Kacper Głowieńkowski, pseudonim „Głowa”. Swego czasu król strzelców CLJ i duży talent Śląska Wrocław, ostatnio piłkarz IV ligi, a od dziś oficjalnie bandyta drogowy. Jeśli myślicie, że taki zjazd sportowy i wizerunkowy nie jest dziełem przypadku, a błąd, jaki popełnił 23-latek, nie wziął się z chwilowej głupoty – cóż, nie zaskoczymy was. Po rozmowach z ludźmi, którzy mieli z naszym bohaterem do czynienia, łatwo stwierdzić, że tam najważniejsza część ciała istniała tylko w osiedlowych ksywach i nagłówkach.
![„To nie pierwszy raz”. Piłkarz zarabiał 2000 zł, mógł zabić Mercedesem [KULISY]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/07/475053708_1332179091429695_855913371315033721_n.jpg)
„Głowa postrach Krakowa” pisał Śląsknet w 2019 roku. WKS w rozgrywkach U-18 rozbił 5:2 Hutnika Kraków, a wszystkie pięć goli strzelił właśnie Głowieńkowski. Wtedy jeszcze nikt w klubie nie mógł przewidzieć, że przygoda piłkarska „Głowy” tak bardzo rozminie się z oczekiwaniami. Ale gdy zawodnik zaczął wchodzić w dorosłość, pojawiać się w miejscach typowo imprezowych (patrz: słynny Pasaż Niepolda) i odszedł do Piasta Żmigród dwa lata później… Cóż, w środowisku nie dało ukryć się niepokojących symptomów.
Kacper Głowieńkowski. Czyli problem z „Głową” nie od wczoraj
Działacz jednego z klubów, w którym Głowieńkowski grał, powiedział nam w ostrych słowach: – Po dwóch rozmowach stwierdziłem, że większego imbecyla nie widziałem. Powiedziałem to zresztą trenerowi.
Z innego miejsca, w którym rajdowiec z Milicza też kopał piłkę, usłyszeliśmy zdanie: – To, co teraz zrobił na drodze… nie mówimy o pierwszym razie. Takie sytuacje już się zdarzały.
Kacper Głowieńkowski pędził prawie 200 km/h po drodze w środku lasu. Traktował linię oddzielającą lewy i prawy pas jak pachołki na boisku. Raz z dryblingiem bujasz w jedną, raz w drugą stronę. Zabawa. Bardzo niebezpieczna i… kosztowna. Nie będziemy wnikać, skąd 23-latek miał pieniądze na Mercedesa AMG, którym mógł kogoś zabić. Ale podpowiemy wam, że – jak udało nam się potwierdzić – w Polonii Środa Śląska, której był piłkarzem do czerwca, zarabiał miesięcznie 2000 zł.
Piłkarz z 4. ligi jechał niemal 200 km/h. “Boli dupka, że kogoś stać”
W Polonii zdecydowanie odcinają się od „wyczynów” Głowieńkowskiego, mimo że na portalu Transfermarkt i 90minut jego nazwisko jest pod nich podpięte. Ale jak zapewnili nas w klubie, tak naprawdę współpraca z 23-latkiem skończyła się na początku czerwca. W Środzie Śląskiej wiedzieli, że pojawił się chętny na jego kupno, a zapłacić trzeba było niewiele. Kwestia ekwiwalentu.
Sęk w tym, że nowy klub, czyli Piast Żmigród, który miał pozyskać Głowieńkowskiego, najprawdopodobniej z tego ruchu się wycofa. Wizerunkowo – klapa, strzał w kolano. Ale piłkarz może stracić nie tylko w przygodzie klubowej, bo jak słyszymy: konsekwencje wyciągnie też Dolnośląski Związek Piłki Nożnej.
Przez popisy na drodze zaboli go nie tylko portfel i krytyka
Ale nie takie, jak zapewne sądzicie. Nie będzie zawieszenia, bo DZPN nie ma takich narzędzi, a poza tym do bycia zawodnikiem nie trzeba statusu o niekaralności. W związku zrobią coś innego – wewnętrznie został przegadany pomysł, żeby Głowieńkowskiego nigdy nie powołać do reprezentacji Polski na turniej UEFA Regions Cup, w którym Dolny Śląsk radzi sobie naprawdę świetnie. Tam piłkarze z niższych lig mogą się dodatkowo wypromować i zagrać z orzełkiem na piersi. Naprawdę fajna sprawa. Ale na 99% już nieosiągalna dla wychowanka Śląska Wrocław, który w ostatnim czasie znajdował się w orbicie zainteresowań pod kątem występowania w tej kadrze.
Co ciekawe, zachowanie Głowieńkowskiego za kółkiem wywołało dość duże poruszenie w jego byłych klubach. Przedstawiciele Baryczy Sułów czy Polonii Środa Śląska starają się w mediach o to, żeby kibice nie kojarzyli ich z 23-latkiem. Doszło nawet do próśb, żeby nie publikować zdjęć z piłkarzem w koszulce jednego z zespołów. Ba, usłyszeliśmy zakulisowo, że sprawa Głowieńkowskiego wkurzyła nawet przedstawicieli firmy Tarczyński, która jest sponsorem stadionu Śląska, reprezentacji Polski i wcześniej wspomnianej Baryczy.
Czy to definitywny koniec kopania po niższych ligach dla Głowieńkowskiego? Pewnie nie, ale odejście z Polonii mogło wiązać się z podwyżką. Tam zarabiał dwa tysiące, ale poprzez płacenie ponad stan w IV lidze klub narobił sobie długów i w ostatnich miesiącach wziął się za finansowe porządki. Stąd odejście wielu zawodników, w tym 23-latka, który postanowił znaleźć zarobek w innym miejscu.
Teraz jednak, w obliczu ujawnienia własnej głupoty, o lepszą umowę będzie naprawdę trudno. A przy tym bardzo możliwe, że dopadnie go dolnośląska policja, która oficjalnie wszczęła śledztwo.
Wobec tego należałoby chyba zapytać: skoro za kontrakt w Polonii Głowieńkowskiego było stać na popisywanie się drogim Mercedesem, na czele z jazdą 150 km/h w terenie zabudowanym, może piłkarz zachował jednak jakieś drobniaki na mandaty?
WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE NA WESZŁO:
fot. Facebook/Krośnicka Halowa Liga Piłki Nożnej