jest też o nieporadnym Thomalli i Kadarze oraz Cracovii, która traciła gole jak dzieci.

To mógł być historyczny sezon dla Cracovii, ale będzie dla Zagłębia. Awans do półfinału Pucharu Polski to największy sukces klubu z Sosnowca od lat 70. – Jeszcze niedawno chciałem przyjechać na ten stadion, by zobaczyć sobie jakiś mecz. A teraz tu jestem jako trener drużyny gości i wyjeżdżam z wygraną – cieszył się trener Zagłębia Artur Derbin (39 l.).

RZECZPOSPOLITA

Reklama

Nie znajdujemy zapowiedzi weekendu – w zamian tekst Piotra Żelaznego o najlepszym roku w XXI wieku. Bardzo pozytywny materiał do przeczytania od rana.

Największym osiągnięciem Nawałki jest doprowadzenie do wynalezienia na nowo dla reprezentacji Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium strzelił w kadrze w tym roku 11 goli – a wystąpił w siedmiu meczach (średnia 1,5). Oczywiście Lewandowski osiągnął życiową formę, a jesień w jego wykonaniu zachwyciła wszystkich kibiców i ekspertów w Europie. Uważany jest w tej chwili za najlepszego napastnika na Starym Kontynencie, a powtarzane informacje o zainteresowaniu Realu czy Manchesteru United nie są wyssanymi z palca plotkami. Co jednak z tego, skoro ani Smuda, ani jego następca Waldemar Fornalik nie potrafili sprawić, by Lewandowski siał postrach także wtedy, gdy wkłada biało-czerwoną koszulkę z godłem. Napastnik Bayernu zadebiutował w reprezentacji w 2008 roku u Leo Beenhakkera. Do tej pory najwięcej goli w kadrze zdobył w 2010 roku, gdy zaliczył sześć trafień w 13 meczach. U Nawałki został kapitanem, a dodatkowa odpowiedzialność podziałała na niego znakomicie, drużyna została zbudowana wokół niego, a selekcjoner przyznawał, że wraz ze sztabem bardzo uważnie analizował mecze Bayernu, by zorientować się, w jakich sytuacjach Lewandowski lubi dostać podanie, kiedy jest najskuteczniejszy. Smuda i Fornalik ograniczali się do tłumaczenia, że Lewandowski nigdy nie będzie równie skuteczny w reprezentacji, jak w klubie, ponieważ w kadrze otaczają go gorsi partnerzy, Nawałka postanowił znaleźć rozwiązanie. Cieszy, że ta drużyna robi postępy. Progres to zresztą jedno z ulubionych słów Nawałki. Selekcjoner po każdym meczu dziękuje piłkarzom, ale zawsze dodaje, że mają rezerwy i może być lepiej. W tym roku oprócz eksplozji Lewandowskiego obserwowaliśmy, jak zespół Nawałki uczył się czegoś więcej niż tylko przeszkadzania i wyprowadzania kontrataków.

GAZETA WYBORCZA

Ronaldo i Resztka Świata. Rafał Stec analizuje film o Portugalczyku.

gw

Patetyczno-hagiograficzna fabuła o FIFA, którą sfinansowała FIFA, wygląda przy filmie o Cristiano Ronaldo jak Jezusek z bożonarodzeniowej szopki przy Jezusie ze Świebodzina. Jedynie tytuł wydaje się ciut nieadekwatny. Zamiast “Ronaldo. The Movie”, sensowniej brzmiałoby prostsze “The Ronaldo”. Zabrakło mi we wchodzącym także na polskie ekrany filmie “dokumentalnym” deklaracji, że supergwiazdor Realu Madryt jest źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna. Poza tym było w nim wszystko. Wszystko, czyli sam Cristiano Ronaldo, który chętnie mówi o sobie w trzeciej osobie i którego otaczają ludzie rekwizyty pełniący funkcje o tyle arcyważne, że dzięki nim życie idola jest idealnie umeblowane. O reprezentującym biznesowe interesy piłkarza Jorge Mendesie dowiadujemy się, że to “Cristiano Ronaldo wśród agentów”. O przegranej na ostatnim mundialu reprezentacji Portugalii – że Cristiano Ronaldo czułby się w niej bardziej komfortowo, gdyby miała “jeszcze dwóch-trzech Cristiano Ronaldo”. O niewyraźnym występie na MŚ samego Cristiano Ronaldo, zmagającego się wówczas z urazem – że “żaden inny piłkarz na świecie nie zagrałby tam w jego stanie”, że Cristiano Ronaldo “ryzykował dla kraju karierę”. Kiedy Cristiano Ronaldo przedstawia nam matkę, w istocie nie opowiada o niej samej, lecz o jej stosunku do Cristiano Ronaldo: “Ona żyje moim życiem, żyje moją radością, żyje moim smutkiem”. Syna Cristiano Ronaldo spłodził, ponieważ “zawsze chciał mieć następcę” – na imię dał mu Cristiano junior, a rola matki, której nie poznajemy, ograniczyła się do donoszenia ciąży; Cristiano Ronaldo autorytatywnie wyjaśnia widzom, że junior drugiego rodzica nie potrzebuje i że w przyszłości zrozumie, dlaczego tata postąpił tak, jak postąpił. Jeśli zresztą wierzyć twórcom filmu, to wbrew krążącym po mediach dowodom zdjęciowym w życiu Cristiano Ronaldo kobiet nie ma wcale, na ekranie żadna nie pojawia się ani na chwilę.

SUPER EXPRESS

Tam, gdzie Real i Barcelona nie są wrogami. Materiał o albinosach z Tanzanii i… nie, wcale nie przygotowywał go Leszek Milewski.

O twoim dokumencie mówią już media w wielu krajach. Można więc chyba powiedzieć, że El Clasico pomoże tanzańskim albinosom?
Jose Manuel Colon: – Tak, piłka i ten mecz to doskonała okazja, aby dotrzeć do jeszcze większej liczby ludzi i prosić ich o pomoc. Czarni albinosi to teraz najbardziej prześladowana grupa na świecie, mordowana w bestialski sposób dla rytualnych celów. Nieszczęście zaczęło się w 2006 roku w Tanzanii, gdzie miejscowym czarownikom udało się wmówić reszcie społeczeństwa, że amulet z albinosa ma wielką moc. Wtedy zaczęły się mordy, a dramat rozciągnął się na wiele krajów, głównie tych, które sąsiadują z Tanzanią. Powstały mafie, które zajmują się mordowaniem lub okaleczaniem albinosów. Kręciłem ten dokument przez pięć lat, widziałem i słyszałem historie, które jeżą włos na głowie. Zresztą, wciąż dochodzi do tych barbarzyńskich aktów. Kilka dni temu otrzymałem wiadomość od chłopca albinosa z Tanzanii, że mafia obcięła mu maczetą stopę. Bo potrzebowali jej dla kogoś jako amulet. Te historie są naprawdę przerażające. Słyszałem na przykład o lokalnym polityku z jednego z afrykańskich krajów, który zapłacił przed wyborami za zabicie albinosa, bo uznał, że to może przynieść mu szczęście w zbliżających się wyborach.

Jaki to ma związek z Realem i Barceloną? W stolicy Tanzanii jest zespół złożony wyłącznie z albinosów, a Colon namówił fundacje obu klubów, by wspomogły ten zespół. Sprzęt przekazał również Iker Casilas, który występuje w dokumencie. Ciekawa sprawa.

se

Obok Tadeusz Pawłowski nie boi się Legii.

Z siedmiu meczów z Legią za pana kadencji Śląsk przegrał sześć. Jak przełamać fatalną serię?
– Nie wolno się bać Legii. Nie możemy pojechać do Warszawy ze sraczką w spodniach. Fajnie przepracowaliśmy przerwę na reprezentację i wierzę, że będzie to widać w stolicy.

Ostatni raz wygraliście w lidze dwa miesiące temu z Jagiellonią. Ile razy w tym czasie słyszał pan, że ma zostać zwolniony?
– Ani razu. Już latem zapowiadałem, że to będzie bardzo ciężka jesień. Gra w pucharach to zaszczyt, ale teraz za ten zaszczyt przychodzi nam płacić. Do eliminacji Ligi Europejskiej przystąpiliśmy z marszu, bez urlopów, co dla naszej wąskiej kadry okazało się zabójcze. Ale panujemy nad sytuacją. Kryzys wkrótce minie.

Wkrótce, panie trenerze, to kończyć się będzie liga. Dokładnie: za miesiąc.

se2

Jan Tomaszewski zwraca uwagę, że mamy drużynę, nie zbieraninę.

Najlepszy mecz biało-czerwonych w tym roku?
– Może zaskoczę: ten przegrany, z Niemcami we Frankfurcie. Punktów nie było, ale chłopaki świetnie się zaprezentowali. Pamiętam moje wcześniejsze wyjazdy na losowania różnych imprez. Wszyscy chcieli trafić na Polskę, nikt się nas nie bał! A teraz wolą nas uniknąć. Bo wreszcie mamy drużynę, a nie zbieraninę!

PRZEGLĄD SPORTOWY

Polska jest jak bokser. To cytat z wywiadu ze Zbigniewem Bońkiem.

ps

Jeszcze jeden fragment rozmowy z prezesem PZPN.

Wie pan, kto w tym roku rozegrał w kadrze najwięcej minut?
– Michał Pazdan albo Kamil Grosicki.

Ten drugi.
– Jest twarzą reprezentacji. Niech dziennikarze spekulują, ustalają hierarchię, a Nawałka i tak robi swoje. Nie powołuje piłkarzy na jeden mecz, tylko ma plan, którego się trzyma. To jego siła. Grosicki od początku był jednym z ważniejszych piłkarzy. Gdyby miał chłodniejszą i wykorzystał wszystkie okazje, eliminacje kończyłby z dziesięcioma golami. Byłby wart 20 mln euro. Wszyscy go lubią, za kadrę dałby się pokroić. Nie może czuć się pewniakiem, ale trudno wygonić go z jedenastki. Jest traktowany jak poważny piłkarz, niech dalej dba o atmosferę. Piłkarze też się zmieniają.

ps2

Tajemnice umowy Grenia to temat dobrze wam już znany. Relacje z Pucharu Polski omijamy, choć w tej Poznania pojawia się wzmianka o możliwym powrocie Artjoma Rudnevsa do Lecha. Dziś również mecz Zawisza-Arka. Tym pierwszym przydała się odrobina przerwy, drudzy zdaniem ekspertów mają argumenty, by awansować. Na stronie dziesiątej ciekawy tekst zatytułowany: Kiedy piłkarz może skończyć w lesie.

ps2

Przymus biegania po schodach lub w lesie po 7 rano, nakaz rozbierania choinki lub nawet obowiązek żonglowania niewidzialną piłką – polskie kluby mają wiele środków, jak zmusić zawodnika do rozwiązania, przedłużenia kontraktu lub zmiany jego warunków. Ostatnio taki los spotkał Filipa Modelskiego w Jagiellonii. Trafił do rezerw, ale nawet tam nie może grać, bo nie chce prolongować umowy. To właśnie klub z Białegostoku znany jest z wyjątkowo twardego podejścia do piłkarzy. Już w 2004 r. do Jagiellonii przyszedł z Pogoni Brazylijczyk Fernando Maia Batista. Zdaniem ówczesnego trenera Witolda Mroziewskiego miał wzmocnić drużynę na lewej obronie, choć sam zawodnik zapierał się, że jest pomocnikiem. Fernando już w drugiej kolejce udowodnił, że do poziomu drugiej ligi wiele mu brakuje, a już na pewno, że nie jest obrońcą. Zawalił dwa gole w meczu z GKS Bełchatów. Po tym, jak zespół przejął Adam Nawałka, Brazylijczyka odesłano do rezerw. Klub prowadził w życie plan, mający na celu skłonienie Batisty do rozwiązania kontraktu. Trening indywidualny zaczynał się o 7 rano. Najpierw zajęcia wytrzymałościowe, później taktyczne. Następnie oglądanie meczu na wideo (Batiście w kółko puszczano mecz z GKS Bełchatów i jego błędy). No i kolejne treningi, też z rezerwami. O 18 Brazylijczyk był wolny. Zawodnik po kilku dniach rozwiązał umowę. Dekadę później innymi obcokrajowcami podobnie potraktowani byli Szwed Sebastian Rajalkso i Fin Joel Perovuo. Nie dość, że musieli biegać po lesie, to jeszcze kazano im podczas treningu udawać, że żonglują niewidzialną piłką. Szybko rozwiązali umowę. Wcześniej podobny los spotkał Igora Lewczuka i Przemysława Trytkę. W poprzednim sezonie odsunięty od składu był Mateusz Piątkowski (również odmowa przedłużenia kontraktu), a jeszcze wcześniej z tego samego powodu do rezerw zesłano Thiago Cionka.

Latal staje przed wyzwaniem, by po następnych sześciu meczach Piast wciąż był liderem. Legia musi podjąć decyzje w sprawie zawodników, którym wygasają umowy. Klub posiada prawo wykupu Furmana, choć wciąż nie wiadomo, czy z niego skorzysta, oczekiwania Kuciaka chce dopiero poznać, z Żyrą i Bereszyńskim są niewiadome, a przedłużyć umowę ma na razie tylko Brzyski.

ps3

Czerczesow zbudował autorytet w kilka minut – mówi Marek Saganowski. Cytujemy fragment.

W tym sezonie rzadko ma pan miejsce w wyjściowej jedenastce.
– Liczyłem, że będę grał przynajmniej tyle samo, co w poprzednich rozgrywkach. Oczywiście już wtedy byłem przede wszystkim od zapychania dziur w odpowiednich momentach, ale czułem się pełnoprawnym członkiem zespołu. Obecnie nie jestem zadowolony ze swojej roli w drużynie.

Niektórzy kibice twierdzą, ze rozmienia się pan na drobne.
– Krytyka to normalna sprawa. Kiedy wracałem do legii, słyszałem, że jestem niepotrzebny, bo mam już 33 lata. A jednak zdobyłem dwa mistrzostwa i Puchar Polski. Później dopadło mnie schorzenie serca i ponownie pojawiły się podobne opinie. Na pewno postronni ludzie nie będą decydowali o moim życiu i o tym, kiedy mam zakończyć karierę. To, że trener Berg na początku kompletnie na mnie nie stawiał, nie jest moją winą. W polskiej lidze mogę jeszcze strzelić kilka goli.

Dalej:
– Michniewicz gra z Lechem, w którym dostał przydomek „polski Mourinho”
– Listkowski jest największym odkryciem jesieni
– Ruch może dużo zarobić na Stępińskim
– Możdżeń do końca roku może zagrać 150. mecz w Ekstraklasie
– Małkowski z Korony czuł się podeptany

Iza Koprowiak w „Chwila z…” rozmawia z Jackiem Krzynówkiem. Nauka życia na nowo. Nie będziemy ukrywali, jeszcze przed lekturą tego materiału, że to jeden z fajniejszych cyklów w prasie sportowej.

ps4

W Chrzanowicach by pan przepadł?
– Nie wszystkim się powiodło. Kolega z ławki nie żyje, wypadek samochodowy, prowadził nieco wczorajszy. Rówieśnicy, z którymi się wychowywałem, często mają problemy. Duże bezrobocie, młodzież nie ma zajęcia, sięga po alkohol, używki, dziś pewnie i dopalacze. Kto wie, czy też bym tak nie skończył, gdyby nie piłka.

(…)

Jako Polacy byliście w Niemczech gorzej traktowani?
– Bywało. Kiedyś pojechałem z żoną do galerii handlowej. Po wejściu do sklepu z odzieżą człowiek, który usłyszał, że rozmawiamy po polsku, zaczął za nami chodzić krok w krok w obawie, że coś wyniesiemy. Zdarzyło się to kilka razy. Gdy w sparingach wywalczyłem sobie miejsce w pierwszej jedenastce FC Nuernberg, moje zdjęcia pojawiły się w gazety, to miałem już spokój. Gdy Niemcy się do kogoś przekonają, naprawdę go szanują. Na początku kierowali się jednak stereotypami, sądzili, że wszyscy Polacy to pijacy i złodzieje. Skądś się to wzięło. Nasi rodacy musieli sobie na to zasłużyć, ale o tym nikt nie mówi.

Najnowsze

Skoki

Wielka Szóstka i cała reszta. Smutna rzeczywistość skoków dla maluczkich

Sebastian Warzecha
0
Wielka Szóstka i cała reszta. Smutna rzeczywistość skoków dla maluczkich

Komentarze

0 komentarzy

Loading...